... i chcę o niej wspomnieć, bo warto to robić za każdym razem, gdy człowieka spotyka, na dowód tego, że na tym popapranym świecie dobre rzeczy też się zdarzają. Może nawet wcale nie tak rzadko, jakby się mogło wydawać...
Końcem ubiegłego tygodnia zadzwoniłam do lokalnego sklepu z farbami i lakierami z zapytaniem, czy dostanę farbę tablicową. W dużym mieście pewnie można ją dostać w każdym markecie, ale u mnie to wcale nie jest oczywisty produkt. A chciałam wypróbować, bo miałam pomysł.
Pan w słuchawce spytał: "A dużo pani tego trzeba?". Jak najmniej - odpowiedziałam. Bo to po raz pierwszy, na próbę, nie wiem ile wykorzystam i w ogóle droga rzecz... To niech pani przyjdzie, to pani dam. Ale jak to? - spytałam z lekka osłupiała, nie do końca rozumiejąc treść komunikatu, który właśnie usłyszałam... No tak, proszę przyjść, a jak mnie nie będzie, to zostawię na sklepie, to pani sobie odbierze - usłyszałam w odpowiedzi.
Po południu, zgodnie z ustaleniami, poszłam do sklepu. Z niepewnością spytałam o farbę tablicową... A tak, szef zostawił - powiedziała pani i dała mi do ręki zwyczajnie wyglądające, oryginalne opakowanie farby tablicowej, 0,2 l.
Nie wiem dlaczego dostałam je za darmo. Może zostało z inwentaryzacji? Nie będę roztrząsać. W każdym razie to miłe zdarzenie uskrzydliło mnie i opromieniło cały weekend. Dzięki niemu moje weekendowe prace rękodzielnicze sprawiły mi tym większą przyjemność i satysfakcję. Jestem taka wdzięczna, że na pewno coś z rzeczy, nad którymi właśnie pracuję, trafi do tego sklepu:-).
A jak Wam minął weekend?
:-D
OdpowiedzUsuńA, bo widzisz, są ludzie, którzy po prostu tak mają :-) kiedyś w taki sposób dostał człek 4 śrubki : "no przecież to nic nie waży, to proszę, od firmy" - mała rzecz, a cieszy.
Kiedyś w taki sposób dostałam wiązkę drutu:-)
UsuńBardzo cieszą takie małe rzeczy:-)
Mnie też cieszą takie rzeczy. Bezinteresowność to teraz rzadkość, ale jak widać są mili i dobrzy ludzie na tym świecie. Widzę, ze pochłonął cię świat dekupażu. Śliczne to coś na tym najmniejszym, najniższym zdjęciu
OdpowiedzUsuńTrzeba trochę odmiany w rękodziele. Brakło mi włówczki, dlatego cały weekend był dekupażowy:-). Teraz mam tydzień na wykończenia i dopieszczanie, pewnie pójdzie wolniej, bo i włóczka mi wczoraj dojechała;-)
UsuńO, ale fajnie! Uwielbiam takie niespodzianki, a to niespodzianka totalna, bo nigdy byś nie spodziewała się czegoś takiego. To teraz zaskoczysz pana jakimś małym upominkiem, i dobro dalej poleci w świat. To takie proste, a jednak...
OdpowiedzUsuńNawiązując do tytułu wpisu, akurat mnie spotkała nieprzyjemność. I to mega nieprzyjemność. Dzisiaj kolejna, i kolejna, i jeszcze jedna...
Pocieszę się kotami i poszukam miłych rzeczy u innych. Pozdrawiam ciepło!
Jak mi przykro z powodu Twoich nieprzyjemności!
UsuńJeśli chcesz, możesz się się do mnie wygadać na e-maila.
Tak, dobro powinno powracać, wierzę w karmę:-)
Dziękuję Reniu! Nie będę się skarżyć. Wiem, że pewnie rzeczy trzeba czasem przeżyć. Po coś. Wiem, że tak jest teraz. Mam nadzieję, że niebawem będę wyglądać zmian. Pozytywnych.
UsuńCzego Ci życzę z całego serca!
UsuńBardzo miłe i jak widać prezent bardzo Cię zainspirował. Fajnie tak spotkać się z miłym uczynkiem. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńTo faktycznie bardzo miłe i człowiek ma od razu ochotę podać dalej...
UsuńMasz rację, że świat jest popaprany, a najbardziej sami sobie i innym paprzą go ludzie.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak.
UsuńJesteśmy jednocześnie największym złem tego świata, ale też i... dobrem. Wierzę, że zło można neutralizować dobrem, ale to wyczerpujące ogromnie.
Jak widać nie wszyscy z nas to typowi materialiści !
OdpowiedzUsuńTobie pan sprawił radość z farby , a Ty tamu panu sprawisz podwójną jeśli dostanie coś oryginalnego od Ciebie :):)
Nie wiem, czy podwójną, ale mam nadzieję, że sprawię:-)
UsuńBardzo miłe :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda:-)
UsuńJak to przyjemnie dostać coś bez okazji:) Ciekawa jestem Twoich poczynań:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie:-)
UsuńPoczynania może uda mi się dokończyć do końca tygodnia i wtedy sfotografuję:-)
Tak - zadziwiające. Rzadko się zdarza taka bezinteresowność i dlatego powoduje zaskoczenie. Ale to znak, że są jeszcze na świecie normalni ludzie.
OdpowiedzUsuńHa, ha, to faktycznie dziwne, że takie pozytywne ludzkie odruchy nas zaskakują:-). Dlatego tym bardziej trzeba o nich mówić, żeby nie zniknęły w zalewie tych nieprzyjemnych ludzkich zachowań.
UsuńCzekam na efekty z wykorzystaniem tej farby :-). Miły pan.
OdpowiedzUsuńA weekend spędziłam tak: czytałam Miłoszewskiego, obejrzałam "Zanim zasnę" i "Łowców głów", zaczęłam nowy sweter na drutach, a w ciucheksie kupiłam coś genialnego za 1zł (płaszcz-żakiet-sukienka - trzy w jednym). To chyba idealny weekend? ;-)
Taki jak Twój, też by mi się podobał:-)
Usuń... Ale w sumie to miałam podobnie: też oglądałam i oddawałam się pasjom:-)
Muszę kiedyś wybrać się z Tobą do ciucheksu, może przy Tobie uda mi się upolować coś równie genialnego;-)
Nie ma sprawy! Lubię tylko trzy i do nich zaglądam. W jednym w sobotę jest wszystko po 1 zł. Nieraz upolowałam za złotówkę istne cuda.
UsuńTo może umówimy się w którąś sobotę przed spotkaniem?
UsuńNapiszę do Ciebie w tej sprawie maila.
UsuńChwalmy pana ;) tego konkrentego. Serce rośnie od ludzkich gestów czasem. Super, że się zdarzają tacy ludzie i takie sytuacje, to wielce krzepiące :) :) :)
OdpowiedzUsuńO tak, KRZEPIĄCE, to idealne słowo!
UsuńWierzę w taką karmę - jak Ty coś komusz dasz, to ktoś Tobie:)) I nie zawsze chodzi tu o materialne dary! Ja doświadczyłam i doświadczam tego zawsze:)) Dlatego serce się raduje, że są tacy bezinteresowni ludzie :))
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :))
Dokładnie tak, dlatego postanowiłam podzielić się tym zdarzeniem na blogu:-)
UsuńTakie dziwne, że normalny człowiek wzbudza tyle sensacji :) I to jest właśnie prawdziwa dobra wola - dawanie, nie oczekując, że ktoś się odwdzięczy.
OdpowiedzUsuńTeż mnie bawi ta niezwykłość tej naturalnej przecież sytuacji - panu farba została, więc mi ją dał skoro chciałam i pewnie już dawno o tym zapomniał;-)
UsuńAle przecież Ty sama tak robisz!!! chodzi mi o radość z obdarowywania, Ty cieszysz się, że ktoś będzie się cieszył. A ja jestem tego przykładem. Prosiłam Cię o jedną rzecz, a dostałam mnóstwo:))
OdpowiedzUsuńI dobrze! Bo ja też chciąłam jedną tylko torebkę, a dostałam dwie (używam codziennie i co na nie spojrzę, mam tę samą frajdę co za pierwszym razem:-)).
UsuńDzięki!
Takich bezinteresownych, życzliwych ludzi jest coraz więcej, sama tego dosyć często doświadczam - to miłe:)
OdpowiedzUsuńTo ciekawe, bo na gruncie osobistym mam dokładnie takie samo odczucie, ale to co słyszy się w wiadomościach sprawia, że człowiekowi naprawdę wydaje się, że od ludzi to tylko zagrożenie...
UsuńDobroć lubi powracać, ale trzeba i o niej pisać(mówić) bo fajna to sprawa no i miło jakby nie patrzeć jak nas coś takiego spotka :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam - o widzę że będzie coś fajnego :)
Opowiem więc o miłej rzeczy, jaka spotkała koleżankę.
UsuńDokarmia kocie bezdomniaczki u siebie na działce i poszukiwała styropianowych domków. Wyszperała w necie informację, że jest w Rzeszowie hurtownia weterynaryjna i po nawiązaniu kontaktu z właścicielem dogadali się, że pan przywiezie duże styropianowe pojemniki (z jakichś specjalistycznych preparatów), które da się przerobić na domki, wycinając otwór na wejście i sklejając górną klapę z dołem pudełka. Pan przywiózł cztery różnej wielkości pojemniki, ugadali się co do ceny za dwa największe (w sumie symboliczny koszt za paliwo). Pojechałam je odebrać, bo koleżanka niezmotoryzowana. Pan dołożył za darmo dwa pozostałe mniejsze :-).
Równie miły pan, jak pan od farby, bo mu się chciało przywozić z drugiego końca Polski puste pojemniki dla bezdomnych kotów.
Ciepło się na duchu robi od takich wiadomości:-)
UsuńOj, przydałby się taki serwis w sieci, gdzie ludzie pisaliby o wszystkim, co ich dobrego od innych ludzi spotkało:-)
I oby więcej takich ludzi i takich zdarzeń nam się przytrafiało...
OdpowiedzUsuńOby:-)
UsuńLubię obserwować Cię przy pracy, Twoje zdjęcia są takie, nie wiem jak to ująć, bliskie mojemu poczuciu estetyki. Bardzo sobie cenię takie gesty (jak podzielenie się farbą, lub -jak piszesz Sol- pojemnikami na kocie kawalerki, Myślę, że takie gesty wymagają kultywowania i uważności, dzięki za ten wpis.
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania. Bo dobro jest jak zdrowie: nie zauważa się go, gdy jest; zwraca się zaś szczególną uwagę na stan przeciwny, przez co ogólnie powstaje nieprawdziwe przekonanie, że zła i nieprzyjemności jest więcej. Tak to widzę.
UsuńDziękuję:-)
Fajny gest i oczywiście warto je zauważać. Warto też czynić takie gesty, bo to potem wraca i w zasadzie jestem pewna że tak jest, ale ostatnio spotkało nas tzw. polskie zupełnie bezinteresowne świństwo, które po raz kolejny wywraca nam życie do góry nogami i powoduje potężne straty finansowe i pewnie się z tego podniesiemy, ale jak zawsze poobijani. Byliśmy dla kogoś mili i nawet jak właził nam z buciorami udawaliśmy, że jest ok. W takich sytuacjach zastanawiam się jednak czy warto być dobrym. Przepraszam za moje sarkastyczne komentarze, ale taki mam teraz etap w życiu a co do farby tablicowej czekam na Twoje prace, bo dobry gest na pewno przyniesie dobre prace a te farby dają bardzo ciekawe efekty.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, nie bez powodu ludzie ukuli hasło, że każdy dobry uczynek zostanie przykładnie ukarany...
UsuńPrzykro mi bardzo z powodu Waszych siniaków, wyobrażam sobie, jak muszą boleć, szczególnie gdy są odpowiedzią na dobro...
Ślę Do Was ciepłe myśli i dobre życzenia, trzymajcie się!
I mimo wszystko wierzę, że warto być dobrym.