Była częścią naszej Rodziny od prawie 13 lat. W ostatnich miesiącach coraz bardziej zniedołężniała i niepanująca nad własnym ciałem. Oswajaliśmy się z myślą, że wkrótce trzeba będzie podjąć tę najtrudniejszą decyzję. Ale liczyliśmy jeszcze na wspólną wiosnę i lato. Zastanawialiśmy się... może dopiero jesienią...
Ale to marzec. Mówią, że jak idzie marzec, to umrze niejeden starzec. Brendzia również nie wytrzymała wiosennego przesilenia. To był prawdopodobnie wylew. Albo udar. Gdy wróciłam z pracy zachowywała się nieswojo. Godzinę później przestała widzieć i nie potrafiła się podnieść. Wezwany lekarz powiedział, że rokowania nie są dobre, że można próbować, dać zastrzyk ze sterydów, wziąć do szpitala na intensywną terapię... Ale nie ma pewności, czy to pomoże i na jak długo. Czy jest sens narażać trzynastoletnią staruszkę na taki stres i cierpienie?
Stanęliśmy przed tym pytaniem wcześniej niż się spodziewaliśmy. Zupełnie niegotowi.
Lekarz nie naciskał. Nie śpieszył się. Cierpliwie badał Brendę i tłumaczył każdą z opcji. Pozwolił nam się zastanowić i pogodzić z nieuniknionym. I zdecydować.
Wczoraj wieczorem pożegnaliśmy Brendzię. Odeszła na swoim podwórku, wśród naszych pieszczot.
Mam nadzieję, że było Jej z nami dobrze. Tak jak nam z Nią. To była wyjątkowo mądra, łagodna i opiekuńcza piesa. Pozostanie w naszych sercach i pamięci.
Przytulam mocno, trzymaj się...
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńJak mi przykro... Ściskam mocno.
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńKażdy musi odejść:( Mój pies w tym roku kończy 17 lat i pewnie nie długo będę musiała podjąć taką decyzję:( pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPóki pies chodzi i dopisuje mu apetyt (a tak było z Brendzią do ostatniej chwili), to taka decyzja wydaje się zupełnie nierealna...
UsuńRozumiem co czujesz, parę lat temu podejmowałam tą samą decyzje.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno...
Przykro bardzo.. Dziękuję
UsuńPrzytulam. Mam jedenastoletniego mieszańca owczarka z rottweilerem. Boję się tej chwili.:-(
OdpowiedzUsuńWiemy, że podjęliśmy dobrą decyzję... Może to i lepiej, że tak niespodziewanie. Ale i tak przykro jest ogromnie.
UsuńNa pewno było jej dobrze!
OdpowiedzUsuńKażde odejście kochanego stworzenia wyzwala w nas ból i łzy, że nie mogliśmy pomóc lub zrobić coś więcej, ale ta chwila nadchodzi i musimy podejmować takie, a nie inne decyzje. Czasem los za nas je podejmuje, czasem musimy sami:((.
Bardzo współczuję - ściskam Was mocno...
Dziękuję.
UsuńTo nasze pierwsze zwierzę, które odeszło po prostu ze starości. Mam wrażenie, że jest nam łatwiej się z tym pogodzić, niż we wcześniejszych sytuacjach (choroba, auto). Wiem, że podjęliśmy słuszną decyzję, ale i tak jest bardzo przkro.
Niech szczęśliwie biega za Tęczowym mostem.
OdpowiedzUsuńTak właśnie o Niej teraz myślę.
UsuńWcześniej niż się spodziewaliście, ale wierz mi, nigdy nie bylibyście gotowi. Przeżyła z Wami swoje życie, kochała i była kochana, pozostały wspomnienia. Brendzia znów jest młodym szczęśliwym psiakiem...
OdpowiedzUsuńTak. Wczoraj mąż włączył zdjęcia i powspominaliśmy ją trochę. Ileż się przez te 13 lat zmieniło... I jak ona kochała dzieci! Jak fantastycznie bawiła się z moimi małymi bratankami. Była przyjaciółką wszystkich dzieciaków, które obok naszego domu wracały ze szkoły, dawała się im głaskać i sama przytulała głowę do ogrodzenia. Opiekowała się kociętami, rozsądzała spory dorosłych kotów, które kłóciły się na podwórku. Uwielbiała jeździć z nami samochodem, choć zazwyczaj podróż źle znosiła. Ale po prostu lubiła z nami przebywać. A my z nią.
UsuńOstatnie chyba 3 lata były coraz trudniejsze.
Jak to moja Teściowa powtarza: nie udała się Panu Bogu starość...
Bardzo współczuję. Po odejściu mojej Funi postanowiłam, że każdego kolejnego zwierzaka uśpię nawet za wcześnie, byle nie zezwalać na niepotrzebne cierpienie. Reniu, ważne, że nie cierpiała. Miała cudny dom i kochających państwa. Miała wielkie szczęście być z wami. Przytulam mocno,
OdpowiedzUsuńMoże cierpiała już wcześniej, nie wiem, pies nie powie... Ale oczy miała zawsze takie wesołe. I apetyt całkiem dobry. Nawet we wtorek. Tak na mnie patrzyła, że wydawało mi się, że może jednak jest lepiej. A tymczasem patrzyła po prostu w moją stronę, może słyszała głos... bo jednak nie widziała. To takie szokujące, że tak w jednej chwili...
UsuńBardzo to przykre, współczuję Wam. Ściskam mocno...
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńWspółczuje Ci :( Strasznie to przykre. A cóż poradzić, że te zwierzaki tak krótko żyją. Za krótko. Mój pies w tym roku kończy 13 lat. Czuje się świetnie. Biega ma kondycję. Nie widać po nim tego wieku. Niestety jednak czas jest nie ubłagany. Nie chce nawet myśleć co bym czuła jakby odszedł. Mamy go od szczeniaka i też jest dla nas jak członek rodziny. Trzymaj się i pamiętaj, że daliście jej dobry dom. Dzięki Wam żyła aż 13 lat
OdpowiedzUsuńStatystycznie owczarki żyją 9-13 lat, więc nasza i tak w górnej granicy. I bardzo już po niej było widać ten wiek. Zresztą chorowita była od początku, miała najróżniejsze problemy. Tylko te oczy zawsze takie żywe i wesołe.
UsuńDziękuję
A można się przygotować na takie koleje losu?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,trzymajcie się ciepło, towarzyszę myślami.
To prawda, nie da się przygotować...
UsuńDziękuję
To bardzo przykra wiadomość. Na coś takiego nikt nigdy nie jest gotowy. Ani na ostateczną decyzję, ani na pustkę, która powstaje po stracie psa. Chociaż to niby wisi gdzieś w świadomości.
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie!
Dokładnie, bo przecież mieliśmy tę myśl w głowach już od jakiegoś czasu, rozmawialiśmy na ten temat, ale gdy okazało się, że to już teraz... Strasznie trudno jest o tym decydować.
UsuńDziękuję
Przykre to...niech mu będzie dobrze za tęczowym mostem, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńTo już trzeci pies którego żegnam w tym miesiącu.Psinka mojej przyjaciółki ,którą znałam od szczeniaczka też odeszła parę dni temu.To bardzo przykro jak się żegna przyjaciela,trzeba mieć nadzieję,że lepiej jej będzie za tęczowym mostem.
OdpowiedzUsuńMarzec miesiącem pożegnań... Tak, to bardzo przykre:-(
UsuńTak to już jest ♥
OdpowiedzUsuńWszystko przemija. Znajduję pociechę w tym, że Brendzia odeszła po długim życiu i w miarę szybko, mam nadzieję, że nie cierpiała w ostatnich chwilach...
UsuńDla mnie to zawsze najsmutniejsze blogowe wpisy, choć niby zgodne z tokiem natury. Współczuję i zawsze piszę w takiej sytuacji zdanie, które mi pomaga jeśli zejdzie mi jakiś zwierz, że najgorzej będą miały te, które zostaną po nas. Współczuję....
OdpowiedzUsuńDziękuję Grażynko. Zawsze najgorzej mają ci/te, którzy/które zostają...
Usuńprzykre, kiedy odchodzi nasz pies-przyjaciel, domownik przecież.... nigdy nie będziemy na to gotowi, tak mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńTak, to jedna z tych rzeczy, na które nie da się przygotować...
Usuń