... No chyba, że moje dzianiny. Ostatnio każdą jedną robię po dwa lub więcej razy. Wygląda to tak: mam jakiś plan. Robię zgodnie z planem do końca, mierzę, coś jest nie tak, ale liczę, że może po praniu lepiej się ułoży, więc wykańczam, zaszywam nitki... Mierzę, bo może za pierwszym razem pomyliłam się w ocenie, może drugie wrażenie będzie jednak lepsze...
I nie, jednak nie będzie. Kiedyś rzuciłabym w kąt, ale teraz mam manekin. Zawieszam więc na nim rozczarowującą dzianinę i biorę się za dzierganie czegoś innego. Dziergam, ale co chwilę rzucam okiem na manekin. Aż wpada mi pomysł na zmianę. Więc rzucam to, co mam aktualnie w robocie, rozbieram manekina, pruję, na szczęście maksymalnie do pach, bo zwykle karczek i rękawy są OK (o ile nie są za krótkie, zwykle są, więc rękawy też wydłużam) i robię od nowa. Mierzę... Wydaje się dobrze, więc wykańczam, zaszywam nitki, mierzę... I, jeśli mam szczęście, jest efekt ŁAŁ:-D. Tak było ze szmaragdową tuniką:
Tak było również z melanżem różowo-szarym. To miał być sweter z długimi, rozciętymi po bokach ściągaczami, no ale kompletnie się nie układał - długie ściągacze sprawiły, że dzianina naprawdę mocno się ściągnęła, liczyłam na blokowanie po praniu, ale zanim wyprałam, wpadłam na taki pomysł i teraz jest sukienka z obniżonym stanem:-)
Bordowo-beżowa sukienka nadal jednak nie robi ŁAŁ. Podniosłam jej stan, bo wcześniej wypadał za nisko, ale teraz problematyczny wydaje mi się ściągacz. Mimo, że wykańczałam igłą, metodą elastyczną (prawie 300 oczek! Zeszło mi ponad 3 godziny!), to i tak się falbanił. W końcu wciągnęłam gumkę no i teraz niby jest OK, ale sama nie wiem... Może za nisko w ogóle ten ściągacz zaczęłam?
Nie ma zdjęć na ludziu, bo pogoda mnie zniechęca do wyjazdu do lasu i pozowania, ale postaram się na tygodniu, przed pracą, tak jak szenilowe:-)
Spokojnego nowego tygodnia:-)
Bardzo piękne, jesteś niesamowicie cierpliwa, naprawdę szacun wielki.Tyle prucia i przeróbki, chyba poszło by w kąt u mnie.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDo trzech razy sztuka, po trzecim razie idzie w kąt:-)
UsuńDziękuję:-)
Wydaje mi się, że melanż w niebieskościch prezentujący dwie wersje, jest ciekawy dla jednej i drugiej formy. Jednak naturalnie pozostaje to, co Ty lubisz najbardziej. Pozostałe dwie sukienki są obydwie bardzo ładne.
OdpowiedzUsuńNa manekinie prezentował się w porządku, ale do noszenia się nie nadawał - dół się wywijał do góry, a ściągacz sprawiał, że dziwnie się falbanka układała.... Ale sama koncepcja falbaniastego dołu bardzo mi się podobała, szczególnie, że chciałam oddzielić inny zestaw melanżowych włóczek. W nowej wersji skróciłam nieco korpus, po każdym oczku dołożyłam narzut, który potem przerabiałam na lewo, nowa falbanka jest więc ściągaczem 1p/1l:-)
UsuńDziękuję bardzo!
Obie przeróbki wypadły znakomicie. Myślę, że wpadniesz też na pomysł podrasowania bordowej sukienki.
OdpowiedzUsuńCzy chodzisz we wszystkich swoich dzianinach? Mnie niedawno podobne pytanie zadała Pimposhka...Chodziło nie tylko o dzianiny ale ogólnie ciuchy. Odpowiedziałam zgodnie z moim odczuciem, że nie wykorzystuję jedynie strojów wieczorowych no ale nie mam tyle okazji, jednak zawsze warto mieć coś w zanadrzu na wypadek jakby taka okazja miała nadejść:)
Pozdrawiam serdecznie, Maria2
Większość swoich dzianin noszę dość regularnie, ale mam też egzemplarze nienoszalne z różnych powodów... Planuję właśnie inwentaryzację:-)
UsuńCo do bordowej - dojrzewam do sprucia, ale nie do końca, zacznę ten ściągacz wyżej jednak i zrobię go dłuższy i wtedy zobaczę.
Dziękuję bardzo!
Idea dzierganych sukienek zawsze mi sie podobala (bo sa cieple), twoje prace sa piekne. Zawsze jestem pod wrazeniem, jak szybko dziergasz.
OdpowiedzUsuńPrzez to ciągłe prucie i poprawki, to mam wrażenie, że strasznie dłuuuuugo mi z każdą dzianiną schodzi;-)
UsuńDziękuję bardzo!
Podziwiam Twój zapał do dziergania. Wszystkie dzianiny Twoje są pomysłowe i niepowtarzalne. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie:-) No fakt, do dziergania to mi nigdy zapału nie brakowało, choć teraz czuję się już dość zniecierpliwiona tymi przeciągającymi się poprawkami...
UsuńPodziwiam za cierpliwość i pomysł na zmiany bo robótka ma cieszyć i się dobrze nosić :) Wspaniałe prace wykonałaś i fajnie że ukazujesz to co ci w duszy gra, bo to takie inne spojrzenie na daną rzecz :) Pokazanie w dwóch odsłonach świetna sprawa :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDokładnie tak - ma cieszyć i dobrze się nosić! Serdeczne dzięki:-)
UsuńKurczę masz czas na dzierganie, u mnie z tym krucho. Wszystkie projekty mi się podobają. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, jestem szczęściarą, że mam czas na to, co kocham robić... Bardzo dziękuję!
UsuńPodziwiam Twoją cierpliwość, bo sama też tak miałam ze swoimi projektami, nieraz już prawie gotowe robótki prułam, bo zmieniała mi się koncepcja. Teraz też mam do sprucia sweter córki, bo coś mi w nim nie pasuje. Za to robienie sukienek dla lalek zmniejsza ów stres związany z pruciem wiekszych dzianin:))
OdpowiedzUsuńOczywiście, jeśli nie spodoba Ci sie Twoje dzieło zawsze możesz je przemienić - ale i tak fajne rzeczy robisz - podobaja mi się:))
Dziękuję! Już się pogodziłam z tym, że ciągle pruję i poprawiam, dlatego tak doceniam włóczki, które dają się pruć i się od tego nie psują. a Twoje lalkowe wzory mnie inspirują - niejeden z nich chciałabym zaadaptować dla siebie:-D
Usuń