Kilka lat temu mieliśmy z mężem problem, żeby zgrać ze sobą nasze
plany urlopowe. Mój mąż dostawał urlop akurat wtedy, kiedy ja w żaden
sposób nie mogłam go wziąć. Najpierw się złościłam, a potem, nawet dość
szybko, znalazłam dobre strony tej sytuacji - otóż swój urlop mogłam
wykorzystać całkowicie po swojemu. Pobuszowałam trochę w internecie i
znalazłam całkiem sporą ilość wartych rozważenia ofert. Wśród nich były
"Wakacje ze sztuką" organizowane przez Akademię "Łucznica".
Nie namyślając się wiele, wykupiłam tygodniowy turnus. Do wyboru było
kilka rodzajów zajęć. Ja zdecydowałam się na dwa dni wikliniarstwa, dwa
dni ceramiki i dwa dni batiku. A w międzyczasie "zaliczyłam" jeszcze
zajęcia z papieru czerpanego.
Wiklinowe plecionki bardzo mi się podobały, ale okazały się bardziej
wymagające niż myślałam. Przede wszystkim jest to praca w wilgoci.
Wiklina podczas wyplatania musi być mokra, gdyż tylko wtedy jest
elastyczna, w przeciwnym wypadku się łamie. Podczas niektórych splotów
trzeba też było użyć sporej siły, tak samo zresztą jak podczas odcinania
końcówek. Zdecydowanie stwierdziłam, że wolę pozostać przy papierowej
wiklinie. Tym niemniej jednak, udało mi się wypleść jeden koszyczek i
kilka innych drobiazgów:
Na zdjęciu prócz wikliny są butelki oklejone sizalowym sznurkiem,
obrazek z papieru czerpanego i filcowy kwiatek z całkiem innego kursu.
Zajęcia z ceramiki również były bardzo ciekawe, ale strasznie
brudzące:). No i też cały czas z mokrymi rękami. A uczucie, kiedy glina
wysychała na dłoniach było bardzo niemiłe. Pierwszym zadaniem było
wykonanie wazonu z toczonych wałeczków, a potem to już co kto chciał.
Ludzie lepili niesamowite rzeczy:
Ja zrobiłam takie cosik:
Ale najbardziej spodobał mi się batik. Batik to takie malowanie jakby
na opak. Na tkaninie bawełnianej (takiej jak na zwykłe prześcieradła)
maluje się ołówkiem motyw. Później za pomocą pędzla pokrywa się woskiem
te fragmenty, których nie chce się zabarwić, a następnie wkłada się
tkaninę do kąpieli z odpowiednim barwnikiem. Po wysuszeniu pokrywa się
kolejne fragmenty woskiem i ponownie barwi w ciemniejszym kolorze. I tak
aż do uzyskania ostatecznego efektu. Na koniec układa się suchą tkaninę
pomiędzy warstwami gazet i prasuje żelazkiem w wysokiej temperaturze,
dzięki czemu wosk równomiernie pokrywa cały obrazek konserwując go i
zabezpieczając jednocześnie.
Nasze suszące się obrazki w różnych fazach barwienia:
Dzięki tej technice można tworzyć niesamowite dzieła. Jest bardzo
prosta, a daje wspaniałe efekty. Naprawdę byłam pod ogromnym wrażeniem.
Nie chciało mi się wychodzić z pracowni nawet na posiłek. W tej technice
jednocześnie odczułam najsilniej swoje braki w zdolnościach
plastycznych. Zrobiłam trzy proste (żeby nie powiedzieć prostackie)
obrazki:
A oto kilka prawdziwych dzieł sztuki autorstwa innych uczestników warsztatów:
I to już tyle rękodzielniczych wspomnień na dziś.
Z ciekawości zajrzałam na bieżący harmonogram kursów organizowanych
przez Akademię "Łucznica". W ubiegłym tygodniu był weekendowy warsztat
filcowania. Ech, szkoda, że nie zajrzałam tam wcześniej.
Komentarze
2011/03/05 11:48:21
Świetny sposób na spędzanie wolnego czasu. I efekty wspaniałe. Bardzo mi się podoba batikowa gruszka :)
Chyba zacznę się rozglądać za takimi warsztatami u siebie.
Chyba zacznę się rozglądać za takimi warsztatami u siebie.
2011/03/06 08:35:27
W Łucznicy byłam tylko raz, ale w
tego typu warsztatach brałam udział jeszcze dwa razy i zawsze byłam
bardzo zadowolona. Także bardzo polecam, naprawdę super sprawa:)
2011/03/08 20:23:59
Myślę, że dla mnie byłby to jeden z
najfajniej spędzonych urlopów :) Absolutnie nie narzekam na życie
rodzinne, jednak po kilkunastu latach sześć dni tylko dla siebie i
własnych pasji wydaje mi się ogromnie pociągające. Ciekawie i
inspirująco spędziłaś ten czas, to był naprawdę świetny pomysł :)
2011/03/12 19:53:47
Absolutnie nie uważam żeby Twoje
prace były prostackie. Mają bardzo specyficzny powiedziałabym
nieprecyzyjny styl. Spokojnie możesz je eksponować i zobaczysz, że będą
budziły zainteresowanie. Miałaś nietypowy urlop a takie najdłużej się
pamięta.
Pozdrawiam
Grażyna
Pozdrawiam
Grażyna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz