...Bo nigdy nie wiem jak tytułować takie zbiorcze posty. Wspólnym mianownikiem jest to, że powstały na zamówienie, ale "Na zamówienie", jak również bliska forma "Na zlecenie" już chyba były. Może nawet nie jeden raz...
Kolejnym tropem są porządki, bo zbiorcze posty często powstają gdy robię porządek w zdjęciach - wtedy okazuje się, że mam jeszcze rękodzieła, których z różnych powodów nie publikowałam na bieżąco. Na przykład prezenty. Rzeczy zamówionych na prezent nigdy nie publikuję przed datą wręczenia. Raz tak zrobiłam, bezmyślnie, było baaaardzo niezręcznie. Ale tytuł z porządkami też już chyba był. I z prezentami...
Brakuje mi ostatnio wyobraźni, ciężko myślę. Nie będę zwalać na pogodę, bo to zbyt banalne, więc może... hormony, wiek, zmiana diety...? Popadłam w umysłowe lenistwo. Z tego lenistwa nie wystawiam się na nowe bodźce. Zamiast odświeżających, pobudzających kreatywność nowości, wolę to, co znane, lubiane, bezpieczne. Sama łatwość i przyjemność w odbiorze. Jak "Przystanek Alaska". Mam wydanie kolekcjonerskie na płytach. Od czasu do czasu lubię do niego wrócić. Powzruszać się przeszłością. Powspominać. Jak to kiedyś było łatwiej (choć doskonale pamiętam, że wcale łatwiej nie było!), wszystko było takie naturalne i na swoim miejscu (dlaczego umysł tak wybiela przeszłość???). Tylko, że z tego błogiego poczucia komfortu, w które się wprawiam starymi obrazami, zwoje mi się wygładzają, a myśli robią się takie krótkie i oczywiste...
Że nie wiem, co pisać.
To może ja pokażę:
1. Pudełeczko prezentowe. Znajoma sutaszystka stworzyła naszyjnik, ja dorobiłam do niego eleganckie pudełko, wymiar 9x9x4,5 cm
2. Kuferek wspomnień Emmy. Zlecenie tak pilne, że zdjęcia robiłam dosłownie chwilę przed wysyłką i oczywiście kompletnie je skaszaniłam - wieko ma dokładnie taki sam kolor jak cała reszta, choć wydaje się całkiem białe...
Miało być takie, jak kuferek wspomnień Idy. Ale był problem z dostępnością odpowiednich materiałów na szybko, więc jest trochę inaczej - pudełko bez zamka i serce mniejsze. Zresztą to chyba oczywiste, że w rękodziele nie ma dwóch identycznych rzeczy:-)
3. Kuferek wspomnień Oleńki. Oleńka to starsza siostra Karolinki, dla której w grudniu robiłam kuferek i kocyk. Tak jej się spodobał kuferek młodszej siostrzyczki, że poprosiła o identyczny dla siebie.
Identyczny okazał się niemożliwy - serwetka była już niedostępna, więc Kuferek jest tylko PRAWIE identyczny. Jest na tyle identyczny, na ile udało mi się dobrać materiały.
Wydawałoby się, że jeśli człowiek raz coś zrobił i wie, jak to zrobił, to zrobienie drugiej identycznej rzeczy, to już pestka. Otóż nie. Naprawdę dużo łatwiej zrobić coś nowego od zera, niż próbować po raz kolejny robić to, co się już kiedyś zrobiło. Nawet jeśli wszystkie użyte materiały są dostępne, to nie da się powtórzyć odcienia ze zmieszania farb oraz smug z pociągnięcia pędzlem... Rękodzieło za każdym razem wychodzi trochę inaczej. Ale to chyba właśnie jego zaleta:-)
Choć z drugiej strony... Są przecież artyści, którzy genialnie kopiują dzieła innych artystów...
No cóż, a ja nie potrafię skopiować nawet samej siebie.
Ja zawsze podziwiam osoby ,które potrafią zrobić np 100 idealnie jednakowych rzeczy:))ja nie potrafię,dlatego nie robię:))a poza tym jak już ma być rękodzieło,to niech jest spersonalizowane,dla mnie,inne niż inne:))))
OdpowiedzUsuńInne, niż inne - i tego będziemy się trzymać:-)
UsuńRękodzieło samo w sobie jest unikatowe i trudno zrobić taką samą , identyczną rzecz !
OdpowiedzUsuńPudełka prześliczne:) Moje też , ale nie wiem co w nim trzymać !
Koncepcja zmienia mi się co dzień :))
Robiłam z myślą o pocztówkach, które kolekcjonujesz, ale sama na pewno znajdziesz najlepsze przeznaczenie:-)
UsuńDziękuję:-)
Cudne są te pudełka. Każde inne i tak ma być. Mnie się wszystko podoba.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńJeśli masz Netflixa, to aktualnie oglądam "Miss Fisher's Murder Mysteries":-)
OdpowiedzUsuńurocze patrzadło!
Oczywiście wszystko piękne! ♥
Nie mam Netfliksa, za to ostatnio ciągłe problemy z siecią, dlatego sięgnęłam po stare płyty. W święta zrobiłam sobie maraton z Columbo, bo też mam takie wydanie kolekcjonerskie, kilka płyt już nie chciało ruszyć, takie to są trwałe nośniki;-). z Przystankiem Alaska jeszcze nie miałam takich problemów, oglądam po kolei, wiesz co mnie uderzyło przede wszystkim? - nie mają w ogóle telefonów komórkowych!
UsuńDziękuję:-)
Pamiętam te czasy, też nie miałem, a potem się okazało, że komórka tańsza od stacjonarki ;-)
UsuńO, ja się długo broniłam, wydawało mi się, że to tylko moda i szpan;-D. A teraz tylko komórki i od lat brak stacjonarnego... I internet w telefonie - błyskawiczna odpowiedź na każde pytanie, ciągle mnie to zachwyca:-)
UsuńPiękne prace i nie trzeba do nich wielu słów. Tym razem po prostu będziemy podziwiać i zapomnimy o tym wstępie z "wygładzaniem zwojów" :-) a swoją drogą fajne stwierdzenie :-) Ja też mam dużą trudność z powtórzeniem pracy i nie raz stawiam sobie pytanie "jak ja to robiłam" dla czego nie zrobiłam notatek? Masz więc rację, to jest urok rękodzieła :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńO brak notatek najbardziej złoszczę się na siebie w przypadku prac dzierganych. Gdy je dziergam wszystko wydaje się takie oczywiste, że nie ma siły, bym mogła zapomnieć. A potem się okazuje, że nie pamiętam nawet rozmiaru drutów, na których coś robiłam...
UsuńDziękuję bardzo!
Bo to jest właśnie różnica miedzy twórcą, a rzemieslnikiem, zrobić niby takie same, a jednak inne to prawdziwa sztuka. Piekne te szkatułki, jak nie przepadam za decu, tak Twoje bardzo się mi podobają :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:-)
UsuńJak zwykle piękne prace😁pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiło mi, dzięki serdeczne:-)
UsuńJesteś po prostu artystką !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńKuferki są przecudne, niezmiennie mnie zachwycają! Prawdziwa artystka, nawet jeśli bardzo chciałaby, nie potrafi zrobić dwóch identycznych rzeczy, a Ciebie za taką uważam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!:-*
UsuńPiękne pudełka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:-)
UsuńJak zawsze starannie i pięknie!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
Miło mi, dzięki:-)
UsuńOgromnie podoba mi się dzisiejszy kuferkowy wpis. Kuferki są artystycznie i z wielkim smakiem wykonane, i bardzo piękne, a piękne nie tylko w sensie powierzchownym. Każdy z nich będzie opowieścią. Bogatą treścią.
OdpowiedzUsuń(że tak ładnie zarymuję...:))
Aż inaczej spojrzałam na swoje rękodzieło po Twoim komentarzu... Wszystko mi się jakby bardziej podoba:-) Nawet zdjęcia. Ty to dopiero masz talent!
UsuńDziękuję:-)
Śliczne prac
OdpowiedzUsuńDziękuję:-)
UsuńKażda praca ogromnie mi się podoba :) ze względu na schludność i estetykę, taką przejrzystość i wyrazistość, do tego piękne dopracowanie. Brakuje mi takiego trendu... - mam na myśli to, że obecnie w rękodziele promuje się takie prace naładowane, bogate we wzory, motywy, kolory, dodatki, koronki, kropeczki, media, metale, kwiatuszki, listeczki, itp.... takie przeładowane twory kojarzą mi się z bałaganem... tornadem... dużo wszystkiego, a nic konkretnego ;) Natomiast cenię prace takie jak Twoje - właśnie za ich prostotę, naturalność, i to, że nie są łapaczem kurzu :P tylko służą czemuś.
OdpowiedzUsuńPoczątek Twojego posta przeczytałam i czułam się jakbym czytała o sobie ;) też czasem dopada mnie taki umysłowy leń. Ale zawsze mija, prawda? ;) Co do prezentów -też mam zasadę, że czekam do momentu, kiedy wiem, że prezent bezpiecznie ląduje w rękach nowego właściciela ;) i także mam - z różnych względów - odłożone do publikacji różne rękodzielnicze prace :)
I przyznam Ci rację co do tego, że trudno skopiować jakąś swoją pracę :)
pozdrawiam serdecznie!
Bo to trzeba umieć tak "naładować", żeby nie przeładować. Mnie się bardzo podobają takie prace. Zawsze się zachwycam, że wszystko tak się perfekcyjnie komponuje. Dla tych, co nie umieją, na szczęście pozostaje bezpieczny minimalizm:-D
UsuńDziękuję Ci bardzo!
Mam nadzieję, że ten leń sam zniknie razem z zimą, tęsknię za powietrzem i przestrzenią, o cieple już nie wspomnę:-)
A z minimalizmem też nie jest tak łatwo, przynajmniej dla mnie :) czasem właśnie, żeby powstała naprawdę ładna minimalistyczna praca, trzeba się bardziej natrudzić niż przy wielu elementach ;)
Usuń