I nie chce mi się robić nic innego:-). Jeszcze w kwietniu zaczęłam dwie robótki szydełkowe, ale jakoś tak straciłam zapał i obie leżą niedokończone. Na spadek motywacji do dziergania wpływa pewnie przekonanie, że naprawdę nie potrzebuję już więcej ubrań, ani żadnych innych nowych rzeczy. Jest mi ciasno w szafie, ciasno w mieszkaniu, ciasno w czasie...
Jutro idziemy na wesele. W prezencie ślubnym zrobiłam naprawdę dużą kolekcję rękodzieła towarzyszącego (mam zdjęcia, ale muszę je dopiero ogarnąć). I na razie nie mam żadnych nowych zamówień. W pewien sposób cieszy mnie ta przerwa w pracy. Bo mogę wrócić po pracy i nic nie robić. Korzystam z tego wolnego czasu, jak mogę. Popołudnia spędzam w sypialni, na zimnej narzucie łóżka. Drzemię, czytam książki i jem lody:-). Zwykle dołącza do mnie Dominika z Florkiem - wtedy się bawimy, gadamy albo czytamy internety w swoich telefonach.
Ruszyłam sprawę przebudowy garażu na pomieszczenie mieszkalne. Póki nie ruszyłam, denerwowałam się okropnie, nie wiedząc z której strony problem ugryźć, co, gdzie i z kim załatwiać, gnębiłam się przewidywanymi kosztami, zamartwiałam tym, gdzie rozlokować rzeczy z garażu, których w ciągu lat sporo się nazbierało. Nie tylko naszych. Są tam też sprzęty i narzędzia Taty, których strasznie szkoda się pozbyć. W garażu był naprawdę fajny warsztat... Ale teraz już napięcie puściło. Co będzie - to będzie. Najwyżej nie będzie warsztatu. Chyba, że jeszcze wpadnę na jakiś pomysł, jak upchnąć dwie rodziny, pięcioro czworonogów, warsztat, rowery i samochody w naszym mini domku na mikro podwórku;-).
Trzy razy dziennie piję roztwór z chlorku magnezu. Naprawdę łagodzi stres:-)
Obcięłam włosy i po 26 latach zrezygnowałam z farbowania. Myślałam, że będzie mi trudno odnaleźć się w naturalnym kolorze, zawsze uważałam, że jest brzydki i źle się w nim czułam, ale nie. Teraz właśnie tak mi się podoba. I cóż, że z siwymi pasmami? Już dawno nie byłam tak zadowolona po zejściu z fryzjerskiego fotela:-).
(Nie umiem robić selfie, pewnie już nigdy się nie nauczę;-)).
Jeżdżę rowerem, spaceruję z piesami, wygłaskuję koty (niestety, kocich zdjęć brak, co mnie nawet zdziwiło, że od tak dawna nie zrobiłam im ani jednego zdjęcia. Ptyś z Maniem baciarzą po okolicznych polach, tylko ofermowata Balbinka nie nauczyła się opuszczać podwórka, ale i ona w domu siedzieć nie chce - zazwyczaj wyleguje się do słońca na psiej budzie).
Jeżdżę rowerem, spaceruję z piesami, wygłaskuję koty (niestety, kocich zdjęć brak, co mnie nawet zdziwiło, że od tak dawna nie zrobiłam im ani jednego zdjęcia. Ptyś z Maniem baciarzą po okolicznych polach, tylko ofermowata Balbinka nie nauczyła się opuszczać podwórka, ale i ona w domu siedzieć nie chce - zazwyczaj wyleguje się do słońca na psiej budzie).
I napawam się ciepłem, słońcem, latem... Tak jest dobrze.
(Jeszcze gdyby tak miał mi kto sprzątać w domu... Ale prawda jest taka, że nikt tego nie zrobi tak dobrze, jak ja sama;-)).
Odpoczywaj, napawaj się :-*
OdpowiedzUsuńI nie martw na zapas, bo to bez sensu!
Uściski! Będzie dopsz! ♥
Samo się tak martwi, ale naprawdę staram się odpuszczać i nie próbować załatwiać problemu, który jeszcze nie wystąpił (i może nawet nie wystąpi), zwłaszcza, że doświadczenie pokazuje, że w końcu wszystko się JAKOŚ układa;-)
UsuńDzięki za pociechę!
