Od kilku dni, a konkretnie od poniedziałku, żyję w innym świecie - w
świecie Tatiany i Aleksandra. Wczoraj skończyłam drugą część trylogii
Paulliny Simons pod tym właśnie tytułem. Ponad pięćset stron w 3
popołudnia. Nie mogłam się doczekać zakończenia, a gdy wreszcie do niego
dotarłam, żałowałam, że stało się to tak szybko. Na szczęście mam
jeszcze w zapasie część trzecią, którą wczoraj z rozpędu napoczęłam.
Dziś jednak postanowiłam ostudzić nieco emocje i opisać swoje wrażenia.
Oto
czego dowiedziałam się z opisu na okładce książki:
Kiedy Tatiana ucieka
z wyniszczonego wojna Leningradu, by zacząć nowe życie w Ameryce, ma
osiemnaście lat i jest oczekującą dziecka wdową. Jednak duchy
przeszłości nie dają jej spokoju. Obsesyjnie dręczy ją uczucie, że jej
mąż, major Armii Czerwonej Aleksander Biełow, żyje i potrzebuje
pomocy... Tymczasem w oddalonym o tysiące kilometrów Związku Radzieckim
Aleksander cudem unika egzekucji i zostaje mianowany dowódcą batalionu
karnego. Chociaż rekruci mają nikłe szanse na przeżycie, Aleksander
postanawia przeprowadzić swoich ludzi przez zrujnowana wojną Europę.
Przedziera się na Zachód w rozpaczliwej próbie ucieczki przed
bezwzględną stalinowską machina śmierci...
A teraz moje wrażenia.
Czas i przestrzeń w tej książce jest
przemieszana, a na jej treść składa się kilka wątków. Po pierwsze są to
opisy życia Tatiany w Nowym Jorku - wg mnie najmniej interesujące. Jest
dużo o tęsknocie, smutku, miłości, wspomnienia ze wspólnie spędzonych,
szczęśliwych chwil w Łazariewie. Dziecko rośnie, Tatiana powoli
przyzwyczaja się do warunków życia w nowym kraju, pracuje w szpitalu
jako pielęgniarka opiekując się rannymi żołnierzami. Wychowuje synka,
przyjaźni się ze śliczną, ale trzpiotowatą pielęgniarką oraz szlachetnym
lekarzem, który odebrał jej poród. Mieszka na wyspie Ellis, jakby w
poczekalni. Egzystuje, ale nie żyje. Ten watek jest ciężki,
przytłaczający marazmem, tęsknotą, brakiem nadziei na lepszą przyszłość i
jakiekolwiek spełnienie.
Drugi wątek to losy Aleksandra. Tu akcja
biegnie prędko, a sytuacja bohatera co chwilę się zmienia. Ma on tylko
jeden cel - dotrzeć na Zachód, by nawiązać kontakt z Amerykanami i
odnaleźć Tatianę. Wszystko jest niezmiernie interesujące, wprost
fascynujące, zwłaszcza, że autorka dość szczegółowo nakreśliła realia w
jakich walczyli radzieccy żołnierze - brak broni, opieki nad rannymi,
nieliczenie się z życiem żołnierzy, traktowanie ich jak mięso armatnie,
brak możliwości poddania się i wycofania, gdyż było to uznane za zdradę i
karane śmiercią. Niesamowite były nagłe zwroty akcji. Niejednokrotnie
wydawało się, iż Aleksander jest już ocalony, że wymknął się rąk wojny i
wszechobecnego NKWD, po czym następowała klęska, a on sam był dalej od
swojego celu niż kiedykolwiek wcześniej. W tym wątku również jest wiele
wspomnień ze wspólnego życia Tatiany i Aleksandra, ale tutaj one nie
nudzą - są raczej chwilą wytchnienia od watkiej akcji, są chwilą na
uspokojenie emocji.
Trzeci wątek opowiada o tym jak rodzina
Aleksandra znalazła się w Związku Radzieckim. Barringtonowie rezygnują z
wygodnego życia w "zgniłym" amerykańskim kapitalizmie i emigrują do
ZSRR, by tam wspólnie z towarzyszami budować społeczeństwo bezklasowe,
wolne od podziałów, niesprawiedliwości i wyzysku. Jednak rzeczywistość
okazuje się diametralnie różna od głoszonych przez komunistów ideałów.
Rodzice Aleksandra szybko się przekonują, że nie takiego życia chcieli
dla swojego syna. Ale jest już za późno, by wrócić do Ameryki.
Początkowo hołubieni imigranci z innych krajów, szybko stają się
niepewnym elementem radzieckiego społeczeństwa. W końcu oskarżeni o
zdradę i szpiegostwo Barringtonowie zostają aresztowani i straceni.
Aleksandrowi udaje się uciec z transportującego go do jakiegoś
syberyjskiego obozu pociągu. Trafia do rodziny, którą niedługo później
zabije tyfus. Z całej wsi przeżyje tylko garstka ludzi, między innymi
Aleksander, który przyjmie nazwisko po rodzinie, której pomagał w
gospodarstwie. Ten wątek również był niezwykle interesujący.
Czytając
trylogię Paulliny Simons, po raz kolejny przekonuję się, że dobry temat
w połączeniu z ciekawym tłem historycznym muszą w konsekwencji dać
niezwykłą historię, którą czyta się z zapartym tchem, przeżywając
najróżniejsze emocje. Wszystko wydaje się takie prawdziwe! Do tej pory
nie mogę się otrząsnąć, wciąż myślę o Tatianie i Aleksandrze, o tym co
przeszli, czego doświadczyli. Jeszcze przez jakiś czas pewnie będę żyła w
ich świecie - zwłaszcza, że przecież mam rozpoczęty trzeci tom.
Jest
jednak coś, co mi w tej książce nie pasowało - opisy erotyczne. Moim
zdaniem są one zupełnie niewiarygodne. Psuły mi na tyle skutecznie
przyjemność z czytania, że po pewnym czasie zaczęłam je po prostu
opuszczać. Przyznaję się do tego z przykrością, bo wyobrażam sobie ile
serca autorka włożyła w każde słowo swojej powieści, a ja część jej
pracy uznałam za gniota nienadającego się do czytania. Ale to w sumie
drobiazg, bo całość bardzo mi się podobała, bardziej nawet od pierwszej
części - "Jeźdźca miedzianego".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz