środa, 6 stycznia 2021

Zepsułam ją!

Moją eksperymentalną, wyjątkową, piękną spódnicę! Z włóczek z Allegro. Nie było na nich metki, ale jakiś szósty zmysł podpowiadał mi, że to wełna. Ale jeśli wełna, to jakaś wyjątkowo szlachetna, bo miękka, przemiła, w najmniejszym nawet stopniu nie gryząca. Dzianina z niej była po prostu genialna w dotyku. Spódnica po wielu przeróbkach zyskała wreszcie formę, która mi odpowiadała. Uznałam, że jest to jeden z moich najlepszych projektów. Cieszyłam się z niej ogromnie, już sobie wyobrażałam jak będę ją nosić... Ale zanim miało to nastąpić uznałam, że należy ją wyprać, żeby ostatecznie uformować na mokro. Wrzuciłam do pralki razem z innymi swoimi swetrami i... SFILCOWAŁAM :-((((((((

To było już z tydzień temu, ale jeszcze się z tym nie pogodziłam, nadal się nad nią użalam i nadal złoszczę się na swoją głupotę! Bo miałam ją wyprać ręcznie, naprawdę! Ale miałam też do prania tamte swetry i w chwili zamroczenia uznałam, że mogę wrzucić wszystko razem, bo przecież mam w pralce program Pranie ręczne... A poza tym przecież może to wcale nie wełna?.... Teraz mam już niestety pewność - to była WEŁNA. Oczywiście pozostałym swetrom nic nie dolega - akrylu nie da się sfilcować.

Sfilcowaną spódnicę z wielkim bólem założyłam dziś po raz pierwszy. Jest oczywiście mniejsza, niż była, bardziej sztywna. Niezbyt ładnie się układa i jest trochę krzywa... Na pewno jest cieplejsza, ale nie jest to dla mnie dostatecznym pocieszeniem. Włóczka niebieska nie była wełniana, tylko te brązy, więc te fragmenty dziergane brązem i niebieskim nieco ratują całą sytuację, bo brąz z brązem sfilcowane są w pełnym zakresie.






 

Nie wiem jeszcze, czy będę ją nosić ale za bardzo mi szkoda jej i całej mojej pracy, by od razu wyrzucić. Może nie jest tak całkiem stracona? Po prostu dla mnie obecny stan w porównaniu z tym, co było przed praniem wypada totalnie niekorzystnie:-(


 

Z całego koszyka włóczek z Allegro (prócz Puny, jej nie ruszyłam) zrobiłam spódnicę i czapkę dla siebie, oraz dwie czapki i golfik dla Florka. Czapki są podwójne. Czapka w paski i jej wewnętrzna strona powstała w całości z resztek, bardzo jestem z niej zadowolona:-)







 

Zestaw dla Florka jeszcze nie był prany, więc nadal mogę się z niego cieszyć i z tego, jak fajnie Florkowi pasuje:-). Póki nie wyprałam swoich rzeczy byłam szalenie zadowolona z tego, jak ładnie udało mi się wykorzystać włóczkową paletę...


 

Teraz czym prędzej chciałabym zapomnieć o porażce, pilnie potrzebuję jakiegoś pozytywnego wzmocnienia, bo strasznie mnie bolą podcięte skrzydła:-(

A co poza tym w Nowym Roku? Otóż wczoraj moja Mama, wracająca sobie spokojnie ze sklepu chodnikiem, została uderzona przez samochód, który brał udział w drogowej kolizji. Wypadek wyglądał bardzo poważnie, samochód, który uderzył moją Mamę zatrzymał się na ogrodzeniu i betonowym słupie elektrycznym, który został poważnie uszkodzony i wymagał wymiany (przez co cała nasza ulica nie miała prądu aż do wieczora). Gdyby Mama była o jeden krok do przodu mogłaby nie wyjść z tego cało. Gdyby była o krok do tyłu, samochód nawet by jej nie dotknął. Ale była w miejscu, w którym była, więc została uderzona w kolana i odrzucona na bok kilka metrów dalej. Jest poobijana, na razie nie może chodzić, ale jest cała. Szczęście w nieszczęściu.

Florek wczoraj miał operację. Lekarz powiedział, że wada była skomplikowana, więc operacja trudna, ale udało mu się zrobić za jednym podejściem wszystko, co zaplanował i co trzeba było. Po operacji Florek, jako tlenozależny wcześniak z dysplazją, wymagał specjalnej opieki, ale też obyło się bez nieprzewidzianych komplikacji. Teraz trzymać kciuki, żeby się dobrze goiło. Jest już na chodzie, dopisuje mu apetyt i humor. Szczęście w nieszczęściu.

Zawsze mówiłam, że jesteśmy SZCZĘŚCIARZAMI. Choć złe rzeczy nas nie omijają, to jakoś zawsze wychodzimy z nich obronną ręką. Czego i Wam życzę z całego serca.


34 komentarze:

  1. Przesylam wyrazy wspolczucia z powodu mamy i trzymam za nia i za Florka kciuki.

    Sfilcowana spodnica jest bardzo ladna - niepowtarzalna, jedyna w sobie. Kolorystycznie tez jest cudna i swietnie wyglada z tym czekoladowym swetrem. Zycze zdrowia i pogody ducha.

    OdpowiedzUsuń
  2. Toteż powtarzam: szczęścia! ♥
    Ech, Kochana!Spódnicą się nie przejmuj, bo wygląda szałowo, miąchnij ją do miski z jakimś Eucalanem, a jak nie masz, to spróbuj z odżywką do włosów, do ciepłej wody. I namocz bez pocierania i innych ruchów piorących. Niech se tam poleży i się zobaczy! ♥
    Ucałowania dla Was, szybkiej rekonwalescencji dla Mamy i Flo ♥
    A dla Ciebie ogromne ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za podpowiedź, tego nie wiedziałam.

      Usuń
    2. Ja generalnie wszystko ręcznie robione piorę ręcznie, a że głównie przerabiam wełnę, to patent na odżywkę mam od koleżanki Michelle, która poleciła właśnie odżywkę do włosów do płukania :-)
      Człowiek na tych spotkaniach robótkowych się masę nauczył i szczerze, strasznie tęsknię...
      No byle do wiosny, choć u mnie na dzielni już zakwitła forsycja...

      Usuń
    3. Nie mam Eucalanu i nie spodziewam się, żeby w jakimś miejscowym sklepie był... we wtorek robiłam zamówienie w Mili... tam jest, szkoda, że wtedy nie wiedziałam, ale to nic, wypróbuję z odżywką. Dziękuję bardzo!

      Usuń
    4. Daj znać jak poszło :-) Trzymam kciuki! ♥

      Usuń
  3. Przede wszystkim życzę dużo zdrowia i sprzyjających okoliczności w powracaniu do zdrowia. Bycie szczęściarzami na pewno w tym pomaga:-) Spódnica jest świetna, chwilę zastanawiałam się czy te zdjęcia nie powstały przed feralnym praniem, bo zwykle sfilcowane ubrania potrafią z rozmiaru XL stać się zbyt ciasne nawet na lalki;-) Nierówności wyglądają jakby były zamierzone, pamiętasz może spódnice bananówki? Czapki i otulacz świetne. Kolorystyka obłędna, kocham ten zestaw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Właśnie siedzimy w kolejce do ortopedy, zobaczymy, co powie. Flo już jest w domu.
      Nie pamiętam bananówek:-). Może faktycznie po namoczeniu w odżywce dzianina zmięknie i wyrówna... Spódnica nie zmieniła rozmiaru tak bardzo pewnie ze względu na dodatek tej niebieskiej włóczki, a robiłam na zmianę brąz z brązem i brąz z niebieskim. Gdyby nie to, to pewnie byłaby do wyrzucenia bez żadnych wątpliwości...

      Usuń
  4. Podzielam zdanie Leonarda-zamocz spódnicę w jakimś płynie zmiękczającym i powinno się wszystko wyrównać. Masz ciekawy początek roku. Oby dalej było lepiej. Powstańców

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby!
      Tak, zamierzam wypróbować odżywkę, bardzo chcę tę spódnicę odzyskać:-)
      Dzięki!

      Usuń
  5. Spódnica jest genialna, jedyna , piękna i cudnie w niej wyglądasz. Florkowy komplet uroczy.Ojej, takie coś.Zdrowia i jeszcze raz zdrowia dla mamy i dla wnusia.Pozdrawiam i trzymam kciuki za bliskich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu nas wszystkich. Oby to było najgorsze, co nas w tym roku spotkało.

      Usuń
  6. Spódnica prezentuje się bardzo oryginalnie i na zdjęciu nie widać jej niedomagań, ale rozumiem, że czujesz się rozczarowana, bo nie wyszła taka jak zaplanowałaś. Twoja stylizacja jest świetna i taka... bardzo Twoja :)

    Też słyszałam o sposobie moczenia sflicowańców w odżywkach do włosów. Może warto spróbować?

    Początek roku okazał się dla Ciebie niezbyt udany, ale jak to mówią - co się źle zaczyna, to się dobrze kończy. Florkowi i Twojej mamie życzę szybkiego powrotu do zdrowia i oby dalsza część roku przyniosła Wam radośniejsze wydarzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby było jak mówisz, żeby to było najgorsze, co nas w tym roku spotkało, ale nie chcę się łudzić, rok jest długi;-)
      Wypróbuję odżywkę, gorzej już przecież nie będzie;-)
      Dziękuję w imieniu nas wszystkich!

      Usuń
  7. Gdybyś nie napisała o feralnej sytuacji z wypraniem spódnicy nigdy bym się nie skapnęła, że z nią coś nie tak.
    Na pierwszy rzut oka zdjęcia bardzo mi się podobają. Rozumiem Twoje rozczarowanie, dla nas dziewiarek to dół musi być głęboki. Ale nie z jednego dołka wychodziłyśmy😂
    Ach, szczęście...na pewno przechodzisz trudny czas. U mnie podobnie, córka musiała zmienić leki. Stan jej lekko się pogorszył ale cieszymy się z tego co jest,co nam medycyna daje.
    Dobrego roku dla całej Twojej rodziny:)
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo na wygląd, to faktycznie nie jest taka najgorsza... różnica jest głównie w dotyku - była miękka i milusia, jest sztywna i szorstka. I kłaczy się niesamowicie. Ponaciągałam ją na mokro, więc i rozmiar też w porządku, dlatego ją zostawiłam, wyrzucić zawsze zdążę, a póki co robi się chłodno, więc może się przyda;-)
      Dziękujemy serdecznie! I zdrowia dla Córki!

      Usuń
  8. Zacznę od tego, że przesyłam moc życzeń- zdrowia! dla Mamy i Florka; i też dużo spokoju, te sytuacje to musiały być bardzo stresujące:(
    ...a co do spódnicy... ze mnie wełniana ignorantka jest i nie widzę żeby tu coś było zepsute... ;) serio, gdybyś nie napisała, że coś nie wyszło, nie wiedziałabym że coś jest nie tak :)
    Baaaardzo podoba mi się połączenie kolorów:)
    a czapki to już w ogóle mistrzostwo! Zestaw dla Florka- obłędny!! :)
    Życzę Ci żeby udało Ci się naprawić , albo chociaż poprawić ;) spódnicę; żeby było po Twojej myśli :)
    Ściskam i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnica między tym, co było, a tym co jest, jest taka, jak między swetrem miękkim i przutulnym, a filcowym kocem, który może i ciepły, ale z pewnością niezbyt przyjemny;-) Dobrze, że to spódnica - filcową spódnicę da się nosić, filcowy sweter od razu byłby do wyrzucenia... Przy praniu Florkowego kompletu będę mądrzejsza!
      Dziękujemy bardzo!

      Usuń
  9. Spódnica wygląda jak tweed to i sztywnawa musi być jak tweed, ten typ tak ma i tego się trzymajmy :)
    Szybkiego powrotu do zdrowia dla Mamy i Wnusia, a reszta rodziny niech się trzyma zdrowo. Pomyślności w 2021 r. oby był łaskawszy do życia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby! Dziękujemy bardzo!
      Rekonwalescenci powoli wracają do zdrowia. Dopisuje im humor, a dobry humor to chyba podstawa. Ja też czuję ulgę, bo na razie żadne powikłania nie wystąpiły i wszystko idzie pomyślnie.
      Sfilcowaną spódnicę chyba przeżyję;-) Dobrze, że to nie sweter, by pewnie nie dałoby się go nosić. Jeszcze jej nie moczyłam w odżywce, prawdę mówiąc nie wierzę w jakąś spektakularną przemianę, filcowanie jest procesem nieodwracalnym, ale jeśli choć trochę zmięknie to już będzie dobrze:-)

      Usuń
    2. Humor jest najważniejszy. Uśmiechniętemu łatwiej się żyje i łatwiej się żyje z uśmiechniętym :)
      Daj znać jak spódnica przeżyła odżywkę, też słyszę o tym sposobie pierwszy raz, a wpadki z wełną miewam i przy ręcznym praniu.

      Usuń
  10. Wiesz, idą podobno do nas ruskie mrozy, to sie taka spódnica bardzo przyda. Na zmięknięcie wełny bardzo dobra jest też gliceryna w kropelkach, do dostania w aptece. Dużo zdrowia dla Mamy i Florka i pomyślności w nowym roku. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy serdecznie!
      Powoli zaczynam patrzeć na spódnicę przychylniejszym okiem, wczoraj nawet doceniłam jej ciepło:-). Nadal jej nie moczyłam, przestało mi się z tym śpieszyć, jak zasłuży na kolejne pranie, to wtedy przy okazji.

      Usuń
  11. Przykro mi ale może da się coś jeszcze wymyślić, wierzę w twoje kreatywne zdolności. W każdym razie szczęścia i zdrowia ogrom przesyłam 😘 !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      Po każdym ponownym ubraniu spódnicy patrzę na nią coraz przychylniej, więc może nic już nie będę musiała wymyślać;-)

      Usuń
  12. Reniu ale ty masz tępo. Ładna ta spódnica i fajnie w niej wyglądasz. Mimo wszystko to pranie w pralce jej aż tak nie zaszkodziło. Jest za to na pewno bardzo ciepła. Współczuje Twojej mamie niech szybko wraca do zdrowia. Wiesz ja ostatnio spadłam ze schodów i skręciłam dość poważnie kostkę. Odrapałam kolana i dłonie. Przez pierwsze 2 dni nie mogłam stanąć na nodze. Potem z dnia na dzień coraz lepiej. Cieszę się, że się nie połamałam. Zdrówka dla Florka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to też miałaś huczny początek roku, bardzo mi przykro! Dobrze, że obeszło się bez złamań.
      U nas też czas leczy rany...
      Ale tempo robótkowania pewnie mi spadnie, bo i tak nic mi ostatnio nie wychodzi, z niczego, co zrobiłam i co robię od czasu tego sfilcowania, nie jestem zadowolona, jakbym jakąś klątwę uruchomiła.

      Usuń
  13. Stresujący to był czas dla Ciebie i Twojej rodziny. Przeczytałam w odpowiedzi na komentarz Joli, że Wnuczek i Mama czują się już lepiej. To najważniejsze. Spódnica prezentuje się świetnie nawet po pralkowej wpadce, ale rozumiem Twoją frustrację. Widziałaś swoje dzieło w najbardziej optymalnym stanie, a teraz musisz zaakceptować nową formę. Mówi się trudno i żyje się dalej. Doświadczenie to zapamiętasz na pewno na długo i trzy razy zastanowisz się zanim wrzucisz swój udzierg do pralki;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię prać ręcznie, właściwie, to nawet nie mam gdzie. Małe rzeczy daję radę w umywalce lub wiaderku, a większe... wrzucam na ryzyko do pralki. Co prawda ryzyko niewielkie, bo praktycznie nie posiadam wełnianych rzeczy, ale od czasu do czasu zaliczam taką właśnie wpadkę. A przy tej okazji sfilcowałam też kaszmirowy sweterek kupiony na ciuchach - też szkoda, ale mniejsza, bo ten sweterek był ze mną już parę lat, a spódnica nówka sztuka, własnoręcznie wydziergana... Ale powoli się z nią oswajam, coraz przychylniej patrzę i coraz bardziej doceniam jej ciepło:-) Czas leczy wszelkie rany;-)

      Usuń
  14. Spódnica tak czy siak wygląda bardzo dobrze, jest oryginalna. Ja lubię sztywne tkaniny. Może kiedyś się przekonasz do niej właśnie takiej, jak jest.
    Zdrówka dla rodzinki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spódnica sprawdziła się podczas ataku "bestii ze Wschodu", więc załapała parę punktów dodatnich;-)
      Dzięki!

      Usuń
  15. Na sfilcowane rzeczy dobra jest ponoć woda z gotowanej fasoli - trzeba namoczyć robótkę i potem wypłukać. Co do prania wełny, to nie widzę przeszkód w praniu w pralce, ale tylko w programie "wełna" i w delikatnym środku piorącym do prania wełny. Sama prałam czapki i sweter wełniany w tym programie, nic się nie stało; natomiast jak prałam w innym - pranie ręczne na przykład - tak właśnie się stawało, jak Tobie.
    Zdrowia dla Mamy i Florka życzę i trzymam kciuki za rekonwalescencję obojga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, dziękuję bardzo! Z Florkiem idzie dobrze, na młodym organizmie goi się wszystko błyskawicznie, u Mamy trochę gorzej to wygląda.
      Myślę, że w mojej pralce sprawę załatwiły obroty wirowania, nie zwróciłam uwagi, że domyślnie jest ustawione 1000 obrotów. Mam mało ubrań z wełną, chyba sobie odpuszczę pranie w pralce, bo okazuje się, że zawsze czegoś nie dopatrzę, zostanę już przy ręcznym praniu, tylko muszę się zaopatrzyć w jakąś większą miskę;-)

      Usuń