To że jestem łakomczuchem i uwielbiam słodycze, to żadna tajemnica. Co prawda jakiś czas temu postawiłam sobie szlaban na te sklepowe, wysoko przetworzone, pełne cukru, syropu glukozowo-fruktozowego i utwardzonych tłuszczy roślinnych, ale tak całkiem nie jestem w stanie sobie słodyczy odmówić. Apetyt na słodycze jest przy mnie zawsze. Staram się go ignowrować, próbuję odwracać uwagę i oszukiwać. Ale od czasu do czasu ulegam i na przykład robię sobie takie śniadanko:
KASZOTTO Z DUSZONYMI JABŁKAMI,
BAKALIAMI,
POD CZEKOLADOWO-KOKOSOWĄ POSYPKĄ
* ugotowana kasza pęczak (powiedzmy niepełna szklanka, została mi z obiadu),
* 1 średnie jabłko,
* łyżeczka oleju kokosowego,
* garstka pokrojonych suszonych owoców (dałam morele i miechunkę),
* łyżka (lub dwie) siekanych orzechów włoskich ze słonecznikiem,
* 3 kostki gorzkiej czekolady,
* łyżeczka wiórków kokosowych.
W rondelku o grubym dnie rozpuścić olej kokosowy, dodać pokrojone w kostkę jabłka i chwilę dusić na minimalnym ogniu pod przykryciem. Gdy jabłka trochę zmiękną dorzucić suszone owoce. Dusić jeszcze chwilę. Moje jabłka były miękkie, ale nie rozpadały się. Dołożyć kaszę i orzechową siekankę. Wymieszać. Można potrzymać jeszcze chwilę na ogniu, żeby całość się zagrzała. Wyjąć na talerz, posypać startą czekoladą i wiórkami kokosowymi.
Danie jest naturalnie słodkie i moim zdaniem nie wymaga dodatkowych słodzików. Pęczak stawia delikatny opór zębom i sam smakuje jak orzeszki. Jabłka i kawałki suszonych owoców rozpływają się w ustach, lekko kwaśna miechunka delikatnie równoważy słodycz pozostałych składników. Aromat gorzkiej czekolady otula całość... Ranyyyyyy! Jakie to było dobre! Idealne zarówno na śniadanie, deser jak i podwieczorek. Na kolację.... jest ryzyko, że pójdzie w boczki;-).
No... I muszę szukać zeszytu na przepisy, bo brzmi przepysznie :D
OdpowiedzUsuńA zapewniam, że smakuje jeszcze lepiej:-).
Usuńmniam ,mniam :)
OdpowiedzUsuńNooooo, na samo wspomnienie się rozmarzyłam:-)
UsuńAle fajne! Widać, że będzie smaczne - uwielbiam coś z rozsmażonymi jabłkami! I do tego czekolada - pycha! Ja ostatnio zrobiłam domowe batoniki muesli - pierwszą wersję zupełnie bez cukru - miało być słodkie od suszonych śliwek i daktyli, ale nie było. Nawet mojej mamie, która nie jest takim łasuchem, jak ja, nie smakowało. Poradziła mi, żebym dodała następnym razem miód. Tak zrobiłam. Niewiele dodałam, ale smak już się polepszył. Ja, niestety, jestem naprawdę cukrolubna i nie zadowoli mnie słodyczowo coś bez cukru... Ech...
OdpowiedzUsuńReniu - zaraz robię ogłoszenie o spotkaniu!!!! To już za dwa dni!!!!! Jej :) Ale się cieszę!!!!
A.
Ja też, ja też!
UsuńJeszcze nigdy nie robiłam batoników, ale kiedyś na pewno też spróbuję:-)
Też bym chciała tak umieć postawić sobie szlaban na słodycze:)
OdpowiedzUsuńHa, ha, taki całkowity szlaban to mnie też się nie udaje, muszę się wspomagać takimi domowymi pomysłami, ale gdy ktoś częstuje - nigdy nie odmawiam;-)
UsuńCiekawe danie:) Za słodkim nie jestem i nie mam tak na słodycze ochoty ale przepisy na różne kasze skrzętnie zbieram:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak ja zazdroszę wszytkim niesłodyczowym! Mnie ten smak niesamowicie uszczęśliwia...
UsuńA ja jestem bardziej zadowolona z ogórka kiszonego niż z czekolady:))
UsuńWygląda pysznie! Muszę sobie takie zrobić!
OdpowiedzUsuńDaj znać jak Ci smakowało:-)
UsuńZjadłabym chętnie - tak apetycznie przedstawiłaś ten przepis, że mam ochotę na zrobienie go jutro:))
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
Zrób, to sama przyjemność:-)
UsuńBoczki to trzeba mieć! Zostało mi trochę pęczaku po zrobieniu pęczotta z kurczakiem i groszkiem, więc chyba spróbuję. Chociaż ja, podobnie jak Wiesiek, wolę śledzie. Wiosennie pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMam! Mam już boczki! I boję się, że przy moim apetycie zaczną żyć własnym życiem...
UsuńDaj znać jak Ci smakowało koszotto na słodko:-)
Ale pyszności! Tobie za bardzo nie grożą "boczki" więc powiedzmy, że nie masz się czym przejmować.
OdpowiedzUsuńnarobiłas smaku....!
Żebyś wiedziała, że jednak grożą i bardzo się przejmuję, ale jeszcze bardziej bym się przejmowała, gdybym miała żyć bez boczków i bez słodyczy;-)
Usuńto widzisz, ja mam problem, że za bardzo mam dużo tłuszczyku naokoło :) i choć staram się troszkę go trzymać w ryzach, to z biegiem lat jakoś go przyrasta, niestety. I czasem tak bardzo Ci zazdsroszczę!!!! że nawet nie masz pojęcia jak :) ale bez zawiści, tak po prostu, zazdroszczę
UsuńJa wiem, że to "poczucie tłuszczyku" jest czymś niesamowicie subiektywnym i najczęściej zupełnie nie pokrywa się z tym jak nas widzą inni. Lżej by nam było, gdybyśmy częściej patrzyły na siebie cudzymi oczami:-) Nasze własne bywają nadzwyczaj krytyczne...
UsuńMiechunka? aż sprawdziłam w wiki, bo nigdy nie jadłam, jak o niej piszą, "złotej jagody". I na pewno poszukam na półkach w najbliższym czasie. A Twoje danko na zdjęciu prezentuje się wspaniale:))
OdpowiedzUsuńJa pamiętam miechunkę u Babci na działce, na świeżo była przedobra, suszona zupełnie nie przypomina tamtego smaku...
Usuńno to witaj w klubie:))nie wolno mi ,ale nie potrafię się oprzeć słodyczy:))i szukam czegoś co mnie zadowoli,ale nie obciąży glikemicznie:)))i znajduję,właśnie tak jak Ty:)))
OdpowiedzUsuńSłodyczolubni muszą sobie ja jakoś radzić, co nie;-)
UsuńI mój to nałóg. W zeszłym roku o tej porze udało mi się zredukować spożycie słodyczy do zera na kilka miesięcy, ale jak sobie na wakacjach odpuściłam(w Albanii takie dobre słodkości mieli), tak do tej pory żrę i dupa rośnie.Od wczoraj zaczęłam ostro walczyć. Ponaklejałam karteczki po kuchni, że zero słodyczy i innych szkodników moich :)) Naszykowałam pełno owoców wszelakich do podjadania na pół dnia, żeby w razie chętki mieć taki zdrowszy gotowiec. Kaszotto często robię, ale w wersji z warzywami, fasolą, soczewicą - uwielbiam!
OdpowiedzUsuńOj, uśmiałam się:)))) Ja wytrzymuję dwa tygodnie, a potem jak się dorwę, to aż mi się niedobrze robi, ale mnie wtedy jest tak dobrze:)
UsuńHa, ha, dokładnie! Mnie też nic tak nie uszczęśliwia jak kawał porządnej słodkości:-D
UsuńAle idzie wiosna i po świętach mam zamiar wziąć się w karby w słodyczowych tematach. Chociaż takie kaszotto, na śniadanie, to przecież nie grzech;-)
Ja też walczę z tymi wysoko przetworzonymi:( Pomyśleć, że jakiś czas temu słodycze mogły dla mnie nie istnieć. Przepis pobieram, dziękuję, wypróbuję:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSmacznego!
Usuńpróbowałam kiedyś jeść śniadania na słodko, zawsze się kończyło katastrofą :-/ zazdroszczę Ci bardzo również lubienia kasz i jabłek :-)
OdpowiedzUsuńuściski i słodkiego samego Reniu! ♥
Może jakbym mmniej rzeczy lubiła, to i apetyt miałabym mniejszy, a tak... wszystkożerna jestem i WSZYSTKO mi smakuje. To dopiero katastrofa;-)
UsuńRównież ściskam!
nielubienie nie skutkuje wychudzeniem, czego jestem obszernym dowodem :P
Usuń:* buziaki!
U Ciebie pewnie sterydy robią swoje...
Usuńzaprzestałam, bo poprawa była mizerna, a obszerność coraz większa. pewnie do śmierci z tą obszernością będę walczyć, błeeeee...
Usuńale nic to, mam więcej energii bez, a dusi tak samo, zatem teges :-D
Doskonale Cię rozumiem!
UsuńSłodkości to ja uwielbiam, ale też staram się je ograniczać... danie wygląda smakowicie, ale ta kasza? No nie lubię jej, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMyślę, że z ryżem też dobre by było:-)
UsuńOj tak, też się kiedyś zajadałam takimi słodkimi kaszowymi (tylko u mnie jaglana) śniadaniami. Teraz jadam rzadko, wolę moje słodkie placuszki lub omlety jak mi smak przyjdzie.
OdpowiedzUsuńA ryz na słodko jadasz? Bo ja lubię bardziej niż na wytrawnie, chyba mam tak zresztą ze wszystkimi kaszami.
Ryż też, oczywiście, mój ulubiony to okrągły pełnoziarnisty:-). Na słodko uwielbiam, ale i na wytrawnie bardzo mi takie rizottta i kaszotta smakują. No i można je łatwo zapakować do pojemników i zabrać do pracy więc nie tylko pyszne, ale też praktyczne danie:-)
UsuńPęczak i inne kasze uwielbiam:)niestety najbardziej z mięsem i wszelakimi sosami.
OdpowiedzUsuńW takiej wersji jak Twoja jeszcze nie jadłam, ale na pewno spróbuję tylko zamiast czekolady poleje to miodem.
Dzięki za świetny pomysł:))pozdrawiam:))
Chociaż kostkę sobie zetrzyj, dla tego aromatu naprawdę warto:-)
UsuńSmacznego!
Oj pyszności :) Ty to potrafisz zachęcić do słodkości :)
OdpowiedzUsuńBo chyba nic mnie tak nie uszczęsliwia jak słodkości;-)
UsuńMnie niedawno koleżanka koleżanki "sprzedała" przepis swojej córki wegetarianki na kaszę jaglaną jako bazę musli. Do kaszy należy dodać orzechy uprażone na łyżeczce miodu na patelni i inne lubiane dodatki, typu rodzynki, śliwki suszone. Ale nie podeszło mi to :-(. Owszem, orzeszki uprażone na miodzie - super, ale całość jakaś dla mnie nijaka.
OdpowiedzUsuńKaszę, rozumiem, gotowałaś bez soli?
Jaglankę też jadłam na słodko, ale faktycznie nie jest to moja ulubiona kasza do tego rodzaju dań. Wolę owsianą, albo pęczak właśnie. Albo ryż - okrągły pełnoziarnisty jest przepyszny. Troszkę solę do gotowania:-).
UsuńMogę się zreważować przepisem, który dostałam:
UsuńPokroić pieczarki, cebulę i czosnek (czosnek może być przeciśnięty przez praskę). Na rozgrzany olej i wrzucić do niego kurkumę, garam masalę i liść laurowy. Abo nie wrzucać gram masali, tylko kminek rzymski, i kiedy skwierczy dodać curry i kurkumę,
Potem dodać do nich posiekane warzywa i grzyby, dusić nie pozwalając, żeby się zrumieniły.
Dodać kaszę prażyć ją po czym zalać wszystko bulionem na płytko 1cm, nie chodzi o to by kasza pływała, tylko by bulion po pewnym czasie został zredukowany. Gotować mieszając na małym ogniu, pilnować poziomu bulionu.
Po upływie 1ok.15 minut od dodania bulionu można dodać groszek. Kiedy groszek i kasza są już miękkie, doprawiamy sokiem z cytryny, niektórzy używają octu. (Czas przygotowania ok 30 min, ale mnie to zawsze dłużej schodzi) Aha zamiast pieczarek może być np. kalafior, albo inne ulubione warzywo, nie wiem dlaczego w Polsce się tak przyzwyczailiśmy do pieczarek, ja lubię też dodać usuższone papryczki chili (można wrzucić ususzoną całą, a jeśli ktoś/ia nie lubi ostrego to po prostu po pewnym czasie ją wyjąć .
Smacznego.
Kaszotta jadam w najróżniejszych wersjach i nigdy mi się nie nudzą, Twój przepis również wart wypróbowania, dziękuję:-)
UsuńJeju... jak to smacznie wygląda i brzmi po przepisie :) Muszę w końcu zacząć robić sama słodkie i zdrowe przekąski :) Kiedyś tak samo jak Twój mąż lubiłam słodycze... najlepsze to były chipsy i ogórki kiszone :))
OdpowiedzUsuńO właśnie, moja córka ma to samo z chipsami, mówi, że bez słodyczy daje radę, ale bez chipsów jest bardzo ciężko.
UsuńA ogórki kiszone zdrowe i niskokaloryczne, można bez ograniczeń:-)
Nie wiem czy na słodko, ale bym zjadła.
OdpowiedzUsuńKaszotta na wytrawnie też bywają przepyszne:-)
UsuńMmmm może być całkiem dobre ! Ja kocham słodkie i niestety nie mam takiej silnej woli jak Ty . Pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńGdzież tam mam silną wolę? Przecież ja bez słodyczy żyć nie mogę. Udało mi sie zrezygnować tylko z tych sklepowych, ale prawdę mówiąc to nie ma dnia, bym sobie nie zrobiła jakiejś słodkiej przekąski. Jeśli nie takie śniadanie, to choć na deser wafle ryżowe z miodem i siekanymi orzechami... I sama przed sobą tłumaczę się jak typowy nałogowiec - moje życie bez słodyczy straciło by całą radość....
UsuńZrobiłam! Chodziło za mną i chodziło. Miałam kaszę orkiszową, uprażone wcześniej owoce: jabłko, pomarańczę i kiwi na korzennie (do owsianki, a właściwie orkiszanki). Na patelni uprażyłam wiórki kokosowe i płatki migdałów. Myślę, że dodatek czekolady jest obowiązkowy, ja dałam niecałą dużą kostkę. Prawdziwa pychota! Muszę spróbować z pęczakiem, bo bardziej mi się podoba u Ciebie na zdjęciu.
OdpowiedzUsuńBo pęczak ma duże ziarna i się nie skleja, to bardzo fotogeniczna kasza:-)
UsuńTe Twoje upażone owoce brzmią szalenie apetycznie!