Życie?
Rozprężę szeroko ramiona,
Nabiorę w płuca porannego wiewu,
W ziemię się skłonię błękitnemu niebu
I krzyknę, radośnie krzyknę:
- Jakie to szczęście, że krew jest czerwona!
Julian Tuwim
Niedziela, 70 km, słonecznie, ciepło, nie upalnie...
Warto było rano wstać:-)
Swietny post.
OdpowiedzUsuńMiło mi!
UsuńWrzosy już kwitną? Piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńOj, kwitną:-) Nie mogę zrozumieć dlaczego na dziko kwitną tak pięknie co roku, a na podwórku wymagają tylu zabiegów, a i tak nie ma gwarancji, że przetrwają...
UsuńTo inna ziemia:) Nic na to nie poradzisz:) Ale żeby w sierpniu kwitły to pierwszy raz widzę. Czyżby w październiku miał spaść śnieg?;)
UsuńWidziałam już 2 tygodnie temu, że kwitną, gdy przejeżdżałam tamtędy po raz pierwszy, też byłam zdziwiona:-) Lato się zaczęło w kwietniu, to i wrzosy pogłupiały;-) Mam nadzieję, że to nie jest zwiastun wczesnej jesieni, choć nie miałabym nic przeciwko złotej polskiej do samego grudnia:-)
UsuńPiękne zdjęcia. Piękny dzień. Oby więcej taki życzę :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że aura jeszcze jakiś czas pozwoli się tak wykorzystywać;-) Dziękuję!
UsuńZdjęcia cudowne, pełne harmonii; fotografujesz niby zwykłe widoki, a sprawiasz, że siedzę jak wryta z zachwytu. Co za wycieczka!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Dla takich widoków właśnie lubię jeździć rowerkiem:-)
UsuńWarto, warto! ♥ Piękne zdjęcia i kaaaaaawał drogi pokonany! Szacun! :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
UsuńJa Cię bardzo podziwiam! Serio, bo w tych temperaturach to ja leżę i umieram (tak jak Miś). Prognozy mówią, że już będzie poniżej 30 Celsjuszy, więc zaciera łapki, bo będę mógł wrócić na siłkę (jak się tylko wykuruję!) i z Misiakiem połazić więcej, bo bardzo mi skapcaniał przez te wściekłe upały...
Usuń♥
Właśnie o to chodzi, że rano temperatury umiarkowane, poniżej 20 stopni, a na rowerku wiaterek owiewa, a jak trasa przez las, to w cieniu... zresztą w niedzielę upału przecież nie było:-)
UsuńMy w upał, znaczy w okolicach 30 stopni, też sobie rower odpuszczamy. Żadni z nas ekstremiści, nie ma co podziwiać;-)
Życie jest nieprzewidywalne ! Ale trzeba korzystać z niego całymi garściami ( tu czytać nogami )Nie dała bym rady tyle przejechać ! Padłabym ! Mój rekord to 15 km....
OdpowiedzUsuńMój to 90 km, już parę lat temu. W tym roku mam szansę go pobić, bo w sierpniowych planach są dłuższe trasy, o ile tylko pogoda pozwoli:-).
UsuńDziękuję bardzo!
Piękne zdjecia. Wspaniała wycieczka.
OdpowiedzUsuńO tak, trasa fantastyczna, piękna i dość wygodna nawet, na pewno będziemy ją powtarzać:-) Dziękuję:-)
UsuńWspaniałe zdjęcia, zwłaszcza pierwsze przypadło mi do gustu. Wstęp też ciekawy - uwielbiam wiersze Tuwima.
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńPiękne zdjęcia:)))ja nie wsiadłam na rower od czterech lat:)))
OdpowiedzUsuńMy co roku jeździmy, raz trochę więcej, raz mniej, ale lato zawsze jest rowerowe:-)
UsuńMoja Ciocia (emerytka-rowerzystka, o której wspomniałam przy okazji albumu) miała kiedyś wypadek na rowerze i trochę problemów zdrowotnych z tego powodu, ale na szczęście nie nabawiła się traumy i nadal jeżdżą wraz z Wujkiem, więc może i Tobie jeszcze lęk odpuści:-)
Dziękuję.
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie:-)
UsuńPięknie i zachwycająco... :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, dziękuję😊
Usuń