Pod moim wpisem o dyni zapiekanej z jabłkiem, Małgosia spytała, czy robiłam kiedyś dżem dyniowo-jabłkowy. Otóż nie robiłam. Ani nawet nie jadłam. Ale ten pomysł tak zawładnął moją wyobraźnią, że po prostu musiałam go zrealizować.
Zaczęłam od przeczesania sieci w poszukiwaniu odpowiedniego przepisu. Wszędzie na liście składników występował cukier, ale ja uparłam się, że spróbuję bez. Bo wydawało mi się, że skoro jabłka są słodkie, dynia też, to po jakie licho jeszcze dosładzać??? Najbardziej do gustu przypadł mi TEN przepis, szczególnie, że występowała w nim dynia Hokkaido, a taką właśnie miałam w domu. Dokupiłam tylko jabłka (w opinii pani ze sklepu najsłodsze były Golden Delicious) oraz pomarańczę. I zrobiłam.
I skaszaniłam! Bo: albo źle starłam skórkę z pomarańczy, albo dałam jej za dużo, bo goryczka w dżemie była bardzo wyczuwalna i przeszkadzająca. Dla ratowania dzieła musiałam jednak dosłodzić. Ale zamiast czystego białego cukru postanowiłam dać słoiczek dżemu figowego z Biedronki*. To dobry dżem i poza cukrem ma całkiem przyzwoity skład. Doskonale się z moim wyrobem skomponował:-). Goryczka nadal jest wyczuwalna, ale figowa słodycz smakowicie ją łagodzi.
DŻEM DYNIOWO-JABŁKOWO-POMARAŃCZOWO-FIGOWY
(wersja prototypowa)
Składniki:
1/2 kg dyni Hokkaido,
1/2 kg jabłek Golden Delicious,
1 pomarańcza (otarta skórka + miąższ),
1 słoiczek (310g) dżemu figowego,
cynamon, imbir (dałam trochę w proszku i trochę świeżego startego).
Dobrze umytą dynię oraz jabłka (bez obierania, ale po wydrążeniu gniazd nasiennych) starłam na tarce na dużych oczkach, wrzuciłam do gara, podlałam niewielką ilością wody i wstawiłam do duszenia na małym ogniu. Pomarańczę dokładnie wyszorowałam, starłam skórkę z całości, potem dokładnie obrałam, pokroiłam i dorzuciłam do dyni i jabłek. Wszystko razem dusiło się do miękkości około godziny. Po tym czasie zdjęłam z gazu, całość zmiksowałam blenderem, dodałam cynamon, imbir, skosztowałam i... pobiegłam do sklepu po dżem figowy;-).
Jeszcze ciepły dżemik, podrasowany słodkim dodatkiem, smakowałam od razu wieczorem z waflami ryżowymi (mimo że mój wewnętrzny dietetyk wrzeszczał mi z tyłu głowy, że węglowodany spożywane o takiej porze prawie w całości zamieniają się w ciągu nocy w tłuszcz)... Pyszne było!
Na drugi dzień zjadłam na śniadanie, z bułeczkami opiekanymi w tosterze. Jak słowo daję - jeszcze lepsze!
Na trzeci dzień wzięłam do pracy, by podzielić się smakiem z koleżanką - była zaskoczona, że mimo goryczki, dżem jest taki dobry:-). Dynia zniknęła, jabłka też. Wszystko zdominowała pomarańcza, a figowa słodycz dopełnia smaku całości. Prototyp, choć niedoskonały, uważam więc za całkiem udany:-). Ale mam zamiar produkt jeszcze dopieszczać. Jeśli macie doświadczenia z wykorzystaniem startej skórki pomarańczowej koniecznie dajcie znać, bo ja w tej dziedzinie świeżak jestem. Może ta goryczka, to normalna sprawa?
Z podanych proporcji udało mi się uzyskać nieco ponad 1,5 litra dżemu. Nie pasteryzowałam. Do bieżącego spożycia. Zdumiewająco prędko idzie;-).
A pełnoziarniste bułeczki na zakwasie własnoręcznie upiekł mój drogi Małżonek:-).
Upiekł też chleb i przepyszne ciasto drożdżowe ze śliwkami, które w oka mgnieniu zostało przez nas pożarte wiec zdjęć nie mam, ale w najbliższy weekend planuje powtórkę, to nadrobię. A tymczasem robię marsze. Bo skoro nie potrafię się oprzeć takim łakociom, to muszę w inny sposób powstrzymywać obrastanie tłuszczem;-).
*A dżem figowy z Biedronki wygląda tak:
Źródło |
Mnie też źle wyszedł raz dżem z dyni, właśnie przez skórkę pomarańczy. Od tej pory nie robiłam. Za to Twój ma śliczny kolor i zapewne smakuje teraz wybornie.
OdpowiedzUsuńStrasznie zdradliwa ta skórka! Ale nie chcę z niej rezygnować, bo daje tak niesamowity aromat...
UsuńBrzmi i wygląda bardzo smakowicie, wypróbuję ten przepis :).
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Taka porcyjka nie kosztuje wiele pracy i jest całkowicie wystarczająca do bieżącego spożycia. No i smakuje bosko:-)
UsuńI tak oto drogą prób i błędów wyszedł Ci dżem innowacyjny w smaku - właśnie oto chodzi, by stworzyć przepis dostosowany do swoich upodobań kulinarnych.
OdpowiedzUsuńJa do swojego nie dodaję skórki pomarańczowej, ale sok i owszem, jak najbardziej . Czasem robię z sokiem z cytryny. A z dodatkiem dżemu figowego muszę również spróbować, bo zaintrygowałaś mnie tym dodatkiem.
Skórkę pomarańczową, po dokładnym wycięciu białej błonki moja Mama robiła smażoną, ale było w niej sporo cukru, i taką dodawała do ciast, natomiast taką świeżą ścierała na tarce, ale bardzo ostrożnie, by nie dostała się ta biała błonka, bo ona powodowała tę gorycz.
Ja jestem na to za leniwa, wolę dodać sok z wyciśniętych pomarańczy czy cytryn.
Cieszę się, że podsunęłam Ci pomysł na ten dżem, bo zapewne nieraz zagości w Twoim menu i jak znam Twoje upodobanie do eksperymentowania, to zapewne stworzysz dla siebie najlepszy dżem pod słońcem:))
Serdecznie pozdrawiam:))
Jeszcze nie chcę rezygnować ze skórki pomarańczowej, bo dodaje wspaniałego aromatu:-). Mówią, że do trzech razy sztuka więc mam jeszcze dwie próby. Ale w kwestii soku pójdę za Twoją radą i pomarańczę wycisnę zamiast ją dawać w całości, bo myślę, że te błonki w cząstkach też mogą goryczkę powodować.
UsuńI tak, dżem z dyni zagości u mnie na stałe. Przynajmniej póki dynia będzie w sklepach, ale zamierzam sobie zrobić jej mały zapasik, bo ponoć całkiem dobrze się przechowuje:-)
ja bym zrobiła dyniowo-gruszkowo-pigwowy, ale nie mam kiedy, bu...
OdpowiedzUsuńno ale co tam...
Dyniowo-gruszkowy też wypróbuję. Ale nie mam pigwy więc zamienię ją na cytrynę:-)
UsuńReniu, wygląda bardzo apetycznie, może tak jak pisze wyżej Małgosia, warto zamienić skórkę na sok. A do słodzenia polecam stewię. Słodsza od cukru, zdrowa, w biodra nie idzie i na zdrowie wychodzi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
O tak, pani w sklepie też mi stewię polecała. Muszę poczytać na ten temat, bo jeszcze jej nie używałam. Jeśli już coś słodzę, to tylko ksylitolem, a i to w śladowych ilościach...
UsuńDżem wygląda pięknie, brzmi smakowicie, już sama nie wiem co mam robić pierwsze.
OdpowiedzUsuńA może gdzieś wpadłą ci pestka ze środka? mi kiedyś wpadły ze dwie, zblendowałam i... cały litr napoju był gorzkawy. I oczywiście, tak, jak mówią poprzedniczki - ta biała wyściółka też może dodawać goryczy.
Pestka na pewno nie, bo to była pomarańcza bezpestkowa - specjalnie taką sobie wybrałam. To na pewno ta biała poskórna wyściółka mi sprawę załatwiła. Następnym razem spróbuję ścierać skórkę osczędniej:-)
UsuńDżem wygląda bardzo apetycznie i pewnie doskonale smakuje. Mam wyhodowaną przez siebie dynię, więc może spróbuję zrobić dżemik według Twojego przepisu, ale bułeczek upieczonych przez Wieśka Ci zazdroszczę. Gorąco pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTe bułeczki to prościzna (W. tak twierdzi), trzeba mieć tylko zakwas i grahamki wychodzą jak ze sklepu. Tylko lepsze, bo swoje:-).
UsuńA dżemik polecam, dla mnie jest to kulinarne odkrycie roku!
Mniam mniam sam widok zachwyca a co dopiero smak :) ja uwielbiam powidła śliwkowe z czekoladą (tylko ja nie dodaję kakao a gorzką 70% czekoladę)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
No i masz! I teraz nie będę mogła pozbyć się myśli o czekoladowych powidłach śliwkowych! Jeśli w sobotę na targu dostanę jeszcze śliwki, to spróbuję i tego:-)
UsuńZ Twoimi bułeczkami dżemik wygląda apetycznie:) Robiłam podobny dwa lata temu. Zrobiłam potem "szarlotkę" na kruchym cieście. Była pyszna. Pozdrawiam i smacznego:)
OdpowiedzUsuńJa zamierzam w weekend wypróbować do ciasteczek owsianych:-) Już się nie mogę doczekać;-)
UsuńRobię takie dżemiki w dwóch wersjach - z cytryną i imbirem, albo z pomarańczą i goździkami. Skórkę startą zawsze dodaje na wyczucie, po troszku i próbuję czy już dość. Te bułeczki smakowicie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńO widzisz, o gożdzikach nie pomyślałam, a faktycznie do pomarańczy pasują idealnie:-) Ze skórką teraz też już będę ostrożniejsza, dzięki za radę!
UsuńWeszłam w fazę, że wszystko dyniowe mnie fascynuje, a ten jej aksamitny smak coraz bardziej mi podchodzi. Bo dawniej jedynie pestki lub marynowana w occie... Dżem figowy natychmiast kupię, musi być pyszny:))
OdpowiedzUsuńO, jesienią u mnie dynia rządzi na spółkę z jabłkami. Zaczęło się chyba ze dwa lata temu. Wcześniej dynia mnie fascynowała, ale wszelkie próby jej kulinarnej obróbki kończyły się porażką. Dobrze, że mnie to nie zniechęciło, bo teraz jest zupełnie na odwrót - w jakimkolwiek daniu dynia zagości, smakuje bosko. Musiałam tylko zrozumieć, że trzeba ją zestawiać z jakimś wyrazistymi smakowo towarzystwem, bo dynia sama w sobie jest nijaka taka...
Usuń(Dżem figowy solo to pychotka, jak miodek, uwielbiam z waflami ryżowymi i siekanymi orzechami:-))
Ymmm, jak pysznie wygląda taki dżemik:)))
OdpowiedzUsuńW smaku też niczego sobie:-)
UsuńDynia -mało dla mnie znana. Kiedyś zrobiłam w zalewie słodko-kwaśnej i tyko ja się nią zachwycałam:(
OdpowiedzUsuńMyślę, że w Twoim wykonaniu jest pyszna. Może się skuszę, ale skórkę pomarańczową najpierw bym kandyzowała. Straci goryczkę i nabierze słodkiego smaku.
Nie raz już miałam ochotę zrobić sobie takie skórki pomarańczowe, ale konieczność użycia cukru mnie odstręcza - odkąd się dowiedziałam o jego szkodliwości odczuwam wobec niego jadłowstręt;-). Jeszcze jak go nie widzę w produkcie, to jakoś zjem (choć wiem, że on tam jest), ale sama nie jestem w stanie go użyć, by spożyć;-).
UsuńTo mnie teraz zaskoczyłaś. Wiem, że cukier nie zdrowy. Ale żeby aż tak, żeby na niego nie mogła patrzeć? Sól też nie zdrowa, jak wiele innych rzeczy w nadmiarze.
UsuńRenia, nie dajmy się zwariować!
Mało, że niezdrowy, to jeszcze trujący i jak sobie wyobrażę, jak mnie zakwasza i jak mój organizm z trudem go alkalizuje wypłukując mi wapń z kości (a robiłam sobie ostatnio badania i wyszło mi, że mam osteopenię - to pierwszy krok do osteoporozy), no to po prostu nie mogę... A białej soli też nie używam. Tylko morską lub himalajską i to w bardzo małych ilościach. Kubki smakowe szybko się przestawiają i gdy zdarza mi się skosztować jakichś sklepowych produktów (np. chleb lub ogórki kiszone lub ciastko), to wszystko wydaje mi się właśnie nadmiernie słone lub słodkie;-)
UsuńMasz rację z tą ogromną szkodliwością cukru. Jak ja Cię rozumiem. Fajnie, że masz tę świadomość. Ja również od jakiegoś czasu interesuję się tym co spożywam ja i moja rodzina. Właśnie przestajemy używać cukru z powodu tego jak bardzo zakwasza organizm. Próbujemy stewię i ksylitol. Bardzo jest mi trudno póki co zwłaszcza, że uwielbiam ciasta:( ale wiesz, sama zauważyłam, że po słodkim źle się czuję. Dodam jeszcze, że zaczęłam stosować odkwaszanie organizmu taką metodą: łyżka sody na pół szklanki mocno ciepłej wody do 60 stopni pić 2 razy dziennie przez trzy dni, następnie 10 dni przerwy i znów to samo. Słyszałaś o tym? Zastosowałam dopiero raz. Jestem ciekawa czy to dobry pomysł.
UsuńJeszcze napiszę, że też mam opory, gdy do jakiejś potrawy trzeba dodać choćby pół szklanki cukru. Przeraża mnie to i rezygnuję:)
UsuńSposobu z sodą nie znałam, ale dość sceptycznie podchodzę do takich zabiegów, wolę odkwaszać się naturalnie, czyli warzywami - jem dużo surówek, kiszonek, piję sok z kiszonych buraków. Doskonale też odkwasza woda z sokiem z cytryny - razem z Mężem pijemy codziennie rano: pół wyciśniętej cytryny na 2 szklanki wody:-). No i unikam pokarmów zakwaszających: nie jadam mięsa, nie piję kawy, alkoholu, słodycze robię sama, odchudzone i bez białego cukru i białej mąki. Genarelnie ZERO przetworzonej żywności:-). Już od 1,5 roku. I widzę efekty. a im bardziej je widzę, tym bardziej trzymam się takiego odżywiania:-)
UsuńWiesz, tak jeszcze myślałam o Twoim braku wapnia i coś Ci podpowiem, a może już o tym wiesz. Otóż, wszędzie mówią, aby pić wapń ale nie mówią, że samo jego picie jest bez sensu albo nawet może nam szkodzić, gdy odłoży się tam gdzie nie trzeba, np w tętnicy. A prawda jest taka, że wapń trzeba spożywać wraz z wit k2 tylko nie k1 a koniecznie k2, bo ta witamina odprowadza wapno do kości. Dopiero wtedy sobie pomagamy. Ja dopiero zmądrzałam m.in. po przeczytaniu książki: "Ukryte terapie" Jerzego Zięby i po jego wykładach, które można obejrzeć na you tube .Polecam.
UsuńBardzo dziękuję za podpowiedź:-) Nie wiedziałam. Na razie nie suplementuję wapnia, bo nie wiem kiedy mi się ten niedobór zrobił, bo może jeszcze przed zdrową dietą, a badanie gęstości kości robiłam dopiero niedawno. Zrobię za rok ponownie i wtedy porównam wynik, i zdecyduję, czy muszę suplementować:-)
UsuńDżem wygląda smakowicie :) Co do goryczki, to chyba bardziej pochodzi z błonek niż z samej skórki... może kwestia wykrojenia samych cząstek + dodanie skórki spowoduje brak goryczki... Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDokładnie też o tych błonkach pomyślałam! Dlatego następnym razem zamierzam dać sam wyciśnięty sok oraz bardzo delikatnie zetrzeć skórkę:-)
UsuńBardzo dziękuję!
Od zeszłego roku zdania nie zmieniłam i nie lubię dynii:) Ale wygląda znakomicie:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam ochotę Cię zaprosić do siebie na jakąś dyniową potrawę:-)
UsuńZawsze możesz mi podesłać słoiczek dżemu;)) Oczywiście żartowałam:)))
UsuńAle to doskonały pomysł jest! Że też sama na to nie wpadłam. Masz to u mnie z następnej porcji:-)
UsuńMusi być pyszny, ale jeszcze nie robiłam. Może spróbuje.Choć dynia u mnie króluje ostatni. Gulasz, zupa, ciasto. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU mnie też, ale nic a nic mi się nie nudzi:-)
UsuńO jeny, pysznie wygląda! Muszę pomyśleć nad wykonem, ale chyba bez dyni pokombinuję (bo leniwiec kuchenny mnie ogarnął). Już dawno nie kupowałam "normalnego" sklepowego dżemu, robię na szybko zwykłe śliwkowe.
OdpowiedzUsuńJa na szybko robię z jabłek. A ze śliwek chciałam w miniony weekend zrobić czekośliwkę (bo mi Ninkaw w komentarzu smaka narobiła!), tylko, że śliwki się na targu skończyły, a sklepowe importowane mnie nie pociągają...
UsuńApetycznie wygląda tylko dodanie tego dżemu no kurcze jakoś mnie tak dziwnie odstrasza ;)
OdpowiedzUsuńo śliwki się skończyły i sie nie wyrobiłam haha a miałam zrobić nutelkę ;) co za rok za wszystkim nie nadążam
pozdrawiam
Mnie odstraszało dodanie cukru, a w dżemie tego cukru nie widziałam (choć przecież wiem, że był, bo czytałam skład;-)) więc mi łatwiej poszło...
UsuńNo właśnie, tak nagle się te śliwki skończyły, a też jeszcze miałam plany co do nich:-(. No nic, trzeba będzie poczekać na przyszły rok.
Nie robiłam dżemu z dyni! Muszę to nadrobić:)
OdpowiedzUsuńA ja przedwczoraj zrobiłam po raz drugi:-) Szkoda tylko, że wersja poprawiona, bez pomarańczowej goryczki, okazała się być dla mnie mniej smaczna....
Usuń