poniedziałek, 18 lipca 2011

Było... minęło...

Wczoraj późnym wieczorem, odwiózłszy po drodze bratanków do ich mamy (gdzie miałam okazję osobiście poznać maleńkiego Tymianka), wróciliśmy do domu. Zazwyczaj lubię powroty, ale tym razem jest mi bardzo smutno. Nie pocieszyła mnie nawet uśmiechnięta mordka i szaleńczo-radośnie merdający ogon naszej Brendy.

Skończyło się wszystko na co tak bardzo czekałam przez cały ten rok... Przyjazd chłopców, urlop nad morzem, spacery, rozmowy, psoty i pieszczoty... Tak szybko to wszystko minęło... Już nawet nie jestem zła na dziadka o tę przygodę, którą nam zafundował. Przecież przygody to jego specjalność! Tak rzadko się teraz widujemy, że prawie o tym zapomniałam. Mój tato. Zwariowany, spontaniczny, uparty i nieodpowiedzialny. Nasza historia rodzinna znów za jego przyczyną wzbogaci się o kolejną opowieść. Znów będzie co wspominać i z czego się pośmiać...

Ech,... było... minęło...

Strasznie tęsknię za chłopcami...

Na pociechę zostały mi tylko fotografie:


Oskarek poprosił mnie, bym mu zrobiła album z tych wakacji. Zrobię z wielką chęcią. Już teraz z przyjemnością patrzę na ich zdjęcia, na ich roześmiane buzie. Są naprawdę niezwykle wdzięcznymi obiektami do fotografowania. Zrobiłam im mnóstwo zdjęć. Więcej niż swojej córce. Ale to nic, bo ona ma swojego osobistego fotografa-wielbiciela, z którym ja w żaden sposób nie mogę konkurować:). Pewnie i tak ma najwięcej zdjęć z nas wszystkich:)




Komentarze
 
2011/07/19 09:21:56
No tak stres pourlopowy to się nazywa i trudno cholerę przegonić. Najlepiej przepędza ją tzw. codzienność i krzątanina, ale warto wracając z urlopu uprzyjemniać sobie dzień drobiazgami: dobra kawa, dobra książka zresztą sama wiesz, co lubisz najbardziej. Jeszcze trochę lata zostało, więc w weekendy można wyskoczyć na łono natury.
Ja marzę o zostaniu rentierem, ale nawet w totka nie gram, więc szanse są nikłe.
2011/07/19 13:00:44
No tak, Grażyno, nie jest dobrze, a będzie jeszcze gorzej: w następnym tygodniu dojdzie mi stres związany z powrotem do pracy. A ja tymczasem, zamiast wykorzystywać wolne dni na coś konkretnego, to już drugi dzień siedzę nad zdjęciami znad morza... Usprawiedliwiam się, że selekcja oraz przeróbki i tak były konieczne...
 
2011/07/19 13:22:20
Ren-ya, przecież "siedzenie nad zdjęciami" to jest właśnie coś bardzo konkretnego!
Robisz coś, co sprawia Ci przyjemność, a w końcu po to jest urlop:)
Pozdrowienia ślę:)
 
2011/07/19 17:16:07
Co dobre, kończy się za szybko. Chociaż zdjęcia i album z wakacji to dobry sposób na wspominanie.
 
2011/07/19 22:12:45
Faktycznie, obrabianie zdjęć jest bardzo konkretne, tylko tak jakoś mało spektakularne;) i obawiam się, że jakbym powiedziała znajomym, że nad selekcją i obróbką zrobionych zdjęć spędziłam ponad 8 godzin, to zwyczajnie popukaliby się w czoło:).
A ja rzeczywiście uwielbiam pracę nad zdjęciami. Nie tylko dlatego, że przywołują miłe wspomnienia, ale też dlatego, że w ogóle pomagają pamiętać. Bo ja mam kiepską pamięć:).
 
Gość: Daria, host-89-229-7-34.torun.mm.pl
2011/07/20 09:37:47
Wszystko co dobre się szybko kończy... Przed nami nowe, może lepsze, może gorsze ,ale na pewno nieznane. Kto wie co przyniesie jutro? A za rok znów bedą wakacje i słońce i kto wie może na zdjęciach utrwalisz całą moją świętą trójcę :-) ... Buziaki dla Was od nas
PS. Czy zdjęcia z wakacji Wieśka zostały pominięte celowo? ;-)
 
2011/07/20 10:18:34
Jo:), bo on nie chce, by jego prywatne zdjęcia były upubliczniane. Nie wiem tak do końca, czy to skutek ostrożności, czy nieśmiałości:)
 
Gość: Daria, host-89-229-7-34.torun.mm.pl
2011/07/20 14:58:46
:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz