... taki przekaz znalazłam dziś na blogu Kryski:
Pewnie był tam zawsze, ale dopiero dziś trafił do mojej świadomości, wywołał uśmiech i chęć do pisania. Choć jeszcze nie czuję się w formie i nastrój wciaż nie najlepszy. Szczególnie, że i córka przeżywa właśnie życiowe rozterki, którymi się zamartwiam, bo nie wiem jak odbiją się one na jej studiowaniu i warunkach...
Życie toczy się dalej. Powoli kończę prace zlecone. W planach mam dwa zimowe komplety dla siebie i trochę przedmiotów do zdekupażowania. Czytam "Filary ziemi". Odwiedzam zaprzyjaźnione blogi. Tylko wypowiadać mi się nie chce... Nawet teraz... Przez chwilę wydawało mi się, że miałabym coś do powiedzenia, ale jednak nie... Znów czuję pustkę...
PS. Bardzo serdecznie dziękuję za Waszą obecność i wszystkie komentarze pod poprzednim wpisem.
buziam, Kochana! i uściskuję! :-)
OdpowiedzUsuń:-*
UsuńOdpocznij od blogowania. Przerwa dobrze Ci zrobi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyrozumiałość, bo mam wyrzuty sumienia, że Was zaniedbuję...
UsuńWkleiłam go dwa dni temu, ale na kompie miałam już od dłuższego czasu. " Zachowaj spokój i bloguj" To coś dla Ciebie Reniu, na te Twoje rozterkowe dni. Proszę przyswoić i zastosować :)
OdpowiedzUsuńCzyli jednak okazałam się spostrzegawcza:) To hasło trafiło do mnie w bardzo odpowiednim momencie, dzięki!
UsuńSpokój.... gdyby tak samo łatwo było go osiągnąć, jak się o tym marzy. A gdyby jeszcze niepokój był jakkolwiek przydatny, to można by było dręczyć nim czasem ciało i duszę. Ale nic pozytywnego z niego nie wynika, świata nie zmienisz.... :))
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jest, moja racjonalna natura doskonale zdaje sobie z tego sprawę...
UsuńOdpoczynek każdemu jest potrzebny:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda, dziękuję za zrozumienie...
UsuńSą ważniejsze sprawy niż blogi, ale blogi czasem łagodzą skutki tych ważnych spraw.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Córki! Trzymajcie się dzielnie i silnie! :)
Córka zdaje się trzyma lepiej ode mnie i, co jest naprawdę straszne, to ona mnie pociesza, choć to ja powinnam być opoką... Ale o dziwo jej postawa podniosła mnie na duchu i naprawdę wierzę, że poradzi sobie ze wszystkim.
UsuńOdzyskaj równowagę duchową, to najważniejsze, blog poczeka i wracaj jak będziesz gotowa.
OdpowiedzUsuńŚciskam gorąco:)
Dziękuję!
UsuńCzas goi rany, o tym wszyscy wiemy. Czasami trzeba dużo czasu, aby te rany się choć trochę zabliźniły a tu trzeba już teraz jakoś żyć. A może ten blog to jest właśnie odskocznia od codzienności od smutku. Może właśnie on doda Ci siły. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBlogowanie to dla mnie jasna strona codzienności i pasja tak samo jak rękodzieło. Z tym większą przykrością odczuwam swoją blogową niemoc... Jednocześnie tęsknię do blogosfery i nie chce mi się... nie mam w środku niczego, czym mogłabym się podzielić...
UsuńTroszkę trzeba czasu na powrót, zarówno fizyczny, jak i duchowy. Takie jest nasze życie - radości i smutki przeplatają się ze sobą, choć wolimy, by tych smutnych było jak najmniej.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Oby jak najmniej tego czasu, bo brak mi uczestnictwa w blogosferze...
UsuńWdzięczna jestem za zrozumienie.
Nieświadoma o co chodzi cofnęłam się do poprzedniego Twojego wpisu.
OdpowiedzUsuńSzczerze współczuję;- po czymś takim trudno dojść do siebie. Ale jak już ktoś wcześniej słusznie zauważył "czas leczy rany". To prawda i tego się trzymaj.
Gorąco pozdrawiam, życzę zdrowia i wielu sił w tym trudnym czasie dla Ciebie i Twojej rodziny.
Dorota
Bardzo dziękuję.
Usuń