poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Nadal bawią

Monotematycznie mi się porobiło, ale dekorowanie opakowań wtórnych jeszcze mi się nie znudziło i nadal sprawia przyjemność. Dziś znów mam do zaprezentowania puszki. Tym razem zrobiłam je na potrzeby własne.

Puszka na herbatę:


...bo mi się zawsze saszetki z kartonika wysypują, a poza tym susz wietrzeje w nieszczelnym opakowaniu, a ja jako miłośniczka herbacianych naparów i aromatów nie mogę tej straty odżałować. Wierzę, że w szczelnej puszce będzie herbatkom lepiej:) Na tył brakło mi już serwetkowych motywów więc poratowałam się wzorem z szablonu, co mi trochę skwasiło wrażenia estetyczne, ale pocieszam się, że puszka będzie stała przodem i tył nie będzie się w oczy rzucał;)


Oraz puszka na kawę:


Ten twór za to w pełni zaspokaja moje twórcze ambicje. Waham się jednak, czy aby rzeczywiście zostawić ją dla siebie, czy może przeznaczyć dla kogoś. Dla siebie mogłabym bowiem zrobić bardziej osobistą. Od lat pijam jeden tylko rodzaj kawy i, jeśli jej nie ma, wolę już w ogóle kawy nie pić, niż zadowalać się innymi smakami. Myślę sobie, że na mojej puszce fajnie by było to zamiłowanie jakoś szczególnie wyrazić... Hmmm, jeszcze nad tym pomyślę...


Na własne potrzeby ozdobiłam też kolejne wiaderko po serku:


Jest większe niż to ostatnio, no i cieszę się bardzo, że wreszcie mogłam do czegoś wykorzystać serwetki z jarzębinkami. Kupiłam je już strasznie dawno temu, z myślą o kuchennych frontach (po próbach z jarzębinkami - TU i TU, fronty ostatecznie skończyły z wzorem z szablonu, co widać TU albo TU) i nie tylko, bo motyw wydawał mi się mieć szerokie zastosowania, ale gdy go zaczęłam do różnych rzeczy przymierzać, to okazało się wprost przeciwnie - że nie pasuje mi zupełnie do niczego...


Aż spasował do wiaderka. Wprawdzie krzywizna wiaderka wykrzywia przyklejone motywy (po Waszych ostatnich komentarzach starałam się nie krytykować swoich prac, ale najwyraźniej nie potrafię się bez tego obejść; mogę jedynie zapewnić, że to żadne krygowanie się z mojej strony, tylko naprawdę niektóre elementy mi zgrzytają i nie umiem tego przemilczeć), ale udaję, że taka właśnie była  twórcza koncepcja;).


Moje zaangażowanie w prace dekupażowe wcale nie znaczy, że porzuciłam pozostałe ręczne aktywności. Wprost przeciwnie.


Na drutach mam "dużego zwierza", a że nitka i druty raczej cienkie, to centymetrów nie przybywa tak szybko, jakbym sobie tego życzyła. Niemniej jednak z każdym oczkiem jestem bliżej końca, a ten koniec jest już nawet bliżej niż dalej:). I oczywiście mam wielką nadzieję, że efekt wart będzie tego czasu i pracy. Szydełkowo zaś jest prostokątnie i kwadratowo, trochę wiosennie, trochę świeżo, trochę słodko... w całości zaś prezentowo.

26 komentarzy:

  1. Piękne są te puszeczki. Bardzo subtelne mają wzory. Wszystkie doskonale dopasowane. Ciekawa jestem tego zwierza na drucikach. jak zwykle zaskoczysz czymś ekstra. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że rzeczywiście wyjdzie coś ekstra, bo apetyt i moje oczekiwania rosną wprost proporcjonalnie do czasu, który mi "zwierz" zjada:)

      Usuń
  2. No pracowita jesteś, jak nie wiem co? :))))))Pudełka super:) Robótki też zapowiadają się ciekawie, czekam na finał:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąż i tak mam poczucie, że za wolno realizuję to, co sobie zaplanuję, tak że do finału to jeszcze trochę...
      Dzięki:)

      Usuń
  3. cokolwiek to jest to szare, już mi się podoba nieziemsko :-)
    puszki obłędne, a wiaderko wymiata! (ja bym mogła pomalować w maziaje, ewentualnie jakoś oblepić samoprzylepnym... )
    jesteś niesamowita!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież u mnie też same maziaje:) Czasem potrafią się całkiem zgrabnie ułożyć:) A czasem konieczne jest zamalowanie nieudanych maziajów innymi maziajami... zawsze mam obawy, by nie przedobrzyć...
      Dziękuję:)

      Usuń
  4. I puszki i włóczki bardzo cieszą oko! Zazdroszczę Ci, że tyle działasz, bo u nas jeszcze tabuny gości, którzy witają nowego obywatela i niejak nie mogę się zabrać za robotę. A tęsknię okrutnie! Dobrze, że chociaż u innych można popatrzeć :)) Ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie i Nowy Obywatel dość absorbujący, prawda? Na szczęście (i nieszczęście) czas leci pędzikiem, więc z pewnością niedługo się doczekasz robótkowania:) Gdybym miała zgadywać, to postawiłabym na czapeczkę dla Nowego Obywatela:)
      Też ściskam:)

      Usuń
  5. Ha, ha, to wiaderko po serku przypomina mi pewną reklamę. Gadają dwie truskawki i jedna mówi: Marzę o tym, że pewnego dnia zostanę owocem Jogobelli (czy jakoś tak). Widzę, że Twoje przeciętne, nijakie pojemniki po serku też miały ambicje. I zobacz - marzenia się spełniają :))))
    A swoją drogą, to masz niezły przerób kawy.

    No i widzę, że masz duży dom :)))

    Pojemniczki bardzo ładne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, u mnie każdy śmieć ma ambicje;) Nawet tekturowe rolki po papierze toaletowym czekają na przemianę i swoje pięć minut przed obiektywem;) Może i się doczekają...
      Puszki to moje zbiory z paru lat, strzelam, że chyba z pięciu, tak samo butelki. Dom mam mały, ale za to wybitną zdolność do upychania najróżniejszych rzeczy po najróżniejszych kątach;). Czasem, gdy otwieram jakieś zapomniane pudełka w zapomnianych szafkach, to ich zawartość bywa dla mnie prawdziwą niespodzianką:)

      Usuń
  6. Pracujesz i pracujesz, na wszystkich frontach! Puszki jak dla mnie wyglądają bardzo dobrze i uwierz mi, ja tych jakichś mankamentów nie dojrzałam(a specjalnie wróciłam do pojemnika i oglądałam go pod kątem Twojej krytyki, ale rozumiemj też Twoją reakcję na jakies drobne defekty dla innych niewidoczne, a dla Ciebie wielkie jak szafa)


    Pozdrawiam

    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dokładnie tak jest! Gdy coś robię, to dokładnie widzę, co poszło nie tak i może to być nawet niewidoczny dla innych drobiazg, ale ja o nim wiem, ja go widzę i to mi zawsze zgrzyta.
      Dziękuję!

      Usuń
  7. Ja nie widzę żadnych zgrzytów w Twoich pracach. A te jarzębinowe pojemniki wyszły świetnie! Uwielbiam Twoje pomysły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      A ja uwielbiam takie komentarze:) Działają na mnie niezwykle mobilizująco:)

      Usuń
  8. Piękne Ci wychodzą te pojemniczki :) Wspaniały pomysł :) Podpatruję już od jakiegoś czasu, ale nie umiem niestety takich zrobić :( Co do elementów samokrytyki - nie widzę podstaw, choć bardzo się przyglądam, ale rozumiem Cię doskonale z drugiej strony. Ja jak coś zrobię, zawsze czujne oko krytyka mi się od razu włącza - patrz mój antracyt ;) Cały czas zastanawiam się, co z nim zrobić, ale wzięłam sobie Twoją radę do serca, że spruć zawsze zdążę ;) Póki co poddam go dzisiaj jeszcze blokowaniu, może coś pomoże... Pozdrawiam ciepło i z niecierpliwością czekam oczywiście na Twoje dzierganki!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ten wewnętrzny krytyk potrafi być bardzo wymagający! Ale trudno, niech już sobie będzie - gdyby nie on, można by wpaść w nieuleczalny samozachwyt, a to byłoby chyba jeszcze gorsze;)
      Dziękuję!

      PS. I oczywiście trzymam kciuki za antracytowe przedsięwzięcie, może ostatecznie uda się uniknąć prucia:)

      Usuń
  9. Wiaderko z pewnością wyróżnia się na tle puszek kawowo-herbacianych. Podoba mi się fakt, że z czegoś tak zwyczajnego, może powstać unikalny przedmiot. Serwetkowy motyw sprawdził się idealnie w ozdobnej roli.
    A dziergadełka wyglądają interesująco. Czekam na efekt końcowy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Wiadereczko puchnie z dumy, że się tak wyróżnia;) Na zdjęciu nie bardzo to widać, ale miejscami jest jeszcze pociągnięte złotą farbą, więc to prawdziwy skarb;)
      Dziergadełka uzupełniam oczko po oczku, skupiając się głównie na tych prezentowych, bo to prace terminowe. Mój wielki "zwierz" nie dość, że wielki, to jeszcze tylko w najwolniejszych chwilach przerabiany, więc się mocno przeciąga... nieprzyzwyczajona jestem do takich przeciągów...

      Usuń
  10. No tez mam tych puszek w szeregu sporo, ale chyba w przyszłym życiu a Twoje jak zwykle urocze i stonowane no i te wiaderko. Wczoraj stoczyłam bój z małżem, bo mi chciał takie wyrzucić patrząc na Twoje warto było. Super a ucho powoduje, że można je bardzo różnie zastosować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście nie mam zielonego pojęcia na co przeznaczyć to wiaderko, co nie przeszkadza mi w szafce trzymać i dekupaż planować na dwóch kolejnych;D

      Usuń
  11. Nic nowego nie powiem, tylko powtórzę za poprzedniczkami, że puszeczki piękne, a najbardziej podoba mi się ta na kawę:)
    Mam pytanie techniczne: ile czasu zajmuje Ci zdekupażowanie takiej jednej puszki? Czy to jest bardzo czaso - i pracochłonne zajęcie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytania o czas są zawsze najtrudniejsze, bo czasu to akurat podczas takiej pracy zupełnie nie liczę;) Ale od rozpoczęcia do zakończenia zazwyczaj upływa około tygodnia, przy czym wiadomo, że nie jest to praca całymi popołudniami przez tydzień. Najbardziej czasochłonne jest wybieranie i wycinanie motywów, przymierzanie kompozycji, przyklejanie i podmalowywanie tła - przeznaczam na te prace weekend, bo nie lubię, gdy coś mnie goni; gdy mnie praca wciągnie, to potrafię siedzieć nawet do późnej nocy... Później jest już tylko lakierowanie - po powrocie z pracy lakieruję raz, wieczorem drugi, na drugi dzień przecieram papierem ściernym i znów kładę warstwę lakieru, wieczorem drugą.... i tak ile trzeba, więc w tym kontekście samo lakierowanie trwa ze cztery dni:)
      Zazwyczaj nie robię tylko jednej rzeczy, a od razu jakąś serię - dla jednej puszki szkoda by mi było wody do ciągłego płukania pędzla, czy innych narzędzi.

      Usuń
  12. Pomysł na ozdobienie wiaderek jest przedni! Mam tylko pytanie natury technicznej - czy przy myciu to się nie niszczy???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najczęściej wystarcza przetarcie wilgotną ściereczką, ale jeśli rzeczywiście wymagają mycia, to robię to ostrożnie, miękką gąbką i pod nie bardzo ciepłą wodą, potem delikatnie osuszam ściereczką. I jest OK:). Siedem czy osiem warstw lakieru dobrze zabezpiecza powierzchnię, a pierwsza warstwa primera zwiększającego przyczepność sprawia, że wszystko to dobrze się puszki trzyma. Moje niektóre puszki mają już parę dobrych lat i wszystko z nimi w porządku. W tamtym roku po raz pierwszy dekupażowałam plastikowe pojemniki po lodach - trzymam w nich torebki z przyprawami, więc są pojemnikami codziennego użytku i do tej pory również żadne uszczerbki się nie pojawiły:)

      Usuń
  13. Piękne prace. Ja te wiaderka po serkach tez ostatnio zbieram. Ile mam jeszcze zachomikowanych słoików i puszeczek do ozdabiania. Czekają cierpliwie aż się za nie zabiorę. Fajne coś powstaje na szydełku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szydełku już powstało, ale na publikację musi poczekać na dalszy rozwój wypadków:)
      Dziękuję:)

      Usuń