Reniu - jak Ci pięknie w krótkich włosach! Odmłodniałaś! I siwe włosy nic to do tego nie mają, naprawdę. Fryzurka jest super! Jaki Florek jest duży!!! To naprawdę on??? Rozumiem Cię z tym poczuciem ciasnoty - ja mam to samo... Już tyle rzeczy i ubrań wyrzuciłam, niby lżej, ale dalej ciasno. Odpoczywaj!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Asia
Dziękuję Asiu! Dokładnie tak się czuję w swoich nowych włosach:-)
UsuńFlorek rośnie i rozwija się pięknie, mamy z niego ogromną pociechę:-) Taki mały człowieczek, ale za jego przyczyną strasznie nam rzeczy przyrosło - leżaczek, wanienka, fotelik, wózek... Dlatego czym prędzej ten garaż musimy przerobić.
Buziaki!
Florus jest piekny.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam:-)
UsuńReniu wyglądasz pięknie! Czuję od Ciebie spokój, który mi się udziela :) Florek jest przecudowny! Śliczny po prostu!!! :*
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
UsuńSama siebie tym wpisem uspokoiłam:-)
Florek jest szalenie do Ciebie podobny! Wcale się nie dziwię napawaniu, osiągnęłaś pełnię, i to jest wspaniałe. Tyle piękna wokół Ciebie, a pierwszym najwspanialszym jest Florek, no po prostu blask i radość bije od Maleńkiego!
OdpowiedzUsuńWypocznij, a jutro baw się do białego rana:))
Floruś, zależy jaką minę zrobi, to do nas wszystkich podobny oraz do drugich dziadków również, ale uśmiech ma identyczny, jak Dominika w jego wieku:-)
UsuńZabawa była bardzo udana, ale wróciliśmy wcześnie, ze względu na Florka, ale też i nam brak sił do długiego imprezowania:-)
I tak powinno być! Piszesz o tych wszystkich rzeczach i czuję w tym pisaniu radość i zadowolenie. Oby tak było dalej! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBo dokładnie to czułam podczas pisania:-) Bardzo często tak się czuję w piątki:D. Trochę gorzej w poniedziałki, ale damy radę, na pociechę już myślę o kolejnym weekendzie:-)
UsuńDziękuję!
Jak miło, całuski dla Wnusia :)
OdpowiedzUsuńObcałowany zgodnie z życzeniem:-)
UsuńFlorek rośnie jak na drożdżach, to już kawał chłopaka! Zmiana fryzury i koloru, to był fajny pomysł, bo wyglądasz świetnie. Tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńPowodzenia z garażem! Rzucam się właśnie na strych, cały czas to odwlekam, bo mam tremę przed ogromem pracy i nie sprecyzowałam sobie oczekiwań, ale Twoja garażowa postawa motywuje. :)
OdpowiedzUsuńI gratulacje w kwestii włosów. Systematycznie siwieję od około 17 roku życia. I wisi nade mną decyzja o zaprzestaniu farbowania. Chciałabym, ale... To poważny krok. ;)
Najtrudniej było ruszyć urzędowo. Teraz żałuję, że zrobiłam to tak późno, bo znów stoimy, bo trzeba odczekać wszystkie terminy, ale wykorzystamy ten czas na porządkowanie. Powoli, ale jednak do przodu. Będę zadowolona, jeśli w przyszłym roku uda nam się tam wprowadzić:-)
UsuńDługo przyzwyczajałam się do myśli o zaprzestaniu farbowania na stałe. Odrosty przestałam farbować jeszcze jesienią, ubiegłego roku, a im były dłuższe, tym bardziej nie chciało mi się do farbowania wracać. Jesień, zima, włosy głównie pod czapką i jakoś tak łagodnie przeszłam ten proces:-)
Reniu - napawam się latem, choć ono dopiero za kilka dni, razem z Tobą:)) Też dużo rzeczy leży odłogiem, ale po prostu mi się nie chce... I nawet nie wiem, dlaczego mi się nie chce, skoro uwielbiam lato, uwielbiam ciepło i tylko w tych dwóch porach roku nabieram żywotnego wigoru:)))
OdpowiedzUsuńFlorianek cudowny- kiedy on tak urósł?
Czekam na Twoje nowe zdjęcia i nowe robótki.
Serdecznie pozdrawiam:))
Małgosiu, niewiele osób to może zrozumieć, ale mam dokładnie tak samo - ciepło dodaje mi energii i radości. Jestem zachwycona niespodziewanym latem tej wiosny i mam nadzieję, że w kolejnych miesiącach pogoda się nie zmieni:-)
UsuńMoże nam się tak nie chce, bo chcemy jak najbardziej świadomie przeżyć ten czas, bo przy robocie wiadomo - leci i ani się człowiek obejrzy najlepsze będzie już za nami;-). Tak mi przeminęło ubiegłoroczne lato, nawet nie pamiętam jakie było...
Pozdrawiam cieplutko, błogo i solidarnie:-)
Tak, ja też dojrzewam do zaprzestania farbowania, skronie mam całkiem białe, czekam aż reszta też się zabieli, wtedy nie będzie kontrastu 😉 U mnie rozkminy innej natury, ale też związane z rodziną, dorastającym synem, jego drogą życiową, zdrowiem, naszą firmą itd. Poziom: opanowywanie stresu. Osiwienie stuprocentowe zapewnione 😉😀 Wnuczuś Twój już taki urośnięty i wesoły z oczek 😘
OdpowiedzUsuńMoim marzeniem jest siwość jak u Helen Mirren, ale nie sądzę, by mi się tak udało, chyba nie te geny, trudno. Ale i tak nie jest źle:-)
UsuńDo opanowania stresu polecam chlorek magnezu, człowiek nawet nie jest świadomy, jak stres wyczerpuje magnezowe zasoby organizmu i jak to się przekłada na samopoczucie.
Uczę się odpuszczać, ale mam depresję lękową i nie zawsze potrafię sobie poradzić z emocjami.
Powodzenia z Twoimi rozkminami, życzę samych właściwych ścieżek:-)
Obie rzeczy wyglądają wspaniale i powiem szczerze, że samo zdjęcie projektu, które mi wysłałaś jakoś mnie nie zachwyciło może dlatego, że tam było z grubszej wełenki a tu proszę będzie super tylko skończ:)A to drugie to co to będzie?
OdpowiedzUsuńNie należę do ludzi zbyt sentymentalnych i jeśli coś mi nie jest potrzebne to wyrzucam lub wydaję bez wyrzutów sumienia. Niektórzy mówią że to źle ale ja nie mam w domu rzeczy niepotrzebnych i tyle;)
Młody szybko rośnie ale do kogo podobny bardziej?:)
pozdrawiam
Basiu, na pewno skończę, już mi w sumie dużo nie zostało i wymyśliłam, jak dostosować projekt do własnych potrzeb, bo cieńsza nitka, to mniejsze elementy i nie wyszło mi to, jak sobie na początku planowałam. Ale mam nadzieję, że nowy plan wyjdzie bluzce na dobre:-)
UsuńA to drugie... już go nie ma. Za długa przerwa i całkiem straciłam do tego serce. Nic mi do tej włóczki nie pasuje...
Ja nie dość, że jestem bardzo sentymentalna, to jeszcze wszystko mi się wydaje przydatne, boję się, że się czegoś pozbędę, a za tydzień okaże się, że właśnie by się przydało;-). Przerażają mnie ostateczne rozwiązania.
Młody podobny chyba do nas wszystkich po trochu, zależy jaką minę zrobi:-)
Z takiej pstrokatej wełenki mam ponczo i pasuje mi do wszystkiego:)
UsuńPoncha są piękne, ale dla mnie niepraktyczne, źle mi się noszą - zarzuciłam ten fason, choć na Pintereście mam całą tablicę, na której je zbieram, tylko po to, żeby się pozachwycać;-)
UsuńWidzę, że pięknie szydełkujesz. Wiesz, to cudowne, że tak potrafisz się cieszyć życiem. Twój post jest pełen radości. Wyglądasz pięknie w nowej fryzurze, kolor włosów też masz ładny. Pieski są takie śliczne, mają takie szczęśliwe mordki. Bardzo przyjemny post, pozdrawiam cieplutko. Niech uroki lata na długo z Tobą pozostaną. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa!
UsuńSuper fryzurka bardzo twarzowa- odłóż prace w końcu wakacje też muszą być!
OdpowiedzUsuńBardzo słusznie!
UsuńDziękuję:-)
Zaglądam i widzę - Napawam się latem - i uśmiecham się błogo i nawet nie mam żalu, że nie ma nowego wpisu :)
OdpowiedzUsuńOj, bo jak się tak człowiek błogo rozleniwi, to potem trudno się pozbierać, czuję się jak na wakacjach (choć do pracy chodzę...), to wszystko zasługa ciepła, ale w ostatnich dniach jakby mniej słońca, to może się wreszcie ogarnę:-)
UsuńDziękuję za pamięć i mobilizację:-)