Jeszcze jedno poncho wydostałam dziś z głębi swojej szafy. To też wyrób z
czasów przedblogowych. Bardzo je lubię, ale rzadko noszę, gdyż rzadko
się trafia odpowiednia dla niego pogoda: ani za ciepło, ani też za
zimno, niesprzyjająca jest też wilgoć oraz chłodny i przenikliwy wiatr.
Dzianinowe poncho, jako jesienne nakrycie, niezbyt dobrze sprawdza się w
naszych warunkach klimatycznych. Dziś jednak pogoda była jak
najbardziej stosowna i poncho wyszło na spacer:
Komentarze
2010/11/02 16:06:55
Oba poncho są bardzo ładne :) To jest
bardziej eleganckie, ale w poprzednim pociągają mnie szydełkowe wzory
:) Też mam ten dylemat, co do poncho, bo to w sumie taki sweter, więc w
słońcu w nim gorąco, a jak wieje, to przewiewa na wylot ;)
2010/11/03 18:09:31
No właśnie, na jesienną pogodę poncho
rzadko się sprawdza. Na wiosnę jest zaś jakieś takie za ciężkie. Więc,
żeby mi nie było szkoda, że ubrania nad którymi się napracowałam leżą
nieużywane, to w sezonie zimowym wynoszę je do pracy. Jak się trafi
jakiś zimny dzień, albo za lekko się ubiorę, to mam się czym otulić:).
Aktualnie w pracy leży: czarny, szeroki, wełniany szal , śliwkowa
pelerynka i brązowy futrzany bezrękawnik - w czymkolwiek przyjdę do
pracy, któryś z ocieplaczy na pewno będzie mi pasować:).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz