Obie książki dostałam od przyjaciółki jeszcze w listopadzie, na imieniny. Długo musiały czekać na swoją kolej i dopiero teraz, gdy je przeczytałam, w pełni mogę docenić otrzymany wówczas prezent. To nie tylko bardzo dobra literatura, ale też idealnie trafiająca w mój gust kompozycja gatunkowa (klasyczna powieść detektywistyczna oraz biografia) ze wspólnym, tematycznym (środowisko cygańskie), mianownikiem.
Mroczna, wciągająca, tajemnicza opowieść o uprzedzeniach, sekretach i
kłamstwach.
Sparaliżowany i pogrążony w delirium. W takim stanie
jest prywatny detektyw Ray Lovell po wypadku, w którym skasował
samochód. Nie pamięta nic, a zwłaszcza powodu, z którego go to wszystko spotkało -
Rose Janko. Zaginęła przed laty i przed wypadkiem Ray obiecał jej ojcu,
że ją odnajdzie. Ale jej rodzina nie jest chętna do pomocy. Jankowów,
zamknięty cygański klan, prześladują nieszczęścia. Może są przeklęci - a
może coś ukrywają?
Nic dodać nic ująć, opis z okładki mówi wszystko!
Doskonały kryminał w starym stylu, który z każdą przeczytaną stroną, wciągał mnie coraz bardziej i bardziej. Czytałam nawet jedząc śniadanie, przed wyjściem do pracy. Każde wolne pięć minut poświęcałam lekturze:-).
Rozdziałom brak jest chronologii, a narracja przebiega z punktu widzenia dwóch bohaterów prowadzących. Początkowo dawało to wrażenie chaosu, ale gdy tylko zorientowałam się w sytuacji przestało mi to przeszkadzać. Każdy z rozdziałów ujawnia jakąś część układanki, ale nie od razu wiadomo co do czego pasuje... Taki sposób opowiadania pobudza ciekawość i chęć dalszego czytania. Może czytelnik z detektywistyczną żyłką lepiej połapałby się w faktach i prędzej połączyłby ze sobą poszczególne wskazówki, jednak ja nie lubię wyprzedzać akcji, dlatego finał był dla mnie bardzo emocjonującą niespodzianką, szczególnie, że prowadziło do niego parę zaskakujących zwrotów akcji.
Zaraz po "Niewidzialnych" sięgnęłam po "Papuszę" - biografię jedynej polskiej poetki cygańskiej, której udało się zaistnieć na szerszą skalę.
Bronisława Wajs, zwana Papuszą, czyli piękną jak lalka. Poetka
cygańska odkryta przez Jerzego Ficowskiego i wynoszona na piedestał
przez Juliana Tuwima. Jej niepowtarzalne wiersze, proste piosenki pełne
tęsknoty za przyrodą, są do dzisiaj chlubą cygańskiego dziedzictwa.
Popularność, która przyniosła jej rozgłos i szacunek wspólnoty, szybko
okazała się jednak przekleństwem. Niesprawiedliwie posądzona o zdradę
plemiennego kodeksu, Papusza latami żyła w odosobnieniu i pogardzie.
Ostracyzm odbił się głęboko na jej zdrowiu, również psychicznym. Gdy
w 1987 roku umarła, pochowano ją z dala od cygańskich mogił.
Angelika Kuźniak dotarła do bezcennych materiałów archiwalnych, które
rzucają nowe światło na los legendy cygańskiej poezji. Fragmenty
pamiętnika Papuszy, jej listy do Jerzego Ficowskiego czy korespondencja
z Julianem Tuwimem to także nieocenione źródło informacji dotyczących
realiów życia polskich Cyganów. Wędrówki z taborami, rzeź na Wołyniu,
przymusowe osiedlanie, nieufność Polaków, a nade wszystko przywiązanie
do przyrody i wolności. Papusza to znakomita opowieść reporterska
o świecie, którego już nie ma.
Książka jest doskonała. Napisana z ogromną znajomością tematu (przynajmniej takie mam odczucie jako laik), bardzo rzeczowa, idealnie skomponowana. Bez ozdobników. Bez romantycznych zachwytów nad naturalnością cygańskiego życia. Za to szczerze, prosto i dosłownie. Tak dosłownie, że z osoby, która do tej pory miała do Cyganów stosunek neutralny, po lekturze (właściwie po obu lekturach, bo treść "Niewidzialnych" też się do tego przyczyniła) zmieniłam się w niechętną...
Nie spodobało mi się głównie to, jak w społeczności cygańskiej traktowane są kobiety. Niektórzy twierdzą, że nie mamy prawa do ingerowania i krytyki obcej kultury oraz obyczajów. Ja jestem zdania, że tortura to nie kultura. A nie można inaczej, niż torturą, nazwać losu cygańskich kobiet traktowanych jak rzeczy, służących jedynie zaspokajaniu męskich potrzeb; o których wartości świadczy jedynie to, czy potrafią na tyle dobrze oszukiwać i kraść, by zapewnić byt rodzinie... Nie można inaczej nazwać skazywania swoich dzieci na życie w skrajnej biedzie bez możliwości edukacji i rozwoju. To na pewno nie kultura, gdy praktykuje się karmienie wychudzonego konia wapnem, by spęczniał i można go było drożej sprzedać. Nieważne, że chwilę po transakcji koń umierał w męczarniach. Umierał już u innego właściciela...
Może i Papusza była wielką cygańską poetką, wszak oczarowany nią był sam Julian Tuwim - mistrz słowa, który do swojej śmierci był jej protektorem, ale mnie nie oczarowała. Ani jej twórczość, ani ona sama jako osoba. I skłonna jestem przychylić się do przytoczonej w książce opinii jednego z jej pobratymców - takich artystów jak Papusza, to w każdym cygańskim taborze można znaleźć...
Nie spodobało mi się głównie to, jak w społeczności cygańskiej traktowane są kobiety. Niektórzy twierdzą, że nie mamy prawa do ingerowania i krytyki obcej kultury oraz obyczajów. Ja jestem zdania, że tortura to nie kultura. A nie można inaczej, niż torturą, nazwać losu cygańskich kobiet traktowanych jak rzeczy, służących jedynie zaspokajaniu męskich potrzeb; o których wartości świadczy jedynie to, czy potrafią na tyle dobrze oszukiwać i kraść, by zapewnić byt rodzinie... Nie można inaczej nazwać skazywania swoich dzieci na życie w skrajnej biedzie bez możliwości edukacji i rozwoju. To na pewno nie kultura, gdy praktykuje się karmienie wychudzonego konia wapnem, by spęczniał i można go było drożej sprzedać. Nieważne, że chwilę po transakcji koń umierał w męczarniach. Umierał już u innego właściciela...
Może i Papusza była wielką cygańską poetką, wszak oczarowany nią był sam Julian Tuwim - mistrz słowa, który do swojej śmierci był jej protektorem, ale mnie nie oczarowała. Ani jej twórczość, ani ona sama jako osoba. I skłonna jestem przychylić się do przytoczonej w książce opinii jednego z jej pobratymców - takich artystów jak Papusza, to w każdym cygańskim taborze można znaleźć...
No to teraz mnie masz! Nie spocznę dopóki nie przeczytam Niewidzialnych (fajny wątek) i Papuszy. Dosyć głośno było, jak K.Krauze nakręcił film o Papuszy i dostał nawet jakieś nagrody, ale nie zainteresowałam się tym wtedy, chociaż czytałam recenzje wychwalające główną aktorkę odtwarzającą tytułową bohaterkę. Dopóki nie mam książki, to może chociaż film sobie obejrzę, tym bardziej, że lubię biografie...:))
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że jest film o Papuszy, ale nie chciałam oglądać, póki nie przeczytam ksiażki. A jak przeczytałam, to mi się oglądać odechciało...
UsuńZa to Niewidzialni - super!
no to ja chyba Papuszy ani nie przeczytam, ani nie obejrzę, bo mnie takie traktowanie ludzi o ciężki wkurw przyprawia :-(
Usuńale Niewidzialnych za to chętnie, dobry kryminał zawsze wart przeczytania!
z nie-kryminałów bardzo polecam Zmorojewo Jakuba Żulczyka, właśnie dobijam do połowy i to były najlepiej wydane pieniądze w tym roku (póki co ;-))
dopisuję się tu, bo okno komentarza gdzieś przepadło było...
uściski! ♥
Dzięki, będę pamiętać o Żulczyku (jeszcze nie miałam przyjemności go poznać), a okno komentarza jest het, het, na samym dole, komentarz Małgosi się tak jakoś nienaturalnie naciągnął;-)
UsuńInna kultura, inne obyczaje. Cyganie żyją obok nas ale nic o nich nie wiemy. Książki natomiast muszą być ciekawe.
OdpowiedzUsuńTeraz w moich stronach już się ich praktycznie nie spotyka, ale z dzieciństwa pamiętam, nawet raz oddałam pierścionek za wróżbę;-) No i, jako dziewczynce, podobały mi się ich kolorowe długie spódnice, na wszelkie okazje lubiłam się za Cygankę przebierać...
UsuńObie ksiażki pozwoliły mi zajrzeć nieco bardziej w głąb cygańskiego wozu. I nie spodobało mi się, co tam zobaczyłam...
"Papuszą" byłam oczarowana, drugiej pozycji nie znam. Zgadzam sie z twoją opinią o cygańskich kobietach, wczesnym zamążpójściu, pracy, wychowywaniu dzieci....Jednak, czy bohaterka nie była szczęśliwa w taborach? Do końca życia wspominała "poprzednie" życie, tęskniła do przyrody, swobody i " wolności". My, wychowane w zupełnie innej kulturze, nie rozumiemy cygańskich obyczajów. Wczoraj, w jednym z programów widziałam dom muzyka cygańskiego. Udusiłabym się w tym " złocie" i kolorach. Tak już na tym świecie jest.
OdpowiedzUsuńTrochę zaniedbałam swoje czytanie, choć czytam codziennie, jednak nie tyle, ile bym chciała.
We wpomnieniach łagodzą się wszelkie ostre kanty, człowiek zapamiętuje, to, co było dobre, a z czasem wszelkie rany się goją, taka już nasza natura:-)
UsuńCygańska powierzchowność może i jest pociągająca, ta wolność, swoboda, natura - działają na wyobraźnię, ale gdy zajrzy się głębiej, to aż ciarki po plecach przechodzą na takie życie, a szczególnie własnie życie kobiet...
ja wciąż mam możliwość zetknięcia się z tutejszymi cyganami, którzy mają jak najgorszą opinię, a mimo społeczeństwo irlandzkie boi się cokolwiek zrobić. Prawie wszyscy się ich boją(sama się boję, bo sa nieobliczalni! za bzdurę mogą spalić samochód, zniszczyć mienie, itp) albo akceptują i bronią tłumacząc, że to taka kultura. Tak.... ja i bez lektury mam bardzo negatywny stosunek do tej społeczności.
OdpowiedzUsuńZ naszej okolicy zniknęli, pamiętam ich tylko z dzieciństwa. Na mieście pojawiały sie tylko kobiety. (Teraz rozumiem dlaczego - po prostu musiały iść zarabiać na rodzinę, gdy mężczyźni pewnie siedzieli sobie przy wozach i wypoczywali po podróży...)
UsuńMama kazała się trzymać z daleka i absolutnie nie otwierać drzwi, gdy się pod nimi pojawią. Nie otwierałam, ale raz dałam sobie powróżyć za pierścionek;-)
Teraz tym bardziej wolałabym się trzymać od nich z daleka...
Tę pierwszą książkę już zapisałam sobie, by w najbliższym czasie wypożyczyć w bibliotece.
OdpowiedzUsuńDruga chyba mnie nie wciągnie, bo również uważam, że osoba Papuszy jest trochę przereklamowana. Nie znając zaś ich kultury i obyczajów niewiele mogę się wypowiedzieć na ich temat. Może kiedyś przeczytam, by dowiedzieć się cokolwiek, ale na razie nie czuję takiej potrzeby.
Serdecznie pozdrawiam:))
Wobec tego życzę miłej lektury, gdy tylko uda Ci się Niewidzialnych pożyczyć:-)
UsuńNaprawdę starałam się napisać coś mądrego, ale od kilku dni nie mam czasu się wyspać. Jedyne, co przyszło mi do głowy, to piosenka.
OdpowiedzUsuńChciałam napisać o tym, że każdy człowiek chciałby być gdzieś szczęśliwie zakorzeniony, ale nie zawsze ma możliwość. I to formuje różnego rodzaju odkrzywienia, tęsknoty i inne takie.
Są ludzie, którzy cenia sobie brak korzeni - taka ich natura. W cygańskim życiu jest coś pociągającego, swego rodzaju wolność, ale to tylko ta romantyczna powierzchowność, bo gdy zajrzeć głębiej, to jest tylko bieda, ciasnota i pętający, upokarzający kobiety, kodeks...
UsuńZa tym przymusowym wykorzenieniem idzie jednak w parze idealizowanie miejsca pochodzenia. Czy to miejsce materialne, czy to umiejscowienie kulturowe. A jeśli chodzi o upokarzanie kobiet - niestety to uniwersalny element wielu społeczeństw. Nie wolno jednak ujednolicać. Nie każdy, kto wywodzi się z jakiejś grupy, będzie powielał wzorce uznawane przez tę właśnie grupę. Czasami jednostka ma refleksje, podważa wpojone zasady istnienia wszechświata, wychodzi poza statystyczny obręb pojmowania rzeczywistości. Samodzielne myślenie, empatia, rozwiewanie wątpliwości poprzez szukanie odpowiedzi - w tym jest człowieczeństwo. Nie w kręceniu się we wspólnej karuzeli aż do porzygania.
UsuńTylko wtedy taka jednostka ma przechlapane u swoich, niestety...
UsuńCzasami warto zaryzykować. Bo życie wśród swoich, ale wbrew sobie może być mniej szczęśliwe niż życie bez nich, ale z czystym sumieniem i spokojem wewnętrznym. Kwestie osobowości i przynależności nie są łatwe :)
UsuńCzytam właśnie ksiażkę pasującą do kategorii 'cygańskie historie' - "Mano. Chłopiec który nie wiedział gdzie jest" Anji Tuckermann i póki co mogę tylko dobre rzeczy na jej temat powiedzieć. Dlatego polecam :)
Już sobie sprawdziłam w sieci, rzeczywiście historia wydaje się ciekawa, nie dość, że prawdziwa, to jeszcze ze szczęśliwym zakończeniem - lubię takie. Ale to chyba jakaś nowość, bo nie widzę jej w żadnej internetowej księgarni...
UsuńKsiążka jest zeszłoroczna. Ja znalazłam przez przypadek w zwykłej księgarni, ale wcześniej któreś radio czytało fragmenty.
UsuńTak, też znalazłam, Dwójka czytała, można sobie odsłuchać w sieci:-)
UsuńHm, ja chyba jednak nie chcę czytać tej "Papuszy". Jakoś mam dość tych trudnych losów. Cyganie - mam do nich stosunek ambiwalentny. My ich nigdy nie zrozumiemy. Dlatego ja nie oceniam. Tak samo jak z kobietami - my(ja nie, ale generalizując) im współczujemy, że tak się muszą zakrywać. One nam,że tak się musimy odkrywać ;)
OdpowiedzUsuńJa nie oceniam tego, czego nie kumam. Jedyne co, to cieszę się, że nie muszę być kobietą cygańską... Odwiedzałam kiedyś romskie muzeum w Tarnowie. Ciekawa tej kultury jestem, byłam, tak jak kultury żydowskiej, rosyjskiej itd. Ale tak na dystans. Z osobistych kontaktów z cygańskimi kobietami powiem tylko, że źle im z oczu patrzyło. Ale jedna przepowiedziała mi przyszłość - prawie celnie :)
No nie wiem, nie wiem... Chińskie kobiety kiedyś też ze zgrozą i obrzydzeniem patrzyły na duże stopy Europejek, wychowane w przekonaniu, że tylko kobieta ze zdeformowanymi, małymi stópkami, może wieść godne i spełnione życie...
UsuńTo oczywiście jest śliska sprawa oceniać obcą kulturę, ale w moim przekonaniu wszystko co w jakiejś kulturze wiąże się z przemocą, okaleczaniem, czy ubezwłasnowolnieniem - jest godne krytyki i zmiany.
Uciekło mi słowo w 6ym zdaniu. Miało być z kobietami muzułmankami... :)
OdpowiedzUsuńNo wiadomo przecież;-)
Usuń