Skończyłam Mrożone jagody. Miałam się wczoraj wystroić, zrobić zdjęcia i pojechać na spotkanie Dziewiarek Podkarpacia, ale... Nie chciało mi się. Ani stroić, ani jechać gdziekolwiek. Miałam dzień szwendania się w pidżamie. Trochę czytałam, trochę malowałam obraz po numerach... Dumałam nad kolejnym swetrem z resztek, tym razem szaro-popielatych, bo mam całe pudełko. W końcu wieczorem, z bardzo mieszanymi uczuciami, wzięłam się za dzierganie. No i od wczoraj znów dziergam i wszystko inne poszło w odstawkę...
Ale na las dzisiaj znalazłam czas:-) Nie mogło być inaczej, bo pogoda była pierwszorzędna, psy były tak szczęśliwe, że w ogóle nie zwracały uwagi na innych spacerowiczów, liczył się tylko bieg, zabawa szyszkami i świeże powietrze. Do lasu głupio mi było stroić się w Mrożone jagody, ale pomyślałam, że mogę przypomnieć ubiegłoroczny Baby sweter:-). Spodnie od dresu, oczywiście po Dominice:-)
A stan moich twórczych działań na ten moment wygląda tak:
Spokojnego wieczoru i dobrego nowego tygodnia:-)
Ale szybko dziergasz, wczoraj zaczęłaś i tyle zrobione,bomberka wygląda rewelacyjnie, miłego tygodnia,pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńPiękności :-)
OdpowiedzUsuńpiękny sweter
OdpowiedzUsuńWczorajsze słońce i mnie wyciągnęło do lasu, ale takiego ładnego sweterka na sobie nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńU mnie się kończy powoli sweter ale sezon ogródkowy się powoli zaczyna to znowu nie będzie czasu na dzierganie.
OdpowiedzUsuń