czwartek, 29 stycznia 2009

W innym świecie

Od kilku dni, a konkretnie od poniedziałku, żyję w innym świecie - w świecie Tatiany i Aleksandra. Wczoraj skończyłam drugą część trylogii Paulliny Simons pod tym właśnie tytułem. Ponad pięćset stron w 3 popołudnia. Nie mogłam się doczekać zakończenia, a gdy wreszcie do niego dotarłam, żałowałam, że stało się to tak szybko. Na szczęście mam jeszcze w zapasie część trzecią, którą wczoraj z rozpędu napoczęłam. Dziś jednak postanowiłam ostudzić nieco emocje i opisać swoje wrażenia.
Oto czego dowiedziałam się z opisu na okładce książki:


Kiedy Tatiana ucieka z wyniszczonego wojna Leningradu, by zacząć nowe życie w Ameryce, ma osiemnaście lat i jest oczekującą dziecka wdową. Jednak duchy przeszłości nie dają jej spokoju. Obsesyjnie dręczy ją uczucie, że jej mąż, major Armii Czerwonej Aleksander Biełow, żyje i potrzebuje pomocy... Tymczasem w oddalonym o tysiące kilometrów Związku Radzieckim Aleksander cudem unika egzekucji i zostaje mianowany dowódcą batalionu karnego. Chociaż rekruci mają nikłe szanse na przeżycie, Aleksander postanawia przeprowadzić swoich ludzi przez zrujnowana wojną Europę. Przedziera się na Zachód w rozpaczliwej próbie ucieczki przed bezwzględną stalinowską machina śmierci... 




A teraz moje wrażenia.
Czas i przestrzeń w tej książce jest przemieszana, a na jej treść składa się kilka wątków. Po pierwsze są to opisy życia Tatiany w Nowym Jorku - wg mnie najmniej interesujące. Jest dużo o tęsknocie, smutku, miłości, wspomnienia ze wspólnie spędzonych, szczęśliwych chwil w Łazariewie. Dziecko rośnie, Tatiana powoli przyzwyczaja się do warunków życia w nowym kraju, pracuje w szpitalu jako pielęgniarka opiekując się rannymi żołnierzami. Wychowuje synka, przyjaźni się ze śliczną, ale trzpiotowatą pielęgniarką oraz szlachetnym lekarzem, który odebrał jej poród. Mieszka na wyspie Ellis, jakby w poczekalni. Egzystuje, ale nie żyje. Ten watek jest ciężki, przytłaczający marazmem, tęsknotą, brakiem nadziei na lepszą przyszłość i jakiekolwiek spełnienie.
Drugi wątek to losy Aleksandra. Tu akcja biegnie prędko, a sytuacja bohatera co chwilę się zmienia. Ma on tylko jeden cel - dotrzeć na Zachód, by nawiązać kontakt z Amerykanami i odnaleźć Tatianę. Wszystko jest niezmiernie interesujące, wprost fascynujące, zwłaszcza, że autorka dość szczegółowo nakreśliła realia w jakich walczyli radzieccy żołnierze - brak broni, opieki nad rannymi, nieliczenie się z życiem żołnierzy, traktowanie ich jak mięso armatnie, brak możliwości poddania się i wycofania, gdyż było to uznane za zdradę i karane śmiercią. Niesamowite były nagłe zwroty akcji. Niejednokrotnie wydawało się, iż Aleksander jest już ocalony, że wymknął się rąk wojny i wszechobecnego NKWD, po czym następowała klęska, a on sam był dalej od swojego celu niż kiedykolwiek wcześniej. W tym wątku również jest wiele wspomnień ze wspólnego życia Tatiany i Aleksandra, ale tutaj one nie nudzą - są raczej chwilą wytchnienia od watkiej akcji, są chwilą na uspokojenie emocji.
Trzeci wątek opowiada o tym jak rodzina Aleksandra znalazła się w Związku Radzieckim. Barringtonowie rezygnują z wygodnego życia w "zgniłym" amerykańskim kapitalizmie i emigrują do ZSRR, by tam wspólnie z towarzyszami budować społeczeństwo bezklasowe, wolne od podziałów, niesprawiedliwości i wyzysku. Jednak rzeczywistość okazuje się diametralnie różna od głoszonych przez komunistów ideałów. Rodzice Aleksandra szybko się przekonują, że nie takiego życia chcieli dla swojego syna. Ale jest już za późno, by wrócić do Ameryki. Początkowo hołubieni imigranci z innych krajów, szybko stają się niepewnym elementem radzieckiego społeczeństwa. W końcu oskarżeni o zdradę i szpiegostwo Barringtonowie zostają aresztowani i straceni. Aleksandrowi udaje się uciec z transportującego go do jakiegoś syberyjskiego obozu pociągu. Trafia do rodziny, którą niedługo później zabije tyfus. Z całej wsi przeżyje tylko garstka ludzi, między innymi Aleksander, który przyjmie nazwisko po rodzinie, której pomagał w gospodarstwie. Ten wątek również był niezwykle interesujący.
Czytając trylogię Paulliny Simons, po raz kolejny przekonuję się, że dobry temat w połączeniu z ciekawym tłem historycznym muszą w konsekwencji dać niezwykłą historię, którą czyta się z zapartym tchem, przeżywając najróżniejsze emocje. Wszystko wydaje się takie prawdziwe! Do tej pory nie mogę się otrząsnąć, wciąż myślę o Tatianie i Aleksandrze, o tym co przeszli, czego doświadczyli. Jeszcze przez jakiś czas pewnie będę żyła w ich świecie - zwłaszcza, że przecież mam rozpoczęty trzeci tom.
Jest jednak coś, co mi w tej książce nie pasowało - opisy erotyczne. Moim zdaniem są one zupełnie niewiarygodne. Psuły mi na tyle skutecznie przyjemność z czytania, że po pewnym czasie zaczęłam je po prostu opuszczać. Przyznaję się do tego z przykrością, bo wyobrażam sobie ile serca autorka włożyła w każde słowo swojej powieści, a ja część jej pracy uznałam za gniota nienadającego się do czytania. Ale to w sumie drobiazg, bo całość bardzo mi się podobała, bardziej nawet od pierwszej części - "Jeźdźca miedzianego".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz