sobota, 17 września 2011

Rustykalnie i jesiennie

Dziergając zazdrostki zastanawiałam się, co na parapecie mogłoby do nich pasować. Do tej pory lądowała na nim każda rzecz, dla której "przypadkiem" i "tymczasem" nie było właściwszego miejsca, skutkiem czego nie był to specjalnie dekoracyjny element naszej kuchniojadalni. Szydełkowe zazdrostki jednak zobowiązują. Postanowiłam więc parapet sprzątnąć i jakoś ładnie zagospodarować, a ponieważ nie miałam niczego gotowego, wykoncypowałam sobie, że zdekupażuję drewniane skrzyneczki, zakupione jeszcze na wiosnę do realizacji zupełnie innego pomysłu, który później, jak to często bywa, nieoczekiwanie uległ zmianie.

I właśnie dziś był ten dzień, w którym wszystkie elementy parapetowej aranżacji zajęły swoje miejsca. Jest rustykalnie (chyba, bo mimo kursu u Kraszynki wciąż mam problemy z rozpoznawaniem poszczególnych elementów i rodzajów wystroju wnętrz) i jesiennie:


Kasztany uzbierała mi córka. Wystarczy wypełnić nimi słój po kawie i mamy całkiem ładny element dekoracyjny. Lubię kasztany; są bardzo uniwersalne:)


I lubię też wrzos. To już moja druga próba jego oswojenia. Za pierwszym razem, mimo regularnego podlewania, usechł mi już po kilku tygodniach. Tym razem postarałam się lepiej, przede wszystkim przesadziłam je do większych doniczek, które wypełniłam kwaśną ziemią.


Pani w ogrodniczym poradziła mi też, by podlewać je rano. Podobno wrzosy nie lubią podlewania wieczorem. Mam też nadzieję, że służyć im będzie północne okno.


Drewniane skrzyneczki pomalowałam oliwkową bejcą rustykalną, po jej wyschnięciu przetarłam świecą całe zewnętrzne ścianki, a następnie pokryłam je kremową farbą akrylową.

Po wyschnięciu farby przetarłam ścianki papierem ściernym, czyli klasyczna technika shabby-chick, która jest jedną z moich ulubionych. 


Po naklejeniu elementów podjęłam wyzwanie pocieniowania ich, co okazało się zupełnie niepotrzebne, gdyż podczas lakierowania, prześwitująca spod farby lakierobejca puściła kolor rozmazując się efektownie. Tym niemniej jednak, w przypadku tej pracy, jestem po raz pierwszy zadowolona ze swojego cieniowania, choć nadal pozostawia wiele do życzenia. Ale uczę się... wciąż się uczę.


Komentarze
2011/09/18 08:31:47
Ren-ya, może cyknęłabyś jeszcze zdjęcia całości, bo dałaś tylko fragmenty dekoracji okiennej. Jak teraz wygląda całe okno z firaneczką i dekoracjami?
Wrzosiki w skrzyneczce piękne! Tzn. skrzyneczka pięknie zrobiona i się komponuje z wrzosami idealnie:)
2011/09/18 09:59:42
Też bardzo lubię wrzosy mają taki magiczno-nostalgiczno-jesienny klimat. Twoja skrzyneczka jest superowska a jeśli chodzi o style to jak je zwał tak je zwał grunt żeby było miło i żeby się podobało i z tymi kasztanami fajny pomysł.
2011/09/18 10:46:49
Dekoracja niezwykle udana.Skrzyneczki cuuuudne! Faktycznie widok na całe okno byłby uzupełnieniem.
2011/09/18 11:49:11
Pięknie! I ja jestem ciekawa całości :)

Ja do wrzosów coś nie mam szczęścia, bo podobnie jak u Ciebie pousychały i chwilowo się na nie obraziłam ;)
2011/09/19 09:10:50
Dziękuję Wam za komentarze:)
Co do zdjęć całości, to mąż mi świadkiem, że próbowałam, ale nie potrafię fotografować pod światło. Zdjęcia wychodzą mi ciemne z jasną plamą okienną. Wiem, że to trzeba zrobić coś z doświetleniem od wewnątrz, ale lampa robiła brzydkie refleksy. No chyba, żeby wieczorem - ciemno za szybą i światło w środku...
Obiecuję, że jeszcze popróbuję:)
2011/09/19 22:03:36
Jest i rustykalnie i jesiennie, wszystko się zgadza :) Chyba też sobie sprawię wrzosy, tym bardziej, że są prawie we wszystkich sklepach. Co się z nimi robi jak przekwitną? Bardzo ładna skrzyneczka, ale i nad firanką nigdy mi nie będzie dość zachwytów. Może jednak zdołasz uchwycić całość, też bym chętnie zobaczyła :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz