Szydełkowy top pojawił się na blogu w wakacje 2012 (TU i TU). Powstał z absolutnych włóczkowych resztek i choć bardzo mi się podobał, to źle się w nim czułam. Nie umiałam go nosić, do niczego mi nie pasował, poza tym był za krótki i odkryty pępek bardzo mnie krępował. Ale przykro mi było się go pozbyć. Przeleżał kilka lat na pawlaczu, aż jakiś czas temu, z innego nienoszalnego udziergu, udało mi się odzyskać nieco turkusowej bawełny, w sam raz na tyle, by przeprowadzić lifting starego topu - dorobiłam trochę na długości, a na drutach wydziergałam sznurki do wiązania, bo wstążki w tym zakresie słabo się sprawdzały.
Nadal mam problem do czego ze swojej garderoby go nosić. Wciąż nic mi do niego nie pasuje. Oprócz tej spódnicy:-). To też rzadko noszona przeze mnie rzecz i już nie raz, podczas sprzątania szafy, miałam pokusę, by się jej pozbyć. Na szczęście zwalczyłam. Nigdy nie wiadomo, kiedy coś niepotrzebnego może się nagle przydać... Niewyrzucanie ma też taką zaletę, że skoro nie tworzę w szafie miejsca, to niczego nowego nie kupuję, a więc oszczędzam:-) Poza tym niewyrzucanie jest też proekologiczne - ograniczam produkowanie śmieci. Zysk dla mnie i zysk dla planety:-)
A jakie są Wasze strategie ubraniowe?
PS. Dziś wybory. Byłam i głosowałam. To nie tylko moje prawo, o które jeszcze w ubiegłym wieku kobiety musiały walczyć, to obywatelski obowiązek. Polityka to sprawa nas wszystkich, a nie tylko polityków.
Ładny top. Ja wyrzucam w ostateczności. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też tylko w ostateczności:-)
UsuńDziękuję:-)
Jest super i rzeczywiście ta długość taka bezpieczniejsza jest :-) A ze spudnicą super, po prostu mogą być kompletem. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:-). Czuję, że na letnie spacery z psami to będzie w tym roku mój ulubiony strój;-)
UsuńBardzo odważny strój, podziwiam, bo dla mnie taki top to rzecz absolutnie nienoszalna z racji gabarytów :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
UsuńSłodko wyglądasz w tym stroju.Ja nie wyrzucam, czasami robię wymianę z siostrą lub przekazuje bratowej.Sa jednak rzeczy wiekowe, bardzo mi się dobrze w nich chodzi, jakoś się do nich mieszcze, to klasyka.Pozdrawiam.Tez byłam na wyborach.
OdpowiedzUsuńMam niektóre rzeczy tak stare, a tak ulubione, że nie wyobrażam sobie bez nich swojej garderoby i nie wiem jak sobie poradzę, gdy mi się już całkiem rozpadną. Szczególnie dobre buty są nie do zastąpienia...
UsuńDziękuję bardzo:-)
Świetnie wyglądasz! ♥
OdpowiedzUsuńU mnie problem polega na tym, że mam za dużo szmat, więc kupuję już tylko koszulki (i wywalam to, co się już nawet do spania nie nadaje) oraz buty. Z okazji wyprzy w ccc dorobiłem się w końcu sandałów, bo w japonkach mnie stopa boli (kręgosłup coraz bardziej krzywy zdaje się). No i tak... Generalnie mam mocno w nosie modę. Ma być wygodnie.
Ja wciąż nie mogę odżałować sandałów wyrzuconych w ubiegłym roku. W tym wyrzucę kolejne... Ale przerzuciłam się na obuwie sportowe, teraz tylko takie kupuję i noszę do wszystkiego:-). Też uważam, że mam za dużo ubrań. Swetrów szczególnie. A swetry mają swoją objętość, niestety...
UsuńDzięki bardzo!
Swetry się w naszym klimacie akurat przydają ;-) ja będę mieć problem z moimi, kiedy się już wyniosę tam, dokąd chcę się wynieść ;-)
UsuńEj, przecież nie lubisz ciepła:-) Myślałam, że wybierzesz raczej kierunek na północ i to nie tylko z powodu temperatury... Wiem, że Skandynawia też ma swoje problemy społeczne i podobno wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma i naprawdę nie znoszę zimna, ale gdy myślę o miejscu dla siebie, to ten kierunek wydaje mi się szalenie kuszący:-)
UsuńNiebiesko królewsko :) pięknie.
OdpowiedzUsuńDziękuję:-)
UsuńTopik stworzony wręcz do tej spódnicy. Wygląda nawet jak sukienka. Po raz kolejny wyszła Ci super stylizacja!
OdpowiedzUsuńPo czasach komuny, stanu wojennego i pustek w sklepach zakodowaną mam podskórną niechęć do wyrzucania czegokolwiek, "bo może się przyda", względnie przerabiania na wszelakie sposoby, w ostateczności przeznaczania na szmaty do sprzątania.
Ja tą niechęcią zaraziłam się od rodziców, a widzę, że z wiekiem to się pogłębia, choć chyba nie tyle o wiek tu chodzi, co o fakt, że zdarzyło mi się już parę razy czegoś się pozbyć, a potem żałować. Widzę też, że często zdarza mi się wracać do ubrań, których nie używałam już dłuższy czas, moda zatoczy koło i nagle się okazuje, że jakiś stary ciuch całkiem dobrze wygląda współcześnie:-)
UsuńDziękuję!
Przypomniałaś mi, muszę posprzątać w szafie 😀
OdpowiedzUsuńJa wyrzucam ubrania ale decyzja zawsze musi dojrzeć do realizacji.
Świetna stylizacja. Bardzo podoba mi się spódnica.
Dziękuje:-) Uwielbiam takie spódnice:-) Rzadko noszę, bo na rower się nie nadają, ale w tym roku bardziej nastawiam się na piechotkę, to mam szansę je wyjątkowo wykorzystać:-).
UsuńJa sprzątam szafę 2x w roku, gdy wymieniam ubrania z zimowych na letnie i odwrotnie, ostatnio robiłam to w ubiegłym tygodniu i dlatego top ze spódnicą stali się bohaterami najnowszego wpisu:-)
Stare, znoszone rzeczy wyrzucam, natomiast te, których nie będziemy nosić, a są nadal jak nowe, przeznaczam na tzw. bazarki organizowane przez fundację Zea, na leczenie chorych psów i kotów, które są pod opieką fundacji.
OdpowiedzUsuńSporo mam jeszcze do przejrzenia i zadecydowania, co dalej z tymi ciuchami, które leżą w szafie. Córkom na razie "zakazałam" kupowania nowych, niech noszą te co są. W końcu musimy się pozbyć nawyku odkładania wszystkiego z myślą: "a może się przyda jeszcze".
Bluzeczkę zrobiłaś cudowną - pasują te dwa kolory do siebie. Ciekawi mnie ten ażurek dorobiony - jaki to wzór?
Serdecznie pozdrawiam:))
Dobrze, że macie taką fundację, która organizuje takie bazarki, to bardzo szczytny cel. Ja jeśli już wyrzucam, to do kontenerów PCK. Kiedyś myślałam, że wolno wrzucać tylko rzeczy w dobrym stanie, ale potem dowiedziałam się, że nadają się wszelkie tekstylia - ze zniszczonych robi się czyściwo.
UsuńNie pamiętam, co to za wzór, ale zrobię zdjęcie z bliska i Ci prześlę, myślę, że bez problemu rozszyfrujesz, to na pewno coś prostego:-)
Dziękuję!
Wygląda jak komplet, fajny lifting. Niestety przez ostatni rok przybyło mi trochę, musiałam się rzeczy pozbyć. Wiem, wiem taniej będzie schudnąć. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMoje wahania wagi na szczęście mieszczą się w pojemnościach moich ubrań, ale na przykład w spodniach-rurkach zawsze czuję każdy dodatkowy kilogram. Dlatego wolę lato i szerokie spódnice na gumkach - to się nazywa komfort noszenia:-)
UsuńDziękuję serdecznie:-)
Tak, lifting bardzo udany! :) do spódnicy pasuje idealnie :)
OdpowiedzUsuńJa także ograniczam wyrzucanie i kupowanie, ciuchowe zakupy robię może maks 4-5 razy w roku, i tylko kupuję to, czego naprawdę potrzebuję... zaszaleję może raz na 3 lata i kupię jakąś sukienkę, którą włożę raz czy dwa na jakieś "większe" okazje :) poza tym ubrania, których nie noszę przekazuję tam, gdzie na pewno się przydadzą - np. do osoby, która pracuje w ośrodku dla samotnych matek. Bardzo rzadko wyrzucam ubrania.
Ja także byłam głosować :) polityki - takiej jaką mamy teraz w kraju - nie znoszę, ale uważam, że głosowanie to mój obowiązek, a także przywilej. Nie wyobrażam sobie nie iść i nie głosować... "swojego" kandydata nie miałam, ale i tak oddałam ważny głos :)
No to piąteczka, bo u mnie jest bardzo podobnie:-) Ostatnio, czyli jakieś 2 lata temu kupiłam sobie 3 sukienki - są tak genialne, że nadają się i na wielkie wyjście i do pracy i na spacer do lasu, normalnie dopasowują się do okoliczności:-). To jedne z moich najbardziej udanych ciuchowych zakupów. Dominika też z nich korzysta. Zresztą ja z jej szafy również. Może to dzięki temu w sumie kupujemy mniej ubrań - z każdego niemal zakupu korzystamy obie:-)
UsuńDziękuję bardzo!
W pierwszej turze zagłosowałam sercem, choć to nie był dla mnie oczywisty kandydat. W drugiej wybór może nie idealny, ale jedyny oczywisty;-)
Rzadko coś nowego kupuję.Przyzwyczajam się do rzeczy i noszę do zdarcia,a jak już się nie da to idzie na szmaty do sprzątania:)
OdpowiedzUsuńOdkąd uzyskałam prawo głosu chodzę na wybory.Niejednokrotnie wybrany kandydat przez innych jest nie po mojej myśli(tak jak pięć lat temu)ale idę,bo przynajmniej mam prawo potem krytykować:)))
No właśnie o to chodzi - ja też się przyzwyczajam, przywiązuję do rzeczy, mam parę takich, co to nie wiem, jak sobie bez nich poradzę, gdy już się całkiem rozsypią;-)
UsuńJa od dawna już nie mam swoich przedstawicieli we władzach... różnie bywało, ale nigdy wcześniej nie czułam się zagrożona, nigdy wcześniej nie czułam lęku demonstrując własne poglądy. Od pięciu lat moje poczucie bezpieczeństwa jest w coraz gorszym stanie...
A ja właśnie jestem na etapie pozbywania się ubrań. Niektóre się zależały ponad dwie dekady i nie zauważyły, że dawno się w nie nie zmieszczę. Dobrą okazją do ostatecznych pożegnań był remoncik i nowa szafa. Staram się mieć mało ubrań, za to takich w 100% użytkowanych. Wyborami i polityką żyję teraz aż nazbyt. Bo sytuacja jest jaka jest... Boję się myśleć, co będzie, jak wygra D. 🤦🥴😬
OdpowiedzUsuńTeż się staram, żeby moje ubrania były w 100% użytkowe, ale różnie z tym bywa, bo do niektórych rzeczy mam sentyment, inne po prostu mi się podobają, ale z powodu swojej nadwrażliwości sensorycznej nie lubię ich nosić - tak mam z większością swoich swetrów:-( Ale cały czas się uczę racjonalności w tym temacie, no i z wiekiem coraz bardziej cenię sobie wygodę. Szczególnie doświadczyłam tego po pracy zdalnej - przez 7 tygodni nosiłam tylko wygodne domowe ciuchy i przez ten czas tak odwykłam od "sztywnych" ubrań wyjściowych, że powrót do nich wydawał mi się prawdziwym problemem. Na szczęście zrobiło się ciepło, a letnie ciuchy są dla mnie bardziej przyjazne:-)
UsuńSzykowałam polityczny, albo przynajmniej społecznie zaangażowany, post na swoim blogu, inspirowany pewnym osobistym doświadczeniem, ale to, co się dzieje jest takie zniechęcające, że nie wiem, czy ogarnę temat na czas...