Jak się okazało, pytanie było podchwytliwe, a odpowiedź twierdząca poskutkowała takimi zakupami:
Bo jeśli kocham, to przecież nie odmówię zrobienia takiej czapki:
Źródło |
...tylko bez pompona i żeby na głowie leżała tak:
Brak źródła |
Oraz do kompletu szal, taki jak ten komin:
Źródło |
.... ale nie komin, tylko właśnie szal, żeby był długi i szeroki, wiotki, i miękki...
I wszytko to ma być w kolorze bordo, chyba jedynym, którego nie mam w swoich zasobach...
Ale czy którakolwiek kochająca, dziergająca mama odmówiłaby takiej prośbie???? Oczywiście, że nie! Błyskawicznie zajrzałam do swojego ulubionego sklepu internetowego, gdzie akurat były ostatnie cztery motki Tiftika w odpowiednim odcieniu i poczyniłam niezbędne zakupy. A przy okazji kupiłam też inne motki i w ten sposób wzbogaciłam swoje (wcale nie małe) zasoby o kolejne 1,5 kg włóczki, którą nie wiem kiedy przerobię. Ale nic to. To w ramach profilaktyki przed depresją jesienno-zimową;-). W końcu zdrowie jest bezcenne!
Same akryle, ale przemiłe w dotyku, mięciutkie i w bajecznych, kocykowych kolorkach (bo w planie na koniec roku jest również kocyk dla chłopczyka):
Ale zanim zabiorę się za nowe włóczki, muszę skończyć ostatnie dwie letnie rzeczy. A potem w kolejce czeka komin z włóczki od Leny, którym miałam zainaugurować sezon jesienno-zimowy.
Same akryle, ale przemiłe w dotyku, mięciutkie i w bajecznych, kocykowych kolorkach (bo w planie na koniec roku jest również kocyk dla chłopczyka):
Ale zanim zabiorę się za nowe włóczki, muszę skończyć ostatnie dwie letnie rzeczy. A potem w kolejce czeka komin z włóczki od Leny, którym miałam zainaugurować sezon jesienno-zimowy.
A jeśli już o zakupach mowa, to dziś dostałam zamówione książki:
Szczególnie intryguje mnie kontynuacja trylogii Larssona. W Polityce tak napisali na ten temat:
"David
Lagercrantz w „Co nas nie zabije” kontynuuje historię trylogii
„Millennium” w duchu Larssona, ale jednocześnie nie próbuje go
naśladować i nadaje swojej powieści indywidualny charakter. David
Lagercrantz przedstawia dalsze losy Mikaela Blomkvista, Lisbeth Salander
i kilku innych bohaterów znanych czytelnikom. Wprowadza także nowe
postaci, a przede wszystkim tworzy zupełnie nową historię w oparciu o
wątki z poprzednich części.
Z taką baterią antydepresyjnej broni liczę, że w zdrowiu i choćby umiarkowanie dobrym humorze przetrwam kolejną mrożącą krew w żyłach i mój naturalny optymizm porę chłodów...
A w międzyczasie przypomnieć sobie muszę decoupage, bo... Albo nie, innym razem o tym napiszę;-)
Uuułaaa, jakie piękne pomysły włóczkowe będziesz realizować! a tytuły frapujące i bardzo ciekawy zwiastun.... no tak, od jesiennej depresji tak oto szczęśliwie się oddaliłaś:))
OdpowiedzUsuńOby odległość okazała się wystarczająca aż do wiosny;-)
UsuńNo, no cudowne zaopatrzenie na jesienno zimowe dni:)))
OdpowiedzUsuńOj tak, na widok tych zasobów jakoś tak cieplej myślę o zbliżających się chłodach;-)
UsuńTyle włóczkowych dobrości! To się będzie działo! Ten bordo ma piękny odcień.
OdpowiedzUsuńAha, aż się sobie dziwię, że wcześniej mnie bordo nie pociągało, tylko ciągle te niebieskości, szarości i różowości;-)
UsuńZ niecierpliwością czekam na efekt. A i na opinię o 4 części Millenium też:).
OdpowiedzUsuńJestem w połowie jednej ksiażki i jak tylko ją skończę zabieram się za Milleniium:-)
UsuńPrzy takiej gamie kolorów depresja na pewno Ci nie grozi :).
OdpowiedzUsuńOby tak było!
UsuńNo i mam jeszcze Mańka (kota) - on też jest dobrym antydepresantem:-)
na razie to żadnych chłodów nie ma :-P
OdpowiedzUsuńdziałaj działaj! :-D i pokazuj udziergi! ja "prawie" skończyłam torbacza (znaczy ten sweter co w torbie tak sobie wisiał od sprucia ;-) pasuje mu torbacz very much :-P)
buziam! ♥
Jak nie ma, jak od tygodnia już śpię w skarpetkach?! A będzie tylko gorzej... Lada