poniedziałek, 2 marca 2009

Truchcikiem

Wczoraj, zainspirowana blogiem conni29, postanowiłam, że od dziś zaczynam regularne bieganie. Potrzebuję wysiłku, potrzebuję świeżego powietrza, potrzebuję wreszcie poczuć się zmęczona i szczęśliwa.
Na początek wyznaczyłam sobie króciutki dystans - niecały kilometr. Po rozgrzewce lekko i z zadowoleniem wybiegłam na chodnik. Po 150 m miałam już dość. Przypomniały mi się wszystkie argumenty jakie przez całe życie miałam przeciwko bieganiu. Że wyczerpujące, obciążające dla stawów, powodujące zadyszkę nie do zniesienia. W moim bieganiu (pomijając pierwsze kilkadziesiąt metrów) nie było lekkości. Prawdę mówiąc z ledwością odrywałam nogi od podłoża. Co kilkadziesiąt metrów odpoczywałam maszerując. Na tym krótkim odcinku, który wyznaczyłam sobie na początek, odpoczywałam w ten sposób aż cztery razy. Porażka!
Ale pierwsze koty za płoty! Poczytałam sobie poradniki o joggingu, które napełniły moje zmęczone i nieszczęśliwe ciało nadzieją. Podobno po czterech, pięciu tygodniach regularnego biegania zaczyna się łapać formę. Mając nadzieję, że tak właśnie będzie nie poddam się po pierwszej porażce.


Komentarze 
 
 
2011/10/28 12:33:04
Zgadzam się z opinią, że po kilku tyg. będzie lepiej. Sama na początku prawie wymiotowałam ze zmęczenia. już miałam porzucić zamiar poprawy kondycji, kiedy nagle wszystko się unormowało. Ba, szło tak dobrze, że nawet przez pierwsze dwa mies. ciąży truchtałam sobie po 3km:)) a po ciąży wróciłam już z lepszą kondycją do joggingu. nie było tego etapu początkowego.
Według mnie, jeśli tylko nie ma przeciwskazań, to naprawdę dobry sport. Czułam się o wiele lepiej, moja skóra poprawiła się niesamowicie, a do tego energia, która we mnie wstąpiła, była niesamowita. Teraz mam lekką kontuzję kolana, więc nie mogę biegać, ale pewnie do tego wrócę, bo bardzo mi brak tych minut tylko dla siebie:wczesny ranek, muzyka i ja.

Ciekawe czy nadal biegasz, czy zrezygnowałaś?

Anka
 
2011/10/28 15:39:26
Biegałam półtora roku i sprawiało mi to ogromną satysfakcję, ale po paskudnej infekcji jesienią ub. roku już do biegania nie wróciłam. Na dodatek dołożyły się bóle w kolanach i kostkach, i cóż... przerzuciłam się na spacery;). Ale porządnego wysiłku i tak mi brakowało dlatego zapisałam się na zajęcia aerokickboxingu 2 x w tyg. po godzince - też można się solidnie zmęczyć, a w wysiłku biorą udział wszystkie partie mięśniowe. Bardzo polecam ten rodzaj aktywności ruchowej:)
 
2011/10/29 09:15:11
to fajnie, że wciąż coś robisz. ja albo zacznę bieganie, albo basen; chyba, że uda mi się połączyć wszystko.

Anka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz