wtorek, 3 listopada 2020

W cieniu protestów i koronawirusa

... życie toczy się dalej. Próbuję się jakoś pozbierać do kupy, ale nerwy mam tak rozhulane, że niewiele z tego wychodzi. Wciąż huragan emocji. Nie będę się w to zagłębiać. Przepraszam, że nie odpisuję na komentarze, przepraszam, że nie komentuję Waszych wpisów. Nie wiem już co powiedzieć. Nie chcę zarażać swoim gniewem, lękiem, tudzież smutnym zwątpieniem. Chciałabym wrócić do swojej znajomej rutyny, albo chciałabym się wyłączyć. Obie rzeczy niemożliwe do zrealizowania. W każdym razie nie na 100 procent. Ale próbuję.

W sobotę kupiłam na targu chryzantemy i przystroiłam nimi taras. Zrobiliśmy lampion z dyni. Florek miał frajdę. Jaki on szczęśliwy, że nie ma świadomości tego wszystkiego, co się wokół wyprawia! I jak mi go strasznie szkoda, że kiedyś, raczej wcześniej niż później, będzie musiał skonfrontować się ze światem i dowie się, że życie to nie jest bajka, a raczej horror. Trochę już wie - od miesiąca chodzi do przedszkola. Strasznie płacze. Całe szczęście, że to nie ja go zaprowadzam. Wie też, że czeka go operacja. Bardzo to wszystko przeżywa, miał nawet pierwsze koszmary w nocy...

W niedzielę pojechaliśmy do lasu. Udało się wreszcie sfotografować spódnicę, którą wydziergałam jeszcze w sierpniu. Bardzo byłam z niej zadowolona i chętnie nosiłam... Aż się zaczęłam obawiać, że od noszenia straci wygląd, nim ją sfotografuję. Niezręcznie się czuję chwaląc się spódnicą, gdy przez Polskę przetacza się fala protestów. W Kolbuszowej już raczej nic się nie odbędzie - mrożący efekt komunikatów, że prokuratura chce ścigać organizatorów demonstracji pod zarzutem, za który grozi 8 lat więzienia, odniósł swój skutek. Marta Lempart mówiła ostatnio, że ludzie tacy jak ona mają po 40 otwartych procesów sądowych. Ja, kompletnie bez jakiegokolwiek zaplecza, boję się nawet jednego. U nas spisują nawet za wieszanie na słupach plakatów dotyczących protestu... Nie ufam policji. Nie ufam sądom. Nie ufam tej władzy, która wykorzystuje koronawirusa i nacjonalistów do walki z demonstrantami. Ale protestuję jak mogę i robię co czuję, dlatego na zdjęciach znaczki Strajku Kobiet.







 

Oczywiście po takim czasie niezbyt dobrze pamiętam jak ją robiłam... Włóczka zasadnicza to Kolorowe Motki - 50% bawełna, 50% akryl. Mój motek miał 270g i 1200 m.


Przerabiałam w dwie nitki - nitką od początku i od końca motka. Do tego wykorzystałam stare kordonki w pasujących kolorach, weszło mi ich chyba z 10 szt. Oraz jeszcze inną przędzę, która mi akurat spasowała. Robiłam tym razem od dołu i, o ile mnie pamięć nie myli, drutami 7 mm. Spódnica jest na gumce.

EDIT. Zapomniałam dodać, że czapka rogatywka z kicotkiem od Lenarda:-)


25 komentarzy:

  1. Czytałem dziś wywiad z Twardochem, nawet dostęp wykupiłem na miesiąc, żeby przeczytać i tam pada bardzo ważne stwierdzenie:
    "Gdybym miał 18 czy 20 lat i słuchał tej wojennej, rewolucyjnej retoryki, to wierzyłbym w każde słowo. Że jeszcze kilka razy wyjdziemy na ulice i zaraz obalimy tę władzę i obudzimy się w tęczowej, roztańczonej Polsce. A tak nie będzie. Zazdroszczę im tego karnawału, bo urodziłem się w 1979 roku i na 1989 rok byłem za młody, a potem nie było żadnego masowego, politycznego, wspólnotowego doświadczenia, które mogłoby definiować jakieś pokolenie. Ale żal mi ich, kiedy myślę, że po tym karnawale nastąpi smuta, będzie ta sama smutna Polska, zima, lockdown i ciągle ta sama władza, Morawiecki coraz bardziej przegrywający z pandemią, Ziobro ze Święczkowskim stawiający zarzuty czternastolatkom i potworny Czarnek próbujący zastraszać rektorów. Psychologowie będą mieli dużo roboty na zdalnych sesjach. I mówię to z prawdziwym smutkiem."
    Niestety. Też mam takie przemyślenia...
    Uffffffff...
    Spódnica świetna, wyglądasz szałowo! ♥
    A Floriana ucałuj, proszę! Przesyłam samo dobro ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano widzisz... mam podobne refleksje... Bardziej się czuję jak przed grudniem '81 niż jak na wiosnę '89...
      Dzięki!

      Usuń
    2. A! I miałam przecież napisać, że czapka jest od Ciebie i zapomniałam! Ale już nadrobiłam:-) Pamiętasz rogatywkę z kicotkiem? Na pewno pamiętasz. Twórcy zawsze pamiętają swoje dzieła:-)

      Usuń
    3. O rany! Ty wiesz, że ja mam amnezję chyba? :-D Całkiem zapomniałem :-P

      Uściski, Kochana! No niestety, chyba nas, nie-optymistów, jest całkiem sporo ;-) Ale w sumie swoje żeśmy już przerobili i złudzeń raczej nie mamy. Zawsze powtarzam, że wolę miłe zaskoczenie od spodziewanego rozczarowania.

      Usuń
  2. W spódnicach nie chodzę ale cardigan w takich kolorach jak najbardziej by mi się przydał😉😁Wnuk choruje? Już operacja przed nim a jeszcze do szkoły nie chodzi😁pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Flo urodził się z wadą rozwojową... wisi ta operacja nad nami od samego początku, sama w sobie trudna, ale w okolicznościach koronawirusa, to już w ogóle...
      O szkołę też się martwię. Znam tych nauczycieli, jako mama Dominiki nie miałam z nimi za dobrych relacji.

      Usuń
  3. Zrobiłaś co mogłaś, Bardzo dużo.Musimy jednak żyć też tą inną codziennością bo byśmy zwariowały, cały czas nie możemy się nakręcać, mamy wnuki ,dzieci.Spidnica cudowna a czapka "słodki prezent", u nas synowa kupiła pełny samochód chryzantem w poniedziałek, oczywiscie dla chętnych.Moje stoją na balkonie.Pozdrawiam i trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      U nas chryzantemy wciąż cieszą oczy na tarasie, wczoraj był taki piękny dzień, chyba ze 2 godziny siedziałam tam sobie na słońcu i dziergałam - to najlepiej u mnie ładuje baterie:-)

      Usuń
  4. Spódnica jest fantastyczna!!!! Z twoją figurą wyglądasz w niej bardzo stylowo. Całość tego outfitu bardzo mi się podoba. Bardzo mnie inspirujesz. Nie będę komentować sytuacji w kraju, bo staram się odciąć. Kosztuje mnie ten bałagan zbyt dużo zdrowia. Ściskam i życzę dużo sił i uśmiechu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, dziękuję serdecznie!
      Czasem mam wrażenie, że to wszystko nie dzieje się naprawdę...

      Usuń
  5. Poziom emocji i wkurwu wskoczył na jakiś cholernie wysoki level. A tu jeszcze życie i własne sprawy do okiełznywania. Serce mnie boli od tego wszystkiego i nie jest to ból w przenośni. Nie podoba mi się jak niektórzy kręcą swoje lody na tym wszystkim. Albo to mój paranoiczny brak zaufania daje znać. W każdym razie, u nas ciągle atmosfera jest podgrzewana, żeby działać. Jak długo, tego nie wie nikt. A spódnica boska. Znowu mi przypomniałaś, że dawno tego nie robiłam. Muszę to przemyśleć, hm... 🤔😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swetrów już mam dosyć, dlatego teraz u mnie tylko spódnice i sukienki na topie, właśnie skończyłam jedną i zabrałam się za kolejną.
      U mnie wciąż poszerza się zakres ludzi i instytucji, którym nie ufam, ale wciąż też wiele jest organizacji, zwłaszcza społecznych, kobiecych, które mają moje pełne zaufanie i tego się na razie trzymam.

      Usuń
  6. Przede wszystkim posyłam MOC POZYTYWNYCH MYŚLI dla Ciebie... może pokonają odległość, przefruną przez wirtualny świat... Całym sercem jestem z Tobą... boli mnie, kiedy czytam o rzeczywistości, w której musisz funkcjonować... u nas w Łodzi pani prezydent głośno popiera kobiety, a szef Straży Miejskiej publicznie w internecie przeprosił za zachowanie funkcjonariuszy podczas strajku...
    Mnie także boli kiedy myślę o moich dzieciach... w jakim kraju będą musieli żyć jeśli nic się nie zmieni... :(
    U nas Ewa też poszła do przedszkola, po pierwszych dwóch optymistycznych dniach zaczął się cyrk... chlipanie, krzyki, fochy... może taka niechęć to cecha wszystkich dzieci, które zaczynają przedszkole...
    Zdjęcia i Twoja spódnica są super - zresztą jak zawsze Twoje twory :):):) fantastyczne fiolety... i brawa za symbole strajku na zdjęciach :) protestujmy jak tylko możemy :)
    Trzymaj się!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana!
      Dla Ewy to pewnie stres podwójny - pojawienie się braciszka i przedszkole, to na pewno nie jest łatwy dla Niej i dla Was czas, ale będzie dobrze! W gruncie rzeczy przedszkole jest dla dzieci bardzo rozwijającym miejscem:-)

      Usuń
    2. Już z Ewą i przedszkolem lepiej:) stopniowo przyzwyczaiła się, teraz chętnie chodzi.
      Tak, zgadzam się, że przedszkole to dobre miejsce dla dzieci, nawet w tych dziwnych czasach... uznaliśmy rodzinnie że nawet teraz korzyści przedszkola przeważają możliwe minusy ;) ;)

      Usuń
  7. Kurczę, ale Ty dobrze wyglądasz w tych własnoręcznie wydzierganych maksi spódnicach! Chwal się dziełami rąk własnych, nadal dziergaj - to chyba trochę tonuje skołatane nerwy.
    Dużo siły, wiary w zmianę i optymizmu mimo wszystko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, dzierganie pomaga, zwłaszcza takie jak wczoraj - na świeżym powietrzu, na słońcu i wśród chryzantem - chyba ze 2 godziny tak ładowałam baterie i dziś faktycznie czuję się dużo lepiej:-). Skończyłam jedną sukienkę, zaczęłam kolejną. I jakoś mija dzień za dniem...
      Dziękuję bardzo!

      Usuń
  8. I tak zrobiłaś bardzo dużo.Mieć odwagę w małej miejscowości stanąć przed tłumem i wygłosić to co napisałaś:)jestem z Ciebie dumna!!!wielki szacunek!też mam wiele swoich przemyśleń.I wiele przekleństw leci w stronę telewizora.Uczestniczyłam w marszu "parasolek",teraz niestety nie bo jestem w grupie dużego ryzyka i większością siedzę w domu,ale sercem ,duszą jestem z kobietami:)
    Spódnica mega piękna:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mojej mamie też nie pozwoliłam iść na protest, cztery lata temu byłyśmy razem w Rzeszowie, ale to były inne czasy i czułyśmy się na ulicy bezpiecznie. Dziś już tak nie jest i wcale nie jest to wina koronawirusa. Wbrew temu, co mówi rząd uliczne protesty nie mają większego wpływu na zakażenia jeśli zachowane są zasady DDM. Ale ten rząd w mijaniu się z prawdą jest chyba mistrzem świata.
      Dziękuję!

      Usuń
  9. Pięknie wydziergałaś tę spódnicę - idealna!
    Serdecznie pozdrawiam i życzę więcej optymizmu na przekór wszystkiemu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze lubiłam historię, a ona lubi się powtarzać, więc mniej więcej wiem czego się spodziewać w przyszłości. Kwestią dyskusyjną jest tylko kiedy przyjdą zmiany i jaka będzie ich dynamika, czy będziemy potrafili rozwiązać konflikt pokojowo, czy wojną domową. Konfrontacyjna postawa rządzących nie daje wiele pola do optymizmu w tej kwestii...
      Ale cóż... nie mam na to większego wpływu. Mam wpływ tylko na to, co wydziergam;-)
      Dziękuję serdecznie!

      Usuń
  10. Super spódnica. Pięknie się prezentują te wrzosowe przejścia. Idealna na jesień :-) Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Spódnica piękna. Pasują Ci takie kolory. Trzymam kciuki za operacje Foria.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Przez koronawirusa każda medyczna procedura staje się trudniejsza i bardziej ryzykowna... Ale musimy być dobrej myśli, nie ma wyjścia.

      Usuń