piątek, 4 marca 2011

Rękodzielnicze wspomnienia

Kilka lat temu mieliśmy z mężem problem, żeby zgrać ze sobą nasze plany urlopowe. Mój mąż dostawał urlop akurat wtedy, kiedy ja w żaden sposób nie mogłam go wziąć. Najpierw się złościłam, a potem, nawet dość szybko, znalazłam dobre strony tej sytuacji - otóż swój urlop mogłam wykorzystać całkowicie po swojemu. Pobuszowałam trochę w internecie i znalazłam całkiem sporą ilość wartych rozważenia ofert. Wśród nich były "Wakacje ze sztuką" organizowane przez Akademię "Łucznica". Nie namyślając się wiele, wykupiłam tygodniowy turnus. Do wyboru było kilka rodzajów zajęć. Ja zdecydowałam się na dwa dni wikliniarstwa, dwa dni ceramiki i dwa dni batiku. A w międzyczasie "zaliczyłam" jeszcze zajęcia z papieru czerpanego.

Wiklinowe plecionki bardzo mi się podobały, ale okazały się bardziej wymagające niż myślałam. Przede wszystkim jest to praca w wilgoci. Wiklina podczas wyplatania musi być mokra, gdyż tylko wtedy jest elastyczna, w przeciwnym wypadku się łamie. Podczas niektórych splotów trzeba też było użyć sporej siły, tak samo zresztą jak podczas odcinania końcówek. Zdecydowanie stwierdziłam, że wolę pozostać przy papierowej wiklinie. Tym niemniej jednak, udało mi się wypleść jeden koszyczek i kilka innych drobiazgów:


Na zdjęciu prócz wikliny są butelki oklejone sizalowym sznurkiem, obrazek z papieru czerpanego i filcowy kwiatek z całkiem innego kursu.

Zajęcia z ceramiki również były bardzo ciekawe, ale strasznie brudzące:). No i też cały czas z mokrymi rękami. A uczucie, kiedy glina wysychała na dłoniach było bardzo niemiłe. Pierwszym zadaniem było wykonanie wazonu z toczonych wałeczków, a potem to już co kto chciał. Ludzie lepili niesamowite rzeczy:


Ja zrobiłam takie cosik:

Ale najbardziej spodobał mi się batik. Batik to takie malowanie jakby na opak. Na tkaninie bawełnianej (takiej jak na zwykłe prześcieradła) maluje się ołówkiem motyw. Później za pomocą pędzla pokrywa się woskiem te fragmenty, których nie chce się zabarwić, a następnie wkłada się tkaninę do kąpieli z odpowiednim barwnikiem. Po wysuszeniu pokrywa się kolejne fragmenty woskiem i ponownie barwi w ciemniejszym kolorze. I tak aż do uzyskania ostatecznego efektu. Na koniec układa się suchą tkaninę pomiędzy warstwami gazet i prasuje żelazkiem w wysokiej temperaturze, dzięki czemu wosk równomiernie pokrywa cały obrazek konserwując go i zabezpieczając jednocześnie.

Nasze suszące się obrazki w różnych fazach barwienia:


Dzięki tej technice można tworzyć niesamowite dzieła. Jest bardzo prosta, a daje wspaniałe efekty. Naprawdę byłam pod ogromnym wrażeniem. Nie chciało mi się wychodzić z pracowni nawet na posiłek. W tej technice jednocześnie odczułam najsilniej swoje braki w zdolnościach plastycznych. Zrobiłam trzy proste (żeby nie powiedzieć prostackie) obrazki:

 A oto kilka prawdziwych dzieł sztuki autorstwa innych uczestników warsztatów:

 

I to już tyle rękodzielniczych wspomnień na dziś.

Z ciekawości zajrzałam na bieżący harmonogram kursów organizowanych przez Akademię "Łucznica". W ubiegłym tygodniu był weekendowy warsztat filcowania. Ech, szkoda, że nie zajrzałam tam wcześniej.


Komentarze
2011/03/05 11:48:21
Świetny sposób na spędzanie wolnego czasu. I efekty wspaniałe. Bardzo mi się podoba batikowa gruszka :)
Chyba zacznę się rozglądać za takimi warsztatami u siebie.
2011/03/06 08:35:27
W Łucznicy byłam tylko raz, ale w tego typu warsztatach brałam udział jeszcze dwa razy i zawsze byłam bardzo zadowolona. Także bardzo polecam, naprawdę super sprawa:)
2011/03/08 20:23:59
Myślę, że dla mnie byłby to jeden z najfajniej spędzonych urlopów :) Absolutnie nie narzekam na życie rodzinne, jednak po kilkunastu latach sześć dni tylko dla siebie i własnych pasji wydaje mi się ogromnie pociągające. Ciekawie i inspirująco spędziłaś ten czas, to był naprawdę świetny pomysł :)
2011/03/12 19:53:47
Absolutnie nie uważam żeby Twoje prace były prostackie. Mają bardzo specyficzny powiedziałabym nieprecyzyjny styl. Spokojnie możesz je eksponować i zobaczysz, że będą budziły zainteresowanie. Miałaś nietypowy urlop a takie najdłużej się pamięta.
Pozdrawiam
Grażyna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz