niedziela, 18 maja 2014

Żyć by jeść, czy jeść by żyć?

Ostatnimi czasy mam wrażenie, że w moim życiu dominuje ta pierwsza filozofia. Nie wiem, czy jest to skutek postu warzywno-owocowego, czy po prostu zmiana sposobu odżywiania i ciekawość nowych smaków tak mnie napędza do jedzenia... Tak czy inaczej, usypiając wieczorem, nie mogę już doczekać się nowego dnia pełnego kulinarnych przyjemności - przepysznych smaków, kuszących aromatów oraz apetycznych kompozycji, a pierwsza, poranna myśl o jedzeniu sprawia, że błyskawicznie czuję się rozbudzona i gotowa wstać;).

Dzisiaj zjadłam:

1) na śniadanie: wykwintną surówkę z botwiny z czerwoną i zieloną cebulką, porem, jarmużem i jednym słodkim jabłkiem, muśniętą olejem lnianym z dodatkiem aromatycznych przypraw, do tego dwie kromeczki domowego chleba razowego z pastą z domowego twarogu oraz chrupiący domowy ogórek małosolny:


2) na drugie śniadanie: słodką sałatkę owocową (banan, kiwi, mandarynka) z jogurtem naturalnym z dodatkiem dwóch łyżek domowego musli z pestkami, orzechami i suszonymi owocami, rzecz jasna niesiarkowanymi (jak widać wyszły dwie porcje, mąż skorzystał:)):


3) na obiad: kaszę jaglaną z warzywami (marchew, pietruszka, seler, jarmuż) gotowanymi na parze omaszczonymi delikatnie uprażonym na oliwie z oliwek sezamem, z domowym ogórkiem małosolnym:


4) na podwieczorek: wytrawną surówkę z tartych na wiórka kiszonych buraków z jabłkiem i grapefruitem, oraz z dodatkiem siekanych orzechów i rodzynek:


5) na kolację: polentę (mamałygę z kaszy kukurydzianej) na wiejskim mleku z gruszką, ze słodką kroplą syropu klonowego...


Mmmmmmm.... PYSZOTA...

Dodam tylko, że wszystko, prócz obiadu, zrobiłam sama, co niech mi będzie usprawiedliwieniem, jeśli na rękodzielniczym blogu braknie w końcu rękodzieła....

Choć z drugiej strony, czy własnoręczne przygotowywanie posiłków i komponowanie smaków nie jest formą rękodzieła?

Życzę wszystkim zaglądającym wybornego nowego tygodnia!

42 komentarze:

  1. Wszystko wygląda przepysznie! a na sama myśl o ogórkach małosolnych aż mi ślinka pociekła. u mnie od tego detoksu Dąbrowskiej zaczęły się wszelkie zmiany w życiu, z tym, że musiałam do tego dojrzeć; mój mózg musiał, bo dopóki nie podjęłam ostateczych decyzji, wahałam się, błądziłam i na nic nie mogłam zdecydowac.

    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to prawda, że wszystko w życiu musi mieć swój czas. Zmiany muszą być wynikiem głębokiego wewnętrznego przekonania, bo inaczej bardziej nam dokuczają i krępują niż nam służą, wtedy łatwo się poddać. Jak sobie przypomnę te wszystkie moje wcześniejsze wymówki... że nie mam czasu, że i tak nie da się sprawdzić czy zdrowa żywność faktycznie jest zdrowa, że nie dam rady... to po prostu wiem, że wtedy nie był mój czas. Teraz wszystko robię z ogromną radością i entuzjazmem i naprawdę czuję, że mi to służy:)

      Usuń
  2. Ale mi smaka narobiłaś. aż mi się chce zjeść wszystko co widzę ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Fotografia kulinarna nie jest moją dziedziną więc tym bardziej cieszę się, że udało mi się wywołać smaki:)

      Usuń
  3. Anonimowy5/18/2014

    Świetny jadłospis! I ja bardzo proszę o więcej takich konkretnych postów, bo brakuje mi czasem pomysłów na całodniowe zdrowe, urozmaicone i pyszne jedzenie - chętnie się poinspiruję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z przyjemnością! Będę musiała chyba w nazwie bloga dopisać coś o kulinariach;)
      Bardzo dziękuję!

      Usuń
  4. DOBREGO TYGODNIA:) I WSPANIAŁYCH, ZDROWYCH POSIŁKÓW:) POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  5. To JEST rękodzieło! Tak jedzonko jak i zdjęcia! Motywujesz do gotowania, do jedzenia mniejszych porcji, ciekawych smaków. Wspaniale to wszystko wygląda! Może od jutra? :) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna, czy moje porcje są mniejsze... ale na pewno zdrowsze więc mi dobrze służą i dobrze się po nich czuję. Zdrowe żywienie naprawdę się opłaca, choć kosztuje nieco więcej wysiłku:)
      Dziękuję!

      Usuń
  6. Zgadzam się - to jest rękodzieło i to najwyższych lotów. Przeczytałam cały post z zapartym tchem, super :-)
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczne i tak codziennie? Właśnie Twoim wzorem od dzisiaj postanowiłam coś zrobić z tym odżywianiem się i trochę oczyścić, ale tak jak Ty to nie jestem przygotowana. Niesamowite składniki no i chyba trochę można schudnąć biegając żeby je wszystkie skompletować a potem skomponować. Tak powinno być, bo w końcu wrzucamy tam sobie do tej jamy tylko aby szybciej i aby się nie napracować zresztą z czasem staje się to pewnie coraz mniej pracochłonne i absorbujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, codziennie się nie da z powodu pracy... Na tygodniu jest nieco skromniej, ale równie pysznie:) Moje miasto jest niewielkie więc wszystkie ważniejsze sklepy mamy w pobliżu, ale faktycznie codziennie biegamy na jakieś warzywne zakupy, bo codziennie są nowe smaki do wypróbowania, a potem pichcimy wieczorami i pakujemy do pojemników, żeby zabrać do pracy:) Cokolwiek wyjdzie - satysfakcja gwarantowana:)

      Usuń
  8. Ależ piękne to Twoje/Wasze menu!!!
    Jak sobie przypomnę Twój zupełny brak zainteresowania gotowaniem, a jedzeniem o tyle, żeby szybko coś wrzucić i uciec do swoich robótek, to odmiana o 180* a nawet więcej:)
    I dlatego nigdy nie należy mówić nigdy, ani uważać, że tak już mam i nigdy się nie zmieni. To dotyczy wszystkiego w życiu i jest bardzo wzmacniające, bo nie wiadomo co nas czeka i jakiej odmiany jeszcze możemy dokonać:)
    Super Renya!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! I żeby nie robić nic na siłę, bo do każdej zmiany trzeba dojrzeć, wszystko musi mieć swój czas. Ja może nie byłabym aż tak entuzjastyczna, gdybym nie widziała pozytywnych rezultatów tych zmian, a one są tak wyraźne, że nie da się ich nie zauważyć, czy tłumaczyć jakimś przypadkiem. Dobra dieta naprawdę odmienia życie:)

      Usuń
    2. Dzisiaj kupuję botwinkę i zrobię sobie taką wykwintną surówkę - już się cieszę:)

      Usuń
    3. Bardzo mi miło, że Cię zainspirowałam:) Smacznego!

      Usuń
  9. Dieta wege nie jest nudna. Przechodzę na tę dietę średnio 3- 4 razy w roku, bo mam przesyt tłustego jedzenia. I tak mam teraz.
    Ja objadam się kiełkami z rzodkiewki i fasoli mung. Uwielbiam. Także szczypior i pietruszka jest moim ulubionym dodatkiem. Na obiad kotlety z bobu, bądź makaron z kalafiorem. "Moi" przemycają ode mnie coś na swój talerz.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczypior i pietruszka to też i moje ulubione:) Posypuję pietruszką każdą kanapkę i niesamowicie mi smakuje. Za mięsem nadal nie tęsknię i prawie nic nie smażę, za to za surowymi, duszonymi i gotowanymi na parze warzywami objadam się bez opamiętania w najróżniejszych konfiguracjach i wcale mi się nie nudzą:) Zdecydowanie dieta wege nie jest nudna:)

      Usuń
    2. Czyli jesteś na diecie wegańskiej. Polecam Ci menu z fundacji Viva, pt" Zostań vege przez 30 dni". Dostajesz przepisy na meila. Ja niestety jem jajeczka, jogurcik i serek. Pozdrawiam

      Usuń
    3. No właśnie ja też na razie nie jestem gotowa, by zrezygnować z produktów nabiałowych, choć je bardzo ograniczyłam. Dzięki za polecenie, jestem bardzo ciekawa wegańskich potraw więc pewnie skorzystam:)

      Usuń
  10. Fajne jedzonko, odjąć przetwory mleczne, to jest to co mi smakuje najbardziej. Z racji alergi syna, oczyszczania jego organizmu, detoksyzacji itp - temat mi bliski, sama żyją w kuchni bardzo. Nawet miałam o tym pisac u siebie, bo świetne miejsca w sieci z przepisami znajduje i sama wymyślam. Ostatnio doszłam do wniosu,że witarianizm mi sie podoba i jest mi bardzo bliski. Ale fakt,że strasznie czasochłonne jest takie zrowe odżywianie, kombunowanie, wymyślanie-by dieta była urozmaicona, zawierała multum różnych składników, była bogata i urozmaicona. Ale efekty mnie cieszą, więc i motywacja rośnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz mi te literówki! Straszliwie się spieszę, a chciałam się wypowiedzieć :D

      Usuń
    2. Na rezygnację z przetworów mlecznych nie jestem jeszcze gotowa, choć bardzo je ograniczyłam, no i nie kupuję sklepowych, tylko na targu od gospodyni, mam taką jedną sprawdzoną. Kupuję mleko i sami zbieramy z niego śmietankę, potem kwasimy i robimy twaróg... Nie mogę się tym wszystkim nacieszyć mimo praco- i czasochłonności:) Cały czas jestem pełna entuzjazmu i nowych pomysłów na surówki, dania obiadowe i desery. Szczególnie desery;). I nic, a nic mnie to nie nudzi, ani nie męczy:)

      Usuń
  11. Fajnie to wszystko wygląda i smakowicie. Musli własnej produkcji z dodatkiem owoców, otrębów itp. jem z mlekiem lub jogurtem naturalnym często na śniadanie. Kaszę z warzywami lub ryż z warzywami też często gotuje, bo to szybki i wydaje mi się zdrowy obiad. Kaszy różne robię gryczaną często, bo lubię. Deser ciekawy. Publikuj przepisy nie nudzisz. Na pewno z niektórych skorzystam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gryczana dotąd była moją ulubioną kaszą, ale teraz nie jestem pewna, czy nie wolę kukurydzianej - daje mnóstwo możliwości, jeszcze będę z niej kombinować:) No i jaglana też bardzo ciekawa...
      A musli z jogurtem i owocami, to zarówno danie główne - śniadanie, jak i pyszny i szybki deser:) Gdy w tamtym roku zrobiłam sobie miesiąc bez słodyczy, swój apetyt na słodkie zaspokajałam właśnie tym daniem:)
      Dziękuję za miłe słowa, bardzo żyję ostatnio gotowaniem więc pewnie kuchennych eksperymentów na moim blogu pojawi się więcej. Cieszę się, że nie nudzę:)

      Usuń
    2. Dzięki i czekam na nowe przepisy :) Pozdrawiam

      Usuń
  12. Wszystko zapewne przepyszne, co widać na zdjęciu!
    To prawda, że do przerzucenia się na inną dietę trzeba dojrzeć, ja wciąż czekam na ten bodziec, by zmienić swój jadłospis. Ale nie mam i motywacji i czasu, zajadam stresy - a wtedy zjadam, co mi pod rękę popadnie, oprócz słodyczy, bo te wyeliminowałam, by trochę schudnąć.
    A propos kaszy jaglanej - na blogu Kulinarne szaleństwa Margarytki znalazłam przepis na tzw. jagielnik - ciasto z tej kaszy, bez pieczenia.
    Podoba mi się to, że dzielisz się z innymi swoją wiedzą na temat dobrego i zdrowego jedzenia, a z Twoich przepisów bardzo chętnie skorzystam.
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu sprawdziłam ten Margarytkowy jagielnik - wygląda bardzo apetycznie i prosto do zrobienia, będę o nim pamiętać:) Myślę tylko na co zamienić galaretki, bo nie chcę używać cukru i sztucznych barwinków:)
      Małgosiu, nie przejmuj się, wszystko musi mieć swój czas, już wyeliminowałaś słodycze, to pierwszy krok w dobrym kierunku:)
      Buziaki!

      Usuń
  13. Pięknie i na pewno smacznie....wnioskuję po składzie. Bardzo inspirujące. Na dzień dzisiejszy u nas ostatki, to znaczy wyjadamy co mamy w domu do zjedzenia. W ten sposób :)) przygotowujemy się do diety oczyszczającej ( już w kolejny weekend). Zaczynamy dietę oczyszczającą dr. Boudwigowej, na bazie oleju lnianego. Wartościowy blog, powtarzam !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje!!! I powodzenia:) Czytałam o diecie dr Budwig - bardzo przekonująca, zresztą sporo jej zaleceń pokrywa się też z zaleceniami dr Dąbrowskiej. My też na co dzień stosujemy budwigowy olej lniany, kilka razy zrobiliśmy też sobie pastę twarogową - nie dość, że przepyszna, to jeszcze ma tak niesamowicie zdrowotne właściwości.

      Usuń
  14. zgłodniałam tylko oglądając zdjęcia! pychota :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi, hi:) I dobrze, miło dla odmiany być wywoływaczem apetytu;)

      Usuń
  15. Jak najbardziej rękodzieło! :) A nawet sztuka użytkowa. Śniadanie wygląda apetycznie. I kolorystycznie też mi odpowiada.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale pyszności przygotowałaś. I to wszystko jednego dnia?
    No, jestem pod wrażeniem.
    U mnie co prawda są często na obiady różne kasze z warzywami gotowanymi na parze, surówki, sałatki i równolegle z tym mięcho. Na śniadania często owsianka na prawdziwym wiejskim mleku z dodatkiem suszonych owoców. Ale poza tym to dużo kanapek i niestety trochę słodyczy. Jak sama widzisz nie do końca zdrowo. Chociaż udało mi się ostatnio to i owo (niezdrowe) zredukować. Oj trochę mnie zmotywowałaś do działania.
    Serdecznie pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano jednego dnia właśnie:) Tego dnia zdążyłam jeszcze upchnąć godzinny spacer, no i obrobienie zdjęć i notkę na blog... Zdrowo, ale bardzo antyrobótkowo;)
      Ja koniecznie muszę zredukować ilość przekąsek. W pracy jeszcze jest ok, ale popołudniami i w weekendy buzia mi się nie zamyka. Od jedzenia, nie gadania;) Między posiłkami - a to garść orzeszków, a to kilka daktyli, a to pieczywko ryżowe z jakimś smarowidłem....Jak tak dalej pójdzie, to nie tylko nadrobię to, co w poście straciłam, ale jeszcze przegonię... Choć podobno na zdrowym jedzeniu nie sposób się roztyć;)

      Usuń
  17. teraz siedzę i się ślinię, niedobra Ty :-P
    mało zaglądam gdziekolwiek, bo internetu nie ma i chyba na razie nie będzie, bu.
    no nic to. cium!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, bez internetu to przykro... oby jak najszybciej się to, zmieniło.
      Cium, cium!

      Usuń
  18. Pysznie to wyglada i zdrowo. Chyba cos sobie z tego sciagne na sniadanie; Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń