Ostatnie dni nie były dla mnie fajne. Jakby rozwiązał się worek z
niekorzystnymi wydarzeniami. Kilka osobistych nieporozumień, nawrót
choroby mamy, urzędowe problemy w związku z przebudową kanalizacji na
naszej ulicy... A na dodatek jeszcze, wczoraj odwiedził mnie policjant z
moim zdjęciem z fotoradaru i z mandatem. Zadzwonił, gdy akurat
siadaliśmy z rodziną do poobiedniej kawy. No jak można z takimi sprawami
przychodzić do ludzi w niedzielę?!, bo 5 marca przekroczyłam
dopuszczalną predkość?!. Już dawno zapomniałam, że gdziekolwiek tego
dnia jeździłam... Ale po chwili zastanowienia przypomniałam sobie, że
istotnie jechałam, że rzeczywiście zagapiłam się i nie zwolniłam przed
cholernym fotoradarem, o którym przecież wiem, że stoi w tym cholernym
miejscu! To mój pierwszy w życiu mandat i pierwsze punkty karne.
Najpierw wściekła, potem już tylko rozżalona na siebie i na cały
świat, zamknęłam się w swojej osobistej przestrzeni, skąd postanowiłam
już do końca życia nie wychodzić. I za nic w świecie nie wsiąść już
nigdy za kierownicę!
Ale, gdy wstałam dziś rano, świat wydał mi się już nieco jaśniejszy.
Do pracy poszłam piechotą. Trochę jeszcze z powodu wczorajszego
postanowienia, ale głównie dlatego, by wyprodukować sobie nieco endorfin,
które właśnie w poniedziałki, u progu całego, ciężkiego, pracującego
tygodnia przydają się najbardziej. No i jakoś tak się ten poniedziałek
potoczył, że im bardziej chmurzyło się za oknem, tym bardziej ja
rozchmurzałam się w środku. A gdy po piątej, już prawie w całkiem dobrym
nastroju, znalazłam się w domu, czekała na mnie na stole (prócz obiadu,
rzecz jasna) niespodzianka - przepyszny deser przygotowany przez moją
córkę specjalnie dla mnie na poprawiene humoru (ona wie, że przepadam
za goframi):
Deser miał chyba sto tysięcy kalorii i na pewno pójdzie mi w boczki, ale to była naprawdę przepyszna i przemiła niespodzianka.
Moja kochana dziewczynka; strasznie się cieszę, że ją mam:).
A problemy jakoś rozwiążemy i jakoś przeżyjemy. Wszak nie pierwsze i nie ostatnie. Zaczęłam od zapłacenia mandatu:).
Komentarze
2011/04/12 08:11:18
Faktycznie policja nie ma za dobrych
manier, ale jak widać refleksje Cię naszły a ich nigdy dość. Gofry
widać, że nie tylko kaloryczne, ale i zdrowe, więc widać, że córka
rozsądna i fajna dziewczyna i taki gest rzeczywiście może dodać
skrzydeł. Oby reszta tego tygodnia była dla Ciebie radośniejsza a z tym
domkiem pod lasem? Nigdy nic nie wiadomo.
Grażyna
Grażyna
2011/04/12 12:32:57
Policjant chyba miał nadzieję, że się na kawę niedzielną załapie;)
Takie dołki, o które się potykamy to może po to, żeby najbliżsi mieli okazję pokazać jak bardzo nas kochają. Tak jak Twoja córa:)
Takie dołki, o które się potykamy to może po to, żeby najbliżsi mieli okazję pokazać jak bardzo nas kochają. Tak jak Twoja córa:)
2011/04/12 15:26:42
Swoją drogą, to pan policjant był
bardzo miły i próbował mi tę wiadomość przekazać w sposób jak
najbardziej delikatny. Nawet sam zaczął mnie usprawiedliwiać, że każdemu
może się zdarzyć, że wystarczy tylko chwila nieuwagi..., to tylko ja
byłam tak wściekła, że w odpowiedzi na pytanie: "czy przyjmuje pani
mandat?" wycedziłam jedynie przez zęby "przyjmuję!", a poza tym to nie
odezwałam się więcej ani jednym słowem. Taka wredna byłam, o! A dziś mi
głupio, że tego nieszczęsnego policjanta potraktowałam tak obcesowo. Co
on winny, że taką głupią robotę dostał? Widziałam, w teczce miał więcej
takich ładnych zdjęć...
A na myśl o wczorajszej niespodziance i o mojej kochanej córci, do tej pory uśmiecham się radośnie i ze wzruszeniem:).
A na myśl o wczorajszej niespodziance i o mojej kochanej córci, do tej pory uśmiecham się radośnie i ze wzruszeniem:).
2011/11/15 14:23:22
Super Córa! Szczerze powiedziawszy nie wyglądasz na mamę takiej dorosłej latorośli :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz