Skończyłam trylogię Paulliny Simons!
Czuję się zmęczona, bo czytałam przez ostatnie 11 godzin bez najmniejszej przerwy.
I
nie wiem co napisać. Nie wiem co myśleć. Przez ostatnie dni żyłam w
świecie Tatiany i Aleksandra, a teraz ten świat się skończył. Już nie
będzie dalszego ciągu. Z drugiej strony... zostało już powiedziane
wszystko, dalszy ciąg jest niepotrzebny. A jednak przykro mi się z nimi
rozstawać.
Jest rok 1946. Tatiana i Aleksander chcą wreszcie żyć jak normalna
rodzina. Bardzo kochają swego małego synka Anthony'ego, lecz nie
potrafią cieszyć się sobą. Przytłoczeni bagażem tragicznych wspomnień,
przemierzają Amerykę mieszkalnym samochodem, uciekając przed demonami
przeszłości i "zimną wojną". O Aleksandra, niedawno radzieckiego
oficera, pytają już w Waszyngtonie...
"Ogród Letni" jest książką zupełnie inną niż dwa poprzednie tomy.
Tutaj bohaterowie nie walczą o życie, muszą się zmierzyć nie z jakimś
zewnętrznym wrogiem, ale z własnymi demonami. Na wojnie przeżyli rzeczy
straszne. Trudno im wrócić do normalności. Jak to określił Aleksander -
są "skażeni gułagiem". "Ogród Letni" to książka nietypowa również
dlatego, że opowiada o miłości, ale już po słowach "i żyli długo i
szczęśliwie". Opowiada o codzienności Tatiany i Aleksandra, o ich
problemach, wyzwaniach, przed którymi stają, o szacunku,
odpowiedzialności, o zależnościach, pragnieniach, pokusach, wychowaniu
dzieci. Dzięki temu ta powieść jest taka prawdziwa i wiarygodna dla
mnie.
Oczywiście elementy, które drażniły mnie w poprzednich dwóch
tomach występują również i w trzecim. Stereotypowe podejście do
męskości i kobiecości (np. ona drobniutka i uległa, on potężny i
dominujący), sceny erotyczne z falującymi piersiami, drżącym ciałem,
itp., niektóre dialogi jakby żywcem wyjęte z typowych romasideł dla pań
znudzonych i marzących o wielkiej, ponadczasowej miłości, i namiętności.
Ale w tej części zniosłam to dużo lepiej niż w poprzednich. Nie wiem
dlaczego. Może już się przyzwyczaiłam do stylu autorki? W każdym razie w
tej książce nie opuściłam ani jednego fragmentu. Czytałam całość z
zainteresowaniem i emocjami, choć oczywiście bez łez. Ale ja rzadko
płaczę, więc to nie jest żaden wyznacznik.
Jestem pełna podziwu
dla autorki, że stworzyła tak wielką historię, która zaczyna się w
latach trzydziestych XX w., opowiada o początkach ZSRR, o stalinowskim
terrorze, o II wojnie światowej, potem o zimnej wojnie. Z dużą wiedzą
kreśli autorka obraz amerykańskiego społeczeństwa lat pięćdziesiątych,
potem znów wojna w Wietnamie, kolejne zmiany społeczne, na końcu
występuje nawet postać koszykarza z kolczykiem w języku, bowiem powieść
kończy się już w nowym millenium.
Jeśli miałabym zakwalifikować
tę książkę do jakiejś kategorii miałaby z tym problem. Nie wiem, czy to
jest romans, powieść obyczajowa, historyczna, wojenna, czy erotyczna.
Wszystkiego tu po trochu. Wiem jednak jedno - bardzo dobrze się ją
czyta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz