Z Waszą pomocą wreszcie się zmobilizowałam do powrotu na łamy bloga. Nie planowałam tak długiej przerwy. Przez wiosnę, prawie do lata, dziergałam suknię. Gdy ją skończyłam, było za gorąco, by ją zakładać, nawet mierzenie dawało w kość... Dlatego po zamknięciu ostatniego oczka, z niepochowanymi nitkami, po prostu wrzuciłam ją do szafy. Niby skończoną, a niedokończoną. Wiecie jak to jest z takimi rzeczami - potrafią potem przeleżeć całe miesiące nieruszane;-)
Potem był czas ogrodu, pielęgnowania grządek i przetwarzania plonów. W piątkowe i sobotnie pogodne wieczory odpalaliśmy kino plenerowe. Większość weekendów, za sprawą Dominiki obowiązków zawodowych, spędzaliśmy z wnukiem. Do drutów wróciłam dopiero końcem sierpnia, a na dobre rozkręciłam się we wrześniu. Zrobiłam nawet zdjęcia z myślą o nowych wpisach na blog... I na tym utknęłam. Robiło się coraz zimniej, dziergałam coraz więcej, zaległości rosły, a im bardziej rosły, tym bardziej nie chciało mi się ich nadrabiać.
Oczywiście nie bez znaczenia jest tu też moja choroba. Depresja weszła w stan przewlekły. Minęło półtora roku, a ja wciąż jestem na lekach. Próby odstawienia skończyły się spektakularną porażką. Latem zaczęłam psychoterapię. Nie czuję żadnej poprawy. Powiedziałabym, że jest ..ujowo ale przynajmniej stabilnie. Najlepiej czuję się we własnym pokoju, za zamkniętymi drzwiami, na bujanym fotelu, z włóczkami i drutami. A ponieważ mam też wnuka i okulary, to całkiem legalnie mogę żyć w "trybie babci";-).
A Ale skoro już tu jestem, to pokażę co powstało od ostatniego razu:
Melanżowa suknia (włóczkę skręciłam sobie sama z pięciu cienkich nitek), cieplutka i lekka (przerabiałam drutami 3,75 mm) :
Torba z trzech pociętych T-shirtów
(nie będzie zdjęcia, bo zapomniałam zrobić)
Trzy raglanowe sweterki bawełniano bambusowe - też sama pomieszałam kilka różnych nitek:
Tunika - nitki oczywiście kompozycja własna:
Dwie kamizelki wg wzoru PetiteKnit (oryginalna była prezentem urodzinowym dla Przyjaciółki. melanżowa jest moja):
Swetrzysko patchworkowe:
Trzy sweterki dla Florka:
Czarny oversizowy z szenili:
Włóczka szenilowa jest przemiła w dotyku i milutko się nosi, ale dzierga się z niej fatalnie. Skusiłam się na nią bo była na przecenie, a ja mam jeden sweter z takiej przędzy - kupiony gotowy - i go uwielbiam, Dominika też i bez przerwy mi go podbiera, więc chciałam mieć drugi... Teraz dziergam burgundowy. Też z szenili. Dużo jej kupiłam🙈
Witam bardzo serdecznie, cieszę się że jesteś.Ło matko ale wypasiony wpis , tyle cudowności i naprawdę nie wiem co najpiękniejsze, pracowita jak pszczółka .Swetry wychodzą idealnie , ja mam problem z rozliczeniem oczek.Pozdrawiam cieplutko i zdrówka życzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) Na siebie rozliczam na oko, raglan wg zasady po 30% na przód i tył, po 20% na rękawy lub 1/6 na rękawy i po 2/6 na przód i tył. Powodzenia!
UsuńDepresja jest bardzo trudną chorobą. I jest chorobą przewlekłą, więc bądź z siebie dumna, bo wdrożylaś leczenie, które czasem trwa długo, wymaga ogromu cierpliwości, czasem częstych zmian leków. Ściskam Cie mocno! ♥
OdpowiedzUsuńUdziergi fenomenalne, a kieca fenomenalna! ♥
Jeszcze raz uściskuję! ♥
Dziękuję!
UsuńSuknia jest mega! Podziwiam za cierpliwość do tak dużego projektu. Pozostałe udziergi też rewelacja.
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) Suknię fajnie się dziergało, trochę bezmyślnie, ale wcale nie nudno, w ogóle się nią nie zmęczyłam, spodobało mi się dzierganie na cienkich drutach, na pewno do tego wrócę:-)
UsuńJak to miło, że napisałaś! Dużo fajnych udziergów ale suknia przebiła wszystkie:) Jest piękna! Ale co to znaczy, że włóczkę skręciłaś sobie sama z pięciu nitek? Ja ostatnio robię siatki na zakupy na szydełku w ramach prezentów świątecznych i używam do tego dwóch nitek bawełnianych, muszę powiedzieć, że radość tworzenia odbiera mi uwaga jaką muszę poświęcić aby złapać obie nitki a i tak często podpruwam. Więc z pięciu nitek to sobie nie wyobrażam!
OdpowiedzUsuńWierzę, że u Ciebie będzie teraz tylko lepiej!
Pozdrawiam, Maria
Dziękuję, bardzo mi miło:-). Właściwie nie tyle skręciłam, co zwinęłam - wzięłam nitki z pięciu cewek i zwijałam w motek. Ale przy zwijaniu trochę się jednak skręciły. Są cienkie (w tym jedna a'la moher), więc dobrze się razem trzymają. Czasem zdarzyło mi się opuścić którąś nitkę przy wkłuwaniu w oczko, gdy zauważyłam w kolejnych okrążeniach, to poprawiałam, jeśli zauważyłam za późno, to tylko przeciągałam luźną nitkę na lewą stronę. Nic nie widać:-)
UsuńAle hurt !
OdpowiedzUsuńSukienka jest rewelacyjna 🙂🙂🙂
Dziękuję:-D
Usuńtylko zachwyt!!!
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńBardzo Cię brakowało w tej naszej rękodzielniczej przestrzeni. Dobrze, że wróciłaś i to z jakim przytupem. sukienką powaliłaś mnie na kolana. Na drutach 3,75 wydziergałaś KAWAŁ projektu, który jest niesamowity. Fajnie by było, abyś pokazała ją na sobie, choć i tak jestem nią zachwycona. Poza tym ta ilość swetrów, które wyszły spod twoich rąk jest imponująca. Patchwork przyciągnął moje oko kolorystyką, jakością wykonania i detalami, które dodały smaczku. Trzymam mocno kciuki za twoje zmagania z choróbskiem:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo to dla mnie miłe:-) Będę chciała wszystkie swoje udziergi pokazać "na ludziu", mam nadzieję, że mi się to uda zrealizować:-). Druty 3,75 okazały się być bardzo komfortowe w użytkowaniu, spodobały mi się takie cienkie dzianiny, na pewno do nich wrócę wiosną:-)
Usuń'Tryb babci' jak widać bardzo płodny twórczo i wytwórczo jest ;)
OdpowiedzUsuńPowalająca kolekcja! Jak miło było spędzić czas w Twojej galerii :)))
Życzę wytrwałości w walce z chorobą!
Serdecznie dziękuję!!! Staram się żyć dzień za dniem i nie postanawiać sobie za wiele. Cały czas liczę, że pewnego dnia coś mi w głowie zaskoczy i choroba minie...
UsuńNo w końcu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTęskniłam bardzo.
Leczenie depresji trwa... czasami długo. Farmakoterapia też trwa. Najgorsze jest to, że jak dupa odżywa to odstawiamy leki, bo jest już dobrze... (a zazwyczaj nie jest). I wszystko wraca z przytupem. Terapia też trwa. Ale pomaga. Naprawdę pomaga.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie!!! Tak, wiem, że leczenie może trwać długo. Po tych próbach odstawienia jestem teraz na minimalnej skutecznej dawce i trzymam się jej jak tonący liny... Może nie jest dobrze, ale też nie jest tak źle, jak było i to mi na razie wystarcza:-)
UsuńNo, NIEDOBRZE, niedobrze. Pokazałaś cały urobek i znowu nas biednych porzucisz na kolejne pół roku. :( Sukienka piękna, sweterki słodkie i obiecujące ciepełko. Pięknie wyglądasz jako legalna-babcia. Słońca na niebie, spokoju w sercu, miłości wokół i ... zdrowiej :)
OdpowiedzUsuńNie obiecuję, że na pewno, ale obiecuję, że się postaram pokazać wszystkie udziergi "na ludziu" i nie robić już takich przerw:-) Dziękuję bardzo bardzo bardzo!
UsuńŁadne pracę, najbardziej podoba mi się suknia. Dobrze, że wróciłaś 😁 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło mi bardzo:-)
UsuńIle wspaniałych dzianin, o matko, choć może powinnam napisać o babciu:-) Imponujący dorobek, a suknia wprost oszałamiająca! Życzę powodzenia w zmaganiach z chorobą, pocieszenia w dzierganiu:-) Dobrze, że wróciłaś:-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że wracasz powoli do zdrowia i dajesz radę mierzyć sie z chorobą; podziwiam, że w tym okresie walki masz chęć do dziergania! Tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńA to, co dokonałaś w tym okresie to tylko pozazdrościć - wspaniałe swetry, sukienka, kamizelki! Trzymam kciuki i życzę jak najwięcej zdrówka!