niedziela, 16 grudnia 2012

Dzianinowe zajawki i jeszcze parę odpowiedzi

Po moich ostatnich wpisach tego nie widać, ale naprawdę dużo ostatnio dziergam. Tylko chwilowo niczego pokazać nie mogę. Dlatego tymczasem jedynie fragmenty. A owe fragmenty aż się proszą o nowy konkurs-zgadywankę: elementem jakiej całości są poniższe skrawki? Chętnych zapraszam do udziału, a dla autora największej ilości trafień chętnie przygotuję jakiś ręcznie robiony drobiazg:)

1. Śliwkowo-różowo-wzorzyste pasy:


2.  Morskie fale:


3. Twórczo zagospodarowane resztki:


4. Mięsiste szarości:


5. Fale śliwkowe:


Swoje typy możecie zgłaszać w komentarzach do momentu aż któryś z fragmentów zostanie na blogu zdekonspirowany. Przewiduję, że może to nastąpić za jakieś dwa tygodnie:)

Prócz dziergania rozmyślałam też ostatnio nad pytaniami, które zadała mi Hanka, przyznając mojej stronie wyróżnienie "Liebster Blog" (Haniu, bardzo dziękuję, sprawiłaś mi ogromną przyjemność!). Nie są one dla mnie łatwe, bo dotyczą świąt, a ja nie jestem specjalnie "świąteczna". Mam jednak nadzieję, że swoimi odpowiedziami nie urażę niczyich świątecznych uczuć.





Oto pytania Hani i moje odpowiedzi:

1. Z czym kojarzy Ci się Boże Narodzenie?
Z dniami wolnymi od pracy.

2. Które święta wolisz Boże Narodzenie czy Wielkanoc?
Boże Narodzenie, bo mam wówczas dłuższy urlop:)

3. Macie w domu jakąś specjalną tradycję kultywowaną od pokoleń?
O tak, babskie lepienie uszek połączone z pogaduchami:). Zawsze lepimy we trzy. Kiedyś to była moja babcia, mama i ja, dziś jest mama, ja i moja córka. Mam nadzieję, że kiedyś dojdzie do nas jeszcze córka mojej córki:)

4. Które danie wigilijne lubisz najbardziej?
Barszcz biały grzybowy z uszkami właśnie!

5. Którego dania wigilijnego unikasz albo nie jadasz wcale?
Lubię słodycze, więc zawsze marzyłam o skosztowaniu kutii. Ale kiedyś wreszcie miałam okazję przekonać się, że kutia lepiej smakuje w wyobraźni niż w rzeczywistości;) Po pierwszym skosztowaniu nigdy więcej nie miałam już ochoty na kutię.

6. Długo wierzyłaś w Św. Mikołaja?
Pamiętam jeden moment z dzieciństwa, gdy w niego wierzyłam - mogłam mieć wówczas ze trzy-cztery latka. Ale zupełnie nie pamiętam, kiedy dowiedziałam że to tylko taka bajeczka dla grzecznych dzieci:)

7. Choinka sztuczna, czy prawdziwa?
Z dzieciństwa pamiętam jeszcze zapach prawdziwej choinki - prawdziwa choinka zawsze była dla nas - dzieci olbrzymią atrakcją, ale odkąd pojawiły się w sklepach sztuczne, to zawsze były już tylko sztuczne. Im była starsza, tym bardziej doceniałam zalety sztucznej - przede wszystkim nie trzeba było po niej sprzątać;). Teraz zaś nie mam wcale.

8. Co macie na czubku choinki w Waszym domu?
Zawsze był taki szklany szpic.

9. Czy wyobrażasz sobie święta w schronisku albo w ciepłych krajach?
Boże Narodzenie zawsze kojarzy mi się ze śniegiem i byłoby mi bardzo dziwnie spędzać grudzień w ciepłych krajach.

10. Czy w Twoim domu śpiewało się kolędy? Czy teraz śpiewacie?
Czasem tak, gdy żyła jeszcze babcia, później śpiewaliśmy z telewizorem, ale odkąd każdy z wykonawców próbuje tradycyjne melodie zmieniać, żeby brzmiały oryginalniej, czy nowocześniej, czy... nie wiem jeszcze z jakiego innego powodu, zaprzestaliśmy również i tego...

11. Którą kolędę lubisz najbardziej?
Zawsze lubiłam "Cichą noc". I to w każdym języku.

Jeszcze raz dziękuję Hani za wyróżnienie i pytania, które wywołały mnóstwo ciepłych wspomnień z dzieciństwa:) Nie podaję łańcuszka dalej, bo już raz to zrobiłam, a zresztą i tak wszystkie blogi, które odwiedzam zostały już wyróżnione, niektóre nawet po kilka razy w krótkim czasie, więc myślę sobie, że tymczasem ich autorki mają już dość pytań;)

Trzeba wymyślić jakieś nowe wyróżnienie, zdaje się, że ostatnio Krysztally się deklarowała;)




17 komentarzy:

  1. to szczelam:
    1. szal, 2. chusta albo sweter albo szal ;-), 3. szal, 4. czapa albo komin, 5. chusta
    uff!
    (aparatu pożyczyć się nie udało, ale wylazłam z nokią na zewnętrze i coś tam już pocykane i nawet wrzucone :-)
    chuścidło ma ponad 2 metry długości i metr szerokości, a jeszcze nawet nie zblokowane, heh :-D kocyk normalnie! zabieram się za identyczną choć tym razem z pojedynczej nitki, tylko jeszcze czapę skończę z uszami dla jednej panny takiej :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmmm... nie potwierdzam i nie zaprzeczam... Na razie odnośnie Twoich typów milczę jak grób:) A Twoją chustę już lecę obejrzeć:)

      Usuń
    2. dumna jestem z siebie :-D nie nabłędziłam nawet jakoś strasznie :-)
      całuję!

      Usuń
  2. Przeczytałam wszystkie odpowiedzi i powiem jedno, nie wiem co to jest barszcz biały grzybowy. Nigdy tego nie jadłam. U mnie podaje się barszcz czerwony z uszkami. Zazdroszczę babskiego lepienia uszek. Ja od dawna wszystko robię sama. Zawsze mówię, że ostatni raz czynię przygotowania do Wigilii, ale robię to dla córki.
    O robótkach napiszę, że ostatnia to chusta , a siwa to czapa. Reszty nie rozszyfruję zapewne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, barszcz biały grzybowy, to zwykły barszcz biały, do którego wlewa się wywar z gotowanych grzybów (gotowane grzyby idą do farszu do uszek) i delikatnie omaszcza podsmażoną cebulką. Taki barszcz właśnie razem z uszkami to mój najlepszy smak dzieciństwa:) Wiem, że to nietypowe, z kimkolwiek bym nie rozmawiała, to każdy się dziwi temu połączeniu:) Być może mamy wiec swoją własną rodzinną tradycję:)

      Usuń
    2. Spróbuję zupkę po świętach. A kutie do niedawna robiła moja babcia, a potem przestała, bo danie zupełnie sie nie przyjęło. Za to teść z poznańskiego je makaron z makiem i wodą. To dopiero "dziwoląg" wśród menu. Ciekawa jestem jeszcze innych dań i tradycji w różnych częściach Polski. Fajny temat na pościk. Pozdrawiam

      Usuń
    3. Rzeczywiście:) Najdziwniejsze potrawy wigilijne... Tyle, że ja nie napiszę, bo nie znam, ale bardzo chętnie dowiedziałabym się o innych nietypowych daniach i tradycjach:)

      Usuń
  3. To ja nawet nie będę strzelać, co jest na fotkach, choć mam swoje podejrzenia :) Co by to nie było, to jestem zachwycona fakturami i kolorami.
    I kutia... robiona u nas w domu rodzinnym rzadko, ale zawsze doskonała w smaku i wyjadana do ostatniego ziarnka maku z makutrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może więc ze swoim pierwszym razem trafiłam na nieodpowiednią kutię;) Albo po prostu smak ostrzony latami przez wyobraźnię nie wytrzymał w zderzeniu z rzeczywistością...

      Usuń
  4. Kutię też jadłam raz w życiu. Zdecydowanie wolę tradycyjne, proste, łatwe i przyjemne wafle:)Jeśli zaś chodzi o dzianiny, to wszystkie mi się podobają, ale nie będę zgadywać, bo jestem słaba w te klocki:))))pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie wafle? Bo ja na przykład uwielbiam te przekładane masą z ugotowanego w puszce skondensowanego mleka słodzonego... Mmmmmnnniam... Gdybym się nie powstrzymywała mogłabym chyba zjeść całość za jednym posiedzeniem;)

      Usuń
  5. Sama kiedyś dziergałam .. ubranka dla moich psów. Muszę przyznać, że bardzo wciągająca robota ;). Ja tam obstawiam, że są tą jakieś poncha/ sweterki, ale znając moje szczęście pewnie się mylę ;)
    Super blog, zaprazam również do siebie//

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym miała nieco mniejszego pieska, to też chętnie wydziergałabym mu jakiś kubraczek;) Robienie na drutach rzeczywiście jest wciągające, mnie wciągnęło ponownie po urodzeniu córki i od tamtej pory już nie odpuściło:)

      Usuń
  6. Ślicznie zestawiłaś kolorki. 1-poncho, 2.sweterek, 3-chusta, 4-szal. 5-chusta-pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Cicha noc to podobno ulubiona kolęda ... rodziców :)))
    Może nie powinnam pisać, ale nie mogę się oprzeć - mięsiste szarości są najpiękniejsze !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))
      Bardzo się cieszę, że udało mi się trafić z moim prezentem:) Samo jego przygotowanie było przyjemnością, ale fakt, że Ci się podoba... bardzo się cieszę!

      Usuń