Kolejne motki zostały przerobione, tym razem w mocno dziurawy sweterek. Powtórzyłam ażurowy motyw z wcześniejszego topu, ale bardziej.
Jest taka teoria (albo kiedyś była) odnośnie Wszechświata, że cyklicznie się on rozszerza, a potem zapada w sobie, aż do kolejnego Wielkiego Wybuchu, by następnie znów się rozszerzać. Ze mną jest chyba podobnie, znaczy... Miałam etap, gdy nie mieściły się we mnie słowa, emocje i doświadczenia. Moje pasje zdawały się tak ekspansywne, a nowa wiedza na różne filozoficzno-egzystencjalno-psychologiczne sprawy tak fascynująco odkrywcza, że musiałam się tym dzielić. Jeździłam na feministyczne obozy i konferencje, na warsztaty rękodzielnicze, angażowałam się na forach, w końcu założyłam blog... miejsce na moje własne słowa słowa. Ale chyba właśnie skończył mi się "etap rozszerzania". Skończyły mi się słowa. Nie mam nic do powiedzenia, albo nie wiem, co powiedzieć. A jeśli już mam i wiem, to i tak mi się nie chce. Mój blog stał się jedynie katalogiem rękodzielniczej twórczości, a wirtualna aktywność skurczyła do pobieżnej lektury i co najwyżej banalnych komentarzy na odwiedzanych blogach, za co serdecznie przepraszam wszystkie Autorki. Czasem jest mi tak głupio napisać kolejny oklepany komentarz, że wolę w ogóle milczeć.
Weszłam w etap zapadania się. W sobie. Trudno to wyjaśnić, ale od jakiegoś czasu, wszystko to, co mnie spotyka, moje doświadczenia i myśli, zrobiły się tak ciężkie, że gdy już do mnie trafią, nie są w stanie wydostać się na zewnątrz. Taka moja osobista, totalnie gęsta, pochłaniająca wszystko, Wewnętrzna Czarna Dziura.
Dlatego dziurawy sweter jest bardzo na temat;-)
I czapka do kompletu.
Zużyłam:
Alize Cotton Gold (55% bawełna, 45% akryl, dł. 330m/100g) - 1 motek biały i 1 niepełny szary
Drops Cotton Light (50% bawełna, 50% Poliester, dł. 105m/50g) - 4 motki
Druty 6 mm (ściągacze 5,5 mm)
Bardzo fajny komplet. Rękodzieło masz wspaniałe.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:-) Niech więc przemawia tylko rękodzieło:-)
UsuńTjaaa... mnie już zostały same brzydkie wyrazy, więc też się nie dzielę na piśmie, aczkolwiek rzucam mięsem pod nosem codziennie. 99,9% mojej energii życiowej idzie na powstrzymywanie się... Pragnę wyjechać. Jak najszybciej...
OdpowiedzUsuńDziurawiec bardzo w deseczkę! Ja się męczę z 2 projektami teraz, a dla sportu czytam cykl Hutchinsona "Pęknięta Europa". Wizjoner, powiadam Ci! Poza tym pogoda robi się zwrotnikowa (czyli wilgoć i gorąc), więc chodzenie męczy, a chodzę w masce, gdyż jednakowoż wolę dożyć momentu, kiedy misie uda wyjechać i jeszcze pożyć w jakimś kraju, który wszystkich obywateli traktuje dobrze. Tu zdaje się zawsze będę tym gorszym sortem, więc nie czuję żadnych drgnień patriotycznych już.
Na wybory zapewne nie pójdę, gdyż cenię sobie swoje zdrowie i życie bardziej niż czyjąś żądzę władzy...
Czyli widzisz przed sobą jeszcze jakąś przyszłość. Ja już nie.
UsuńPrzez Ciebie przemawia wkurzenie, przeze mnie już tylko rezygnacja. Znasz książkę/film Ostatni brzeg? Dokładnie tego rodzaju beznadziei doświadczam - żyję normalnie w oczekiwaniu na nieunikniony koniec. Moje 99,9% energii pochłania zmuszanie się do funkcjonowania w tej normalności, gdy wiem, jak bardzo to wszystko jest bez sensu;-)
A, bo ja mam plan ewakuacyjny. Co prawda nie wiem, kiedy mi się uda (gdyż ewakuacja kosztuje!, ale plan jest i niech mnie cmokną, o!
UsuńCo do wkurwa, to owszem, mam jak HULK - "I'm always angry." ;-)
Ale ma to swoje dobre strony - mam motywację. Jakoś mam teraz bardziej "walka" niż "ucieczka" wdrukowane. Musi starość, bo za młodu taki waleczny człowiek nie był ;-)
A co do sensu: nic nie ma sensu. Sens nadajemy my. Więc trzeba se te sensy ponadawać, inaczej czarna d... dziura znaczy ;-)
Uściski Kochana! ♥
Ja byłam waleczniejsza za młodu:-) Teraz marzę głównie o "świętym spokoju", ale to dobro nie dla żyjących;-)
UsuńPowodzenia w planach!
Podoba mi się komplecik i kolejne motki przerobione. Ja jestem na etapie zwijania nitek z pasm w kłębki i powiem Ci, że tęsknię za widokiem takich pasm w pasmanteriach gdzie teraz królują małe kłębki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDla mnie normalny motek to 100g, a teraz większość jest 50g... Taka to jest ta nowa "normalność. Wszystko karłowacieje;-) Ale z wyglądu i tak piękne:-)
UsuńFajny dziurawiec :)choć jakoś się mi tak ze zbroją skojarzył, chyba to pod wpływem Twojego tekstu. :)Pamiętaj, że "wszystko mija, nawet najdłuzsza żmija".
OdpowiedzUsuńPamiętam i znajduję w tym pocieszenie:-)
UsuńDziękuję bardzo!
A ja myślę, że to tylko przejściowy okres w tym, co doświadczasz. Czasami potrzebujemy wyciszenia, bo za dużo energii wydaliśmy na niepotrzebne starcia, które nic nam nie dały, poza niepotrzebną stratą energii. Napisałabym jeszcze o tym parę słów, ale to dotyczy już spraw religijnych, więc nie w mojej kompetencji jest roztrząsanie tego pod tym właśnie względem.
OdpowiedzUsuńA sweterek uroczy, wzór doskonale podkreśla Twoją kobiecość - cudo!
Serdecznie pozdrawiam:))
Dziękuję bardzo!
UsuńRacja, tylko, że wokół panuje tak intensywny rozgardiasz, że nie potrafię się już skutecznie wyciszać. Ale obyś miała rację, że to przejściowe:-)
Ja doszłam do takiego etapu,że jeśli nie mogę czegoś zmienić to po prostu przestaję się na tym skupiać.Szkoda mi życia.Niewiele mi go zostało.Więc w tym co mi zostało staram się cieszyć każdą pierdołą.
OdpowiedzUsuńChociaż jak czasem wpadnę na politykę to leci wiązka kolokwializmów.
Sweterek super:)boszsz jaka Ty zgrabna jesteś:))))ekstra:))))
Dziękuję:-) To magia fotografii:-) Chciałabym tak umieć się nie skupiać i nawet są momenty, gdy wydaje mi się, że umiem:-)
UsuńJakaś niemoc Cię dopadła, musisz wyjść z tej DZIURY, ci ma być to będzie.Kazdy ma słabe dni,tygodnie.Na dzierganiu się skupiasz,ja na działce. Ostatnio sporo opiekujemy wnukami to nawet nogi mnie nie bolą,dopiero jak ich zabierają do domu to odczuwam.Glowa do góry, będzie dobrze,Sweterek uroczy.
OdpowiedzUsuńU mnie dni i tygodnie zmieniły się już w miesiące i lata. Choć oczywiście zdarzają się lepsze momenty... Ale ogólna tendencja jest zniżkowa, niestety... Widać po ilości swetrów, że dzierganiem pocieszam się bardzo intesywnie:-) Ale i życie kopie coraz intensywniej. I zdaję sobie sprawę, że innych kopie mocniej, ale mnie zawsze jakoś bardziej boli, bo zawsze byłam nadwrażliwa, taki już ze mnie niestabilny egzemplarz...
UsuńBardzo dziękuję za ciepłe słowa:-)
Nie umiem pocieszać, ani doradzać... Zresztą nigdy bym się nie odważyła. Ale mogę powiedzieć, że przykro mi, że przeżywasz w tej chwili okres zwątpienia. Używasz bardzo obrazowego opisu swojego stanu i mimo, że Cię nie zam - to się martwię i życzę szybkiego odzyskania spokoju i poczucia celu. Na pewno tak się stanie, bo "nic nie może przecież wiecznie trwać" - nawet wrażenie, że jest się w wielkiej czarniej d*pie.
OdpowiedzUsuńDziurawy komplet jest rewelacyjny - gdybym miała Twoją figurę, nosiłaby się właśnie w takim stylu.
P.S.
Mnie też dopadają demony zwątpienia i bezsilności w związku otaczającą nas szeroko i wąsko rozumianą rzeczywistością. Jeśli mam na coś wpływ próbuję go użyć, jeśli nie - odcinam się.
I cieszę się z sukcesów na swoją miarę - dziś, po kilku latach, ja - kobieta w średnim wieku, z nadciśnieniem i nadwagą - weszłam na górkę w Beskidach. Nie było łatwo - za to endorfiny utrzymują się do teraz i ofiarowują mi uczucie dumy, dobry humor oraz pozwalają snuć plany na przyszłość. Sorry, że się tak rozpisałam.
Znam ten endorfinowy odlot, przyjemnie się czyta, że go doświadczasz:-) Też mi się zdarza po dobrze spędzonym dniu:-) Ale zwykle mam poczucie, że codzienność to kopanie się z koniem i nie ma sposobu, by tego uniknąć.
UsuńBardzo dziękuję za wsparcie i miłe słowa:-) To naprawdę budujące:-)
Piękny zestaw skomponowałas. Potwierdzasz tym regułę, że artyści tworza swoje największe dzieła wtedy, gdy dusza cierpi..
OdpowiedzUsuńBrzmisz niepokojąco depresyjnie... Może potrzebujesz pomocy?...
Może... Gdyby istniała taka tabletka i była bez recepty, i miała nie za wiele przerażających działań ubocznych - z takiej pomocy chętnie bym skorzystała;-) Każda inna wymaga zbyt dużego wysiłku, a jej skuteczność zależy od tak wielu czynników, że z góry odpuszczam. Wierzę w medycynę i psychologię, ale nie wierzę w system i ludzi;-)
UsuńDziękuję. Dzierganie to jedna z niewielu rzeczy, które mnie uszczęśliwiają, ale to najkrótsza część doby. Przez większość czasu muszę kopać się z koniem. Ale tak ma przecież wszyscy mają, prawda? Tylko ja gorzej sobie z tym radzę... Mimo wszystko jednak sobie radzę;-)
Oj niedobrze się dzisiaj Ciebie czytało. Dopadła cię niemoc i to jak czytam całkiem duża. Wydaje mi się, że potrzebujesz pomocy. Przykro mi z tego powodu, bo jawiłaś mi się jako wulkan energii, bardzo pozytywnej energii. Chciałabym ci pomóc, ale jedyne co mogę, to wspierać cię duchowo z tej mojej dalekiej Malezji. Trzymam kciuki, aby szybko nadeszły lepsze dni.
OdpowiedzUsuńSweter jest super, taki mój. Idealnie pasuje do całej reszty. Nie mówiąc już o torbie, która skradła moje serce.
Ściskam cię mocno:)))
Naprawdę??? Jawiłam się jako wulkan pozytywnej energii? To jedna z najmilszych rzeczy, jakie o sobie słyszałam:-) Dziękuję:-)
UsuńCzasem czuję w sobie ten wulkan i uwielbiam to uczucie. Cieszę się, że mi o nim przypomniałaś:-)
Sweter jest piękny, jak każdy Twój udzierg. Widzę, że siłę ci odjęło, ale nie do robótek. Poznaliśmy cię, jako osobę inteligentną, oczytaną, teraz możesz milczeć. Widocznie napisałaś już wszystko.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńTak, motki i robótki mnie uszczęśliwiają:-). Resztę wolę przemilczeć. Gdy milczę, to jakby tego nie było...
Rozumiem Cię. Może to przedawkowana rzeczywistość? Wypalenie? Ile można szastać energią i zapałem... Ja od dawna jadę na oparach, wykończyły mnie pewne sprawy. Do tego absurdy, jakie toczą ten kraj. Ale zawsze człowiek jakoś spadał na cztery łapy. Może i tym razem...✌️ Czego Ci z serca życzę 🙂 A sweterek czad. Bardzo w moim guście 🖤
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że wszystko wokół zmierza w bardzo niewłaściwym kierunku, a że coraz więcej jest w życiu wzmocnień negatywnych, to i bilans wychodzi bardzo na minus.
UsuńLądowania na czterech łapach życzę nam wszystkim:-)
Dziękuję!
Hmmm jakbyś nazwała moje wnętrze. Tylko ja nigdy gadatliwa w sieci nie byłam. Teraz zamykam się jeszcze bardziej, widzę to wyraźnie. Cisza leczy.
OdpowiedzUsuńSweterek obłęd!
Chyba się skonsultuję i odgapię. Wybacz ;).
Cisza leczy, ale wewnętrzna emigracja nie działa dobrze na głowę;-). Może w wakacje reaktywujemy grupę w Wiedeńskiej to omówimy to i owo:-) Sweterki również:-) Do miłego!
UsuńBardzo sympatyczny dziurawiec! :) Ma bardzo oryginale kolorki :)
OdpowiedzUsuńMnie wcale a wcale nie przeszkadza, że zdarza Ci się mniej pisać, a więcej dziergać... Lubię zarówno to, co pokazujesz - Twoje rękodzieło- jak i to, co piszesz. Publikuj, co Ci w duszy gra, przecież nie musi tu być określonego schematu czy systemu :) Myślę, że każdy z nas ma czasem takie chwile, że mniej chce się gadać, i to też jest "spoko" :) albo mamy takie chwile, że chcemy gdzieś "uciec" (ja na przykład, kiedy czuję, że energia mi się jakoś wyczerpuje, albo sytuacja w kraju naprawdę mnie dobije, uciekam w seriale, książki, a nawet gry komputerowe :)). Nie musimy być ciągle na 100% wydajnych obrotach w każdej dziedzinie ;) Dla mnie jesteś OK! niezależnie od tego co chcesz tu pokazać czy jak się udzielasz blogowo - bo jesteś naprawdę super osobą:)
Serdecznie Ci dziękuję za te słowa:-) To bardzo miłe:-)
UsuńStrasznie się u mnie ciągnie ta chwila, że chcę uciec. I tak się zastanawiam... gdybym mogła i faktycznie uciekła... to jak szybko chciałabym wrócić? Mam chyba jakieś rozdwojenie, bo czuję, że moja optymistyczna część mnie nie wytrzymałaby nawet jednego dnia. Ale z drugiej strony prawdziwe są też myśli, że mogłabym nie chcieć wrócić już nigdy...
Ostatnio uciekłam w "Seks w wielkim mieście", oglądam od pierwszego odcinka. Nigdy wcześniej nie oglądałam tak po kolei, raczej tylko dorywczo, więc mniej więcej wiedziałam o co chodzi i znałam bohaterki. Teraz od tygodnia nie oglądam nic innego, wczoraj zaczęłam już 6 sezon:-). Naprawdę działa rozweselająco:-)