Jakiś czas temu pisałam
o pewnej robótce, na której się zapętliłam. Potem wspomniałam, że
robótka zakończona, ale musiało minąć jeszcze trochę czasu, bym dokonała
ostatnich niezbędnych zabiegów, po których całość wreszcie nadaje się
prezentacji. A prezentacja odbędzie się w nie byle jakich
okolicznościach:). Otóż na naszym Skansenie miała dziś miejsce 16.
edycja Prezentacji Twórczości Ludowej. Uznałam, że to idealna okazja, by
zaprezentować również swoją twórczość.
Uwaga, będzie dużo zdjęć:)
Na początku przywitał nas zespół ludowy, który występował na zmianę ze
znaną gawędziarką, mówiącą naszą piękną lasowiacką gwarą. Ja tego nie
potrafię, ale czasami udaję, że owszem i choć nie robię tego tak dobrze,
jak na przykład mój mąż, to i tak lubię sobie poradzić ("poradzić",
znaczy porozmawiać:)).
Po odstawieniu roweru, co by nie przeszkadzał, przeszliśmy dalej ścieżką
prowadzącą wprost na stragany z ręcznie robionymi rzeczami.
Oj, czego tam nie było.... Dziergane torebki, dekupażowe skrzyneczki, szydełkowe serwetki, korale i aniołki....
... i oczywiście zabawki. Pamiętam, jak sama takimi się bawiłam. Proste konstrukcje, a ile potrafiły dać radości...
Były też miody i nalewki cieszące się ogromną popularnością, ale mnie to akurat nie kreci, więc zdjęć nie pstrykałam.
Poszłam szukać innych skarbów.
Przy chałupach twórcy ludowi pracowali nad swoimi dziełami. Niekiedy nawet odstępowali swój warsztat zwiedzającym.
A my spacerowaliśmy sobie pomiędzy nimi i cykaliśmy fotki. Nasze odbicie
w maleńkim okienku tej malowniczej chałupki również postanowiliśmy
uwiecznić:)
A to właśnie źródło moich niegdysiejszych frustracji:). Do kompletu dorobiłam sobie ażurową czapeczkę podpatrzoną u Zdzid. Moja rodzina stwierdziła, że wyglądam jak hippiska. I tak właśnie miało być!
Mimo, że ludzi było mnóstwo, to można było znaleźć na Skansenie miejsca ciche i spokojne.
Uwielbiam tutaj spacerować. Niesamowite, że w identycznych chałupach,
jak te z muzeum, na wsiach wciąż jeszcze mieszkają ludzie. Wiem, bo jak
jeździmy rowerami po okolicach, to takie chałupy po drodze mijamy i z
pewnością niektóre z nich są zamieszkałe.
Na imprezie można też było pokosztować sobie różnych regionalnych
potraw, np. w karczmie - nie wchodziłam, bo za duży tłok,
sfotografowałam jedynie z zewnątrz, ale pachniało bosko:)
Swe podwoje otworzyła też Cafe Prowincja i konia z rzędem temu, kto wie,
z czego robi się kapustę ziemniaczaną. Podpowiem jedynie, że nie z
kapusty:). Jest to nasze typowe danie regionalne, gdzie indziej zupełnie
nieznane. A szkoda, bo jest naprawdę bardzo smaczne i pożywne:)
A wszystkim, którzy dotarli do końca życzę miłego wieczoru i krótkiego nadchodzącego tygodnia. Mój będzie krótki - byle do środy, a później dłuuuuuuugi weekend:)
Komentarze
2012/06/03 20:47:40
Bardzo ładna prezentacja w plenerze :)
Uwielbiam takie skanseny i kiermasze.
Uwielbiam takie skanseny i kiermasze.
2012/06/03 21:25:21
Świetna relacja! pamiętam te drewniane proste zabawki. ja uwielbiałam ptaka, który jadąc trzaskał drewnainymi skrzydełkami.
Pozdrawiam
Anka
Pozdrawiam
Anka
2012/06/03 21:41:30
wujek gógiel mówi, że z ziemniaków, fasoli, cebuli i słoniny :-)
piękna wycieczka! :-)
piękna wycieczka! :-)
2012/06/04 08:32:00
Fajna relacja kiedyś też się wybiorę
gdzieś ze swoimi klamotami w jakieś równie urocze miejsce gdzie zapewne
można spotkać ciekawych ludzi. Dla ścisłości wyglądasz jak nowoczesna i
bardzo schludna hipiska, ale niewątpliwie nawiązanie występuje.
Przemyślany strój.
2012/06/04 13:12:55
Fidrygałko, ja też, takie
miejsca mają ogromny urok i tchną jakimś takim spokojem. Oczywiście
lepiej to czuć w dniach, gdy na ich terenie nie odbywa się przegląd
twórczości ludowej:), ale nawet wczoraj, nawet w tłumie, spacerowało mi
się bardzo sympatycznie:).
Aniu, konstrukcja ludowych zabawek od lat się nie zmienia... ale dzieci się zmieniają i chyba już niespecjalnie ich bawią takie rzeczy, a z pewnością bawią ich dużo krócej niż nas kiedyś...
Tfu.tfu, słusznie wujaszek prawi:) Pamiętam, że dziecięciem będąc, strasznie mnie ta nazwa bawiła - no bo jak to ka kapusta bez kapusty?! A teraz dumna jestem, że mamy tak regionalną potrawę, jak oscypek co najmniej:). Tyle że mniej znaną. Na razie:)
Kraszynko, dziękuję i koniecznie daj znać, jeśli będziesz gdzieś wystawiać swoje prace:) Odwiedzę Twój straganik nawet jeśli miałabym do niego jechać 500 km:)!
(Ci, którzy mnie znają wiedzą iż 500 km to dla mnie nie byle jaka deklaracja;))
Aniu, konstrukcja ludowych zabawek od lat się nie zmienia... ale dzieci się zmieniają i chyba już niespecjalnie ich bawią takie rzeczy, a z pewnością bawią ich dużo krócej niż nas kiedyś...
Tfu.tfu, słusznie wujaszek prawi:) Pamiętam, że dziecięciem będąc, strasznie mnie ta nazwa bawiła - no bo jak to ka kapusta bez kapusty?! A teraz dumna jestem, że mamy tak regionalną potrawę, jak oscypek co najmniej:). Tyle że mniej znaną. Na razie:)
Kraszynko, dziękuję i koniecznie daj znać, jeśli będziesz gdzieś wystawiać swoje prace:) Odwiedzę Twój straganik nawet jeśli miałabym do niego jechać 500 km:)!
(Ci, którzy mnie znają wiedzą iż 500 km to dla mnie nie byle jaka deklaracja;))
2012/06/04 20:03:43
Z wielką przyjemnością obejrzałam
Twoją relację i aż zazdroszczę tego kiermaszu! Świetne rzeczy i
niesamowicie uroczy skansen. Fajnie, że są takie miejsca :)
Gratuluję rozpętlenia! Efekt końcowy świetny, a i czapeczka super do tego pasuje.
Mocno ściskam!
Gratuluję rozpętlenia! Efekt końcowy świetny, a i czapeczka super do tego pasuje.
Mocno ściskam!
2012/06/06 09:02:56
Dzięki Magotko:) Mnie jeszcze brakuje
w naszych okolicach takich rękodzielniczych przedsięwzięć, jak na
przykład W Poznaniu, gdzie dziergające spotykają się na wspólne
robótkowanie w miejscach publicznych lub "ocieplają" miasto długaśnymi
szalikami... U nas mam wrażenie każdy dzierga w domu, po kryjomu;) Osobiście nie znam w swoim środowisku nikogo takiego...
2012/06/06 09:46:11
No i mogłabym dopisać: i ja tam
byłam, miód i wino piłam (albo raczej tę kapustę ziemniaczaną jadłam;),
gdyby nie to, że niestety nie dotarłam...
Twoja relacja jest jednak tak obszerna, że choć namiastkę pobytu mam:)
Strój hippisowki bardzo dobrze się komponuje z imprezą skansenową:)
W przyszłym roku się stawiam na bank!:)
Twoja relacja jest jednak tak obszerna, że choć namiastkę pobytu mam:)
Strój hippisowki bardzo dobrze się komponuje z imprezą skansenową:)
W przyszłym roku się stawiam na bank!:)
2012/06/06 12:56:46
Żałuj siostro, żałuj... -
ciśnie mi się na usta, ale nie chcę Cię już pognębiać;) Zresztą, jak
mówi ludowe porzekadło: co się odwlecze, to nie uciecze:)
2012/06/07 15:15:45
no piekna prezentacja...wogole
swietnie wygladasz..i rower ci pasuje i stroj..bardzo przyjemny
widok...a stragany i skansen kuszą ....pozdrawiam ania
2012/06/10 15:48:21
Persjanko, miło mi, że do mnie zajrzałaś i bardzo dziękuję za sympatyczny komentarz:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz