... długowłose, miękkie i miłe w dotyku, tak delikatne, i puszyste, że chce się je ciągle przytulać...
Bynajmniej nie jest to opis nowego włóczkowego nabytku, choć, gdy tak leży zwinięte na kanapie, można go porównać do najmiększego moherowego kłębuszka. Z domieszką jedwabiu. Kocię. Znów stanęło mi na drodze. Bezdomne, bezradne, wychudzone, dygoczące z zimna, zabiedzone tak bardzo, że nawet jeść nie miało siły. Rozsądek silnie oponował, ale nie było innego wyjścia. Wróciłam i zabrałam bidę do domu.
U weterynarza kocię okazało się chłopcem. Okazało się też, że
najprawdopodobniej ma złamany ogon. Jaki wypadek może prowadzić do złamania
ogona??? Myślę i tylko ciarki mi po plecach przechodzą na taką krzywdę.
Mamy nadzieję, że to "tylko" złamanie, bez przerwania i obejdzie się
bez amputacji...
Po dwóch dniach kwarantanny, odpchlone, odświerzbione i odrobaczone kocię, zostało puszczone "na salony". Gdzie skierowało swe pierwsze kroki? Oczywiście na kanapę:-). Nie jest to dziki kotek. Na pewno miał do czynienia z ludźmi, bo jest ufny i bardzo się do człowieka garnie. Najchętniej leży na kolanach, albo przytulony gdzieś blisko. Mruczy jak traktor. Jest przekochany.
Po kilku dniach rekonwalescencji kocię nabrało sił na zabawę i harce. Bawi się wiszącymi zabawkami i biega za piłeczką. Przyzwyczaił się do Milki i Brendy, które go uwielbiają. I tylko Maniek silnie obrażony, że ma w domu konkurenta - prycha, parska i czym prędzej ucieka na podwórko.
Kocię ma około 4 miesięcy i dostało na imię Felek. Szuka domu. Choć reszta rodziny twierdzi, że już go znalazło... No nie wiem, nie wiem... Rozsądek wciąż oponuje...
Cudowny jest. Śliczny. Bardzo dobrze, ze trafiła na osobę empatyczną, czyli Ciebie. Może pozostanie z Wami?
OdpowiedzUsuńChciałoby się, ale...
UsuńTrzymam kciuki, żeby Maniek go zaakceptował, to wtedy Tobie będzie łatwiej... Carmel to piękne imię dla przylepnego słodkiego kłębuszka. Oby z ogonkiem dobrze się skończyło i nie trzeba było narażać kotka na nowe cierpienie:))
OdpowiedzUsuńFelek-Karmelek:-). Fajnie:-)
UsuńDziś idziemy na kolejną porcję zastrzyków, a kotek co dzień, to ma większy wigor więc chyba będzie dobrze:-) Ale z Mańkiem komitywy chyba jednak nie będzie...
Bardzo dobrze że go wzięłaś:) Sama przygarnęłam taką bidę z działek i teraz co noc rozpycha się na moim łóżku:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMuszę trzymać miejsce dla dwójki rodzeństwa, bo tak sobie wymarzyłam, żeby kiedyś wziać dwa maluchy razem, żeby miały siebie nawzajem do przytulania... Choć Felek-Karmelek naprawdę strasznie kuszący;-)
UsuńAle pamiętaj że jak weźmiesz dwa maluchy to w domu będzie Sajgon;)
UsuńHa, ha, może tak być! Więc jeśli do tego dojdzie, to tylko na wiosnę, żeby maluchy robiły sajgon na podwórku:-)
UsuńSłodkie maleństwo. Dobrze, że się nim zaopiekowałaś. Wiesz ja też tak myślę, że on już znalazł dom.
OdpowiedzUsuńHa, ha:-) Rany... no mam wątpliwości... A co będzie, jak znajdę kolejnego kota???
UsuńCudny nowy domownik :-) Wspaniały kociak :-)
OdpowiedzUsuńNawet się nie zastanawiaj - przygarnij i ciesz się wieczornym mruczeniem :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Maniek też daje niezłe mruczane koncerty;-). Chciałoby się go zostawić, bo naprawdę przytulas, jakich mało....
UsuńFelek-kartofelek ;) Masz wielkie serce!
OdpowiedzUsuńDokładnie tak na niego wołałam! Póki Wikera nie zrymowała z Karmelkiem:-)
UsuńReniu, masz serce wielkości całej siebie, albo nawet większe :))) Znam ten dylemat, co zrobię jak znowu... Wtedy się okaże i już :) Zdrówka dla Karmelka-Felka- Kartofelka :)))
OdpowiedzUsuńFakt, zastanawianie się na wyrost jest zupełnie niepotrzebne, co będzie, będzie:-)
UsuńWszystkich kocich przyjaciół serdecznie zapraszamy do konkursu "Mam kota na punkcie kota!"
OdpowiedzUsuń:)
http://www.panorama24.co.uk/best-photo/6/
Dzięki:-)
UsuńNie da się oprzeć rudaskom! Prześliczny jest!
OdpowiedzUsuńTo nasz pierwszy rudasek, choć nie wiem dlaczego rudasek, bo on żadnej rudości w sobie nie ma, to czysta jasna wielbłądza wełna:-)
UsuńRudaski to piękne koty - zobaczysz za parę tygodni jaki z niego piękny będzie model, taki podobny jest u Jagusi z bloga "W domu u Jagi".
OdpowiedzUsuńMoże z ogonkiem będzie w porządku. Nasz Gucio też miał "zmiażdżony ogonek" jak stwierdził po badaniu weterynarz, ale okazało się, że zrósł się i jedynie została taka narośl, ledwie wyczuwalna palcami. Może i u Feliksa też się ładnie zrośnie i nie będzie konieczności amputacji, bo szkoda byłoby narażać na ból i stres pooperacyjny tego kocia.
Dobre masz serce Reniu - a taki kotek znajdka to największy pieszczoch na świecie. Wiem coś o tym, bo mam dwie znajdki i to one, a nie Bambuś, są największymi przytulaskami w naszym stadzie:))
Serdecznie pozdrawiam i mizianki - kizianki dla wszystkich Twoich milusińskich:))
Mamy już cztery koty w stadzie, a każdy ma inny charakter i każdy ma coś, za co da się go lubić, ale Felek jest wśród nich wyjątkowy. Może dlatego, że jeszcze młody... Ostatnio zaczął "gadać":-) Niesamowite dżwięki z siebie wydaje, to coś pomiędzy miauczeniem, a pomrukiwaniem i jest na pewno do nas skierowane. Coś niesamowitego:-)
UsuńCudny rudzielec. :-). Mój rozsądek się włączył dopiero przy czwartym kocie. Każdy kolejny musiał znaleźć nowy dom. I na szczęście się udało.
OdpowiedzUsuńEch życie... ile tej biedy futrzanej cierpi niezasłużenie :-(.
Mój najnowszy (u nas od prawie dwóch lat) ma na imię Frycek :-). A rudzielec ma na imię Ptyś.
Ach, to po czwartym wciąż jeszcze były inne? W naszym przypadku to dopiero druga znajdka, pierwszy był Maniek dwa lata temu więc częstotliwość nie jest szczególnie dokuczliwa. No i w lecie były dwie bliźniaczki, które jednak, ku rozmaczy mojego męża, dość szybko znalazły nowy (i podobno bardzo szczęśliwy - info od p. weterynarz) dom. Jestem pewna, że i dla Felka też by się znalazł, ale mąż zdecydowanie sprzeciwia się szukaniu, a i mnie z każdym dniem mniej na tym zależy...
UsuńCo też takiego koty w sobie mają, że tak trudno im się oprzeć???
Koty w sobie mają miłość do człowieka, inteligencję, instrument do murmurandzenia i sprytne sposoby na ludzi :-).
OdpowiedzUsuńZdarzyło się kilka razy, że koty zostały podrzucone do naszego wieżowca, znajdowałam je też pod autem na parkingu. Całe moje stado to znajdy. M.in. Figosia ma Lunkę podrzuconą do naszego bloku. Mój mąż tez się wtedy łamał, bo Lunka to prawie syberyjczyk i podbiła nasze serca w ciągu jednej doby. Ale byłam twarda i Luinka ma cudny dom. Dzięki temu mogliśmy pomóc Fryckowi, dla którego z kolei miejsce w naszym domu zrobiła Funia, która już bryka za tęczowym mostem.
Nie planowałam ani jednego kota, są cztery :-). I cieszę się, że są.
Z tych wszystkich sposobów murmurando jest chyba najskuteczniejsze. Dziś w ten sposób mnie Felek rozbroił po wyrządzonej szkodzie - zaczął sobie urządzać spacery po blacie i przewrócił mi szklankę z mlekiem, z którego robię sobie kefirek. Po tygodniu mieszkania z nami biedne i słabe kociątko przeistoczyło się w pełnego wigoru, psotnego kocurka. Dokazuje z psami i Mańka bez przerwy zaczepia. Na szczęście Mańkowi chyba przeszła na nas złość, bo znów wraca do domu i nocuje z nami, a Felkowi nie pozostaje dłużny. Oj... już widzę, że łatwo nie będzie... Ale dobrze, że chociaż noce grzecznie koty przesypiają...
UsuńWygląda bardzo "rasowo". Jak prawdziwy, puchaty kot. Powodzenia w szukaniu mu rodziny! Bo może jednak ktoś przygarnie, choćby dla komfortu Mańka ;)
OdpowiedzUsuńDecyzja zapadła - Felek zostaje z nami. A Maniek, wygląda na to, że zaakceptował nowego, nawet się bawią razem... choć do końca nie wiem czy te ich zabawy nie są, ze strony Mańka, jakąś złością podszyte.... Wątpliwości by się skończyły, gdybym ich zobaczyła, jak śpią razem przytulone, a to się jeszcze nie zdarzyło...
UsuńNajpierw wycieczka, ostatnio problemy z komputerem;- może teraz się uda dodać komencia.
OdpowiedzUsuńUrodziwy kocurek; pewnie już zdążył rozruszać Mańka na dobre. Gdyby nie moje pokaźne stadko może nawet bym przygarnęła. A tak sama muszę poszukać domu dla kilku swoich kociaków. Moja kocica Tuśka okociła się w połowie sierpnia i wzbogaciłam się o kolejne 5 kotów, które będę musiała jakoś rozdać :)
Pozdrawiam serdecznie Dorota
O, to już chyba odpowiedni czas na rozdawnictwo:-) Z tego, co słyszałam, to małe kotki szybko znajdują dom. Oby nie taki, z którego ktoś je równie szybko wykopuje... Mam wrażenie, że Felek tak nieszczęśliwie trafił, bo przecież z ludźmi jest bardzo oswojony.
UsuńPowodzenia!
Cudny rudasek:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńO tak, ma wiele uroku w sobie:-)
UsuńAleż on piękny!
OdpowiedzUsuńPiękny, miły w dotyku i do tego gadający:-). Naprawdę wyjątkowy egzemplarz:-)
UsuńAleż piękny kotek i to futro, takie grube? oryginał z niego:)))
OdpowiedzUsuńPuszyste i mięciutkie jak jedwab, można sie do niego tulić bez końca:-)
UsuńPiszę to naprawdę szczerze (miałam napisać jeszcze zanim napisałaś Swój komentarz o kociakach u mnie), że ten maluszek jest naprawdę cudowny!
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabym go nawet bez obaw wziąć na ręce :))
Ma prześliczny pyszczek.
Tak więc nie dziwię się, że jesteś zakochana :))
Po kilku dniach mieszkania z nami, gdy już odzyskał siły, słodkie kocię pokazało różki - okazał się z niego niezły ancymonek! Strasznie nam w domu łobuzuje, Mańka cały czas zaczepia, choć on większy i cięższy, biją sie bez przerwy i nie wiem ile w tym zabawy, a ile złości więc nie mam pojęcia jak na to reagować. Ale do ludzi przylepa pierwszej kategorii z tym swoim pełnym słodyczy spojrzeniem i aksamitnym włosiem;-)
UsuńPo prostu kociak-spryciarz, wie jak się w życiu ustawiać, do kogo się przymilać, a komu łapką przylać:)
UsuńŚliczny!
Moja Mama mówi dokładnie to samo!:-)
Usuń