... autorstwa Alice Zeniter, to najpiękniejsza książka jaką w życiu czytałam! I po prostu muszę się nią z Wami podzielić.
Nigdzie wcześniej o niej nie słyszałam, nikt mi jej nie polecał... po prostu wyświetliła mi się w nowościach Legimi. Nigdy na te propozycje nie zwracam uwagi, bo zawsze szukam konkretnych tytułów... Ale ten zwrócił moją uwagę. Zabrzmiał znajomo, bardzo emocjonalnie - jak wiersz Elizabeth Bishop, który został mi w głowie od kiedy usłyszałam go po raz pierwszy w filmie Siostry (In Her Shoes, 2005). Opis książki był równie przyciągający:
Do niedawna Algieria była dla Naïmy tylko nieciekawym tłem rodzinnej historii. We francuskim społeczeństwie, które wciąż stawia sobie pytanie o własną tożsamość, wszystko zdaje się jednak odsyłać ją do własnych korzeni. Rzecz w tym, że nikt nigdy nie opowiedział Naïmie o przeszłości przodków. Czy na jej życie i tożsamość może mieć wpływ coś, o czym nie ma pojęcia? Dziadek Naïmy – kabylski góral – zmarł, zanim zadała mu pytanie, dlaczego historia określiła go mianem harki. Jej babcia być może mogłaby udzielić odpowiedzi – gdyby tylko mówiła w języku zrozumiałym dla wnuczki… Milczeniem zbywa ją także ojciec, który przybył do Francji latem 1962 roku i zamieszkał w pośpiesznie zbudowanym obozie przejściowym. Nigdy nie usłyszała od niego ani słowa o Algierii jego dzieciństwa. W tym wielkim powieściowym fresku Alice Zeniter opowiada o losie kolejnych pokoleń rodziny uwięzionej w przeszłości zawieszonej między Algierią a Francją. Sztuka tracenia to historia wolności, jaką ma w sobie każdy, niezależnie od swojego dziedzictwa oraz nakazów społecznych. To powieść o emigracji i integracji, o powrocie do korzeni i odkrywaniu własnej tożsamości. (Wydawnictwo Sonia Draga)
Przytaczam go w całości, bo pewnie nie zdołam wymyślić nic lepszego. Jestem po prostu zachwycona tą książką - w całości: tematyką - dla mnie zupełnie nową (nigdy nie przeczytałam nic w temacie Algierii, francuskiego kolonializmu i jego skutków); bohaterami, których portrety psychologiczne nakreślone z niesamowitą wnikliwością i jakąś taką czułą wyrozumiałością; językiem i narracją, która po prostu płynie, łagodnie, niezmiennie... płynie, jak rzeka, przynosząc zmiany, wciągając bohaterów w wir dramatycznych zdarzeń (zarówno mających wymiar globalny, jak i osobisty), a czytelników prowadząc poprzez czasy, miejsca, zmieniające się okoliczności, ale bez ocen moralnych, bez złości i oskarżeń... Każdy punkt widzenia jest tu w jakiś sposób uzasadniony, każdy ma swoje racje a zbiorowości nie są jednolitą masą.
Wszyscy jesteśmy dziećmi swoich czasów, miejsc w których wzrastamy i wartości, które nas otaczają. W tym sensie nie mamy wpływu na to kim jesteśmy, bo nie mamy wpływu na to gdzie i kiedy przychodzimy na świat. Ale tak jak rzeczywistość i otoczenie kształtuje nas, tak i my w jakimś stopniu mamy możliwość kształtować nasze otoczenie i naszą rzeczywistość, tworzyć coś na takich zasobach, jakie nam los podrzuca, bo zawsze coś podrzuca. I najważniejsze, cokolwiek się zdarzy - życie toczy się dalej.
Mam ostatnio bardzo duży zastój czytelniczy. To znaczy czytam, ale mało i nie sprawia mi to radości. Opis tej książki sprawił, że zachciało mi się zanurzyć w algiersko-francuskie problemy. dziękuję:)
OdpowiedzUsuńJa natomiast mam taki problem, że czytanie mnie usypia, choćby nie wiem jak dobra książka była, więc w sumie ostatnio też mało czytam. Sztukę tracenia czytałam przez miesiąc, ale może z tego właśnie powodu tak mi do głowy weszła...
UsuńPozdrawiam, Renata
Cześć,
OdpowiedzUsuńPiszesz, w moim odczuciu bardzo celnie: "Wszyscy jesteśmy dziećmi swoich czasów, miejsc w których wzrastamy i wartości, które nas otaczają. W tym sensie nie mamy wpływu na to kim jesteśmy, bo nie mamy wpływu na to gdzie i kiedy przychodzimy na świat. Ale tak jak rzeczywistość i otoczenie kształtuje nas, tak i my w jakimś stopniu mamy możliwość kształtować nasze otoczenie i naszą rzeczywistość, tworzyć coś na takich zasobach, jakie nam los podrzuca, (...). I co ciekawe, zrobiono badania chyba w Anglii, czy to człowiek wybiera wartości w które wierzy, czy przez osmozę, i okazało się, że ludzie w 92 % wierzą w swoją sprawczość wybierania wartości, nijak niestety, ma się to do rzeczywistości. Pozdrawiam serdecznie.
Tak słyszałam, uważam, że to bardzo ciekawe zagadnienie badawcze. Obserwuję swoich bliskich i znajomych i fascynuje mnie, gdy osoby wychodzące z jednej rodziny bywają bardzo różne pod względem wyznawanych wartości...
UsuńPozdrawiam, Renata