niedziela, 25 września 2011

Psychopata, który oszukał wszystkich...

Do przeczytania tej książki zachęciła mnie bratowa. Napisała mi w mailu: "Polecam Ci książkę Johna Leake " Pisarz, który nienawidził kobiet"- rewelacyjny kryminał". Zabrzmiało ciekawie, choć w pierwszym odruchu zirytował mnie tytuł. Wydawca z premedytacją zmienił oryginalny - "Entering Hades" na bardziej chwytliwy i budzący określone skojarzenia. Rozumiem, że prawa rynku, że marketing..., ale tak bezceremonialne nawiązanie do bestsellerowej Trylogii Larssena jest z jednej strony manipulacją na potencjalnym czytelniku, z drugiej zaś jawnym żerowaniem na czyimś sukcesie. Ale powściągnęłam irytację, bo przecież, cóż autor winny, że wydawca tak sobie pogrywa z jego pracą? Tym bardziej, że po przeczytaniu w internecie opisu książki i kilku recenzji naprawdę poczułam się zaintrygowana.

Książka Johna Leake'a to ciekawa i wstrząsająca historia. Wstrząsająca tym bardziej, że wydarzyła się naprawdę. Sadystyczny morderca i pisarz naprawdę do tego stopnia oczarował swoich czytelników, że nie byli oni w stanie dostrzec jego mrocznej strony, choć przecież wiedzieli za jaką zbrodnię został ukarany. Zamiast tego widzieli dokładnie i tylko to, co sam autor-skazaniec chciał, by zobaczyli - skruszonego, delikatnego, ciepłego i lirycznego artystę. Wizerunek ten był tak bardzo sugestywny, że nikomu nawet do głowy nie przyszło, by szukać czegoś poza tym. Wpływowi Austriacy, politycy i pisarze, zafascynowani talentem skazańca, zapragnęli przywrócić mu wolność nie zadawszy sobie nawet minimum trudu, by poznać go lepiej, choćby z akt prowadzonych przeciwko niemu postępowań karnych. Ich wsparcie dla starającego się o warunkowe zwolnienie mordercy okazało się bardzo skuteczne. Jack Unterweger wyszedł na wolność. Prowadził życie celebryty, był dziennikarzem, autorem książek, sztuk i opowiadań dla dzieci, maskotką elit i ucieleśnieniem idei resocjalizacji.

A w wolnych chwilach mordował prostytutki. I robił to naprawdę dobrze. Dużo lepiej, niż za pierwszym razem, gdy policja z łatwością znalazła przeciw niemu dowody.

Jack Unterweger był człowiekiem niezwykle inteligentnym i perfekcyjnym manipulatorem. Bez trudu oceniał charakter i wykorzystywał emocje, potrzeby i słabe punkty innych ludzi. Ponadto był bardzo ostrożny, przewidujący i wiedział, jak zacierać zacierać za sobą ślady. Dlatego proces przeciwko niemu w dużej mierze miał jedynie charakter poszlakowy, a on sam do końca wierzył, że po raz kolejny uda mu się zaczarować zaangażowanych w niego ludzi i wyjść na wolność. Nie udało się. Na szczęście.

Zbrodnie Jacka są przerażające, ale tym, co przeraża mnie jeszcze bardziej jest świadomość, że nas, ludzi, tak łatwo jest oszukać, że tak bardzo podatni jesteśmy na manipulację, choć przecież zawsze w tym zakresie oceniamy się powyżej przeciętnej. To INNI - mniej inteligentni, wykształceni, obyci, oczytani.... - nabierają się na sztuczki uwodzicieli-oszustów, są podatni na reklamę, rujnujące finansowo zabawy i teleturnieje, czy nałogi. MY przecież mamy kontrolę, podejmujemy własne decyzje i potrafimy przejrzeć oszustów. Niestety, okazuje się, że najczęściej nasze przekonania na swój temat są równie pewne, co iluzoryczne i fałszywe, a zło może mieć bardzo ludzkie i niewinne oblicze... 


Komentarze
 
2011/09/26 16:13:50
Czy to powieść opartya na faktach?
 
2011/09/26 16:44:08
Niestety, tak. Wpisz sobie do wyszukiwarki "Jack Unterweger". Ten człowiek naprawdę wodził za nos cały austriacki establishment. Prywatnie zaś szczególnie potrafił oddziaływać na kobiety - zawsze otaczał go wianuszek oddanych wielbicielek, pomocnic, przyjaciółek i kochanek. Na procesie siedziały one w ławach dla publiczności i szlochały nad strasznym losem i niesprawiedliwością, jaka dotyka ich ulubieńca...
 
2011/09/26 17:31:18
Jak to możliwe, że ja jeszcze nie słyszałam o tej książce?! Przytoczona historia brzmi tak nieprawdopodobnie, że aż cięzko uwierzyć, że coś takiego wydarzyło się na prawdę... Tym bardziej intrygująca pozycja :)
 
2011/09/27 15:43:16
Zawsze uważałam, że najciekawsze i najbardziej zaskakujące historie pisze samo życie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz