Dziś moja córka robiła oponki. Odrobinę jej w tym pomogłam, okazało
się bowiem, że zagniatanie ciasta i wałkowanie, nie jest takie proste
jak wygląda. Sama, właśnie tego w oponkach nie lubię najbardziej.
Poza tym moim, niewielkim przecież udziałem, reszta jest jej zasługą.
Tak wygląda gotowy produkt:
A jak smakuje... No po prostu delicje!
Uwielbiam.
Komentarze
2011/12/08 08:22:04
Russkaya, dziękuję za komentarz:)
Chciałabym, by oponki (lub inne własnoręcznie ulepione słodkości) częściej gościły na moim stole, bo uwielbiam takie rzeczy, ale cóż... najczęściej muszę wybierać, czy bardziej chcę coś udziergać, czy zjeść jakąś pychotkę... i wychodzi mi, że jednak udziergać;)
... Choć jak popatrzyłam na Twoje wypieki, to chciałoby się pokosztować, oj, bardzo by się chciało:)
Chciałabym, by oponki (lub inne własnoręcznie ulepione słodkości) częściej gościły na moim stole, bo uwielbiam takie rzeczy, ale cóż... najczęściej muszę wybierać, czy bardziej chcę coś udziergać, czy zjeść jakąś pychotkę... i wychodzi mi, że jednak udziergać;)
... Choć jak popatrzyłam na Twoje wypieki, to chciałoby się pokosztować, oj, bardzo by się chciało:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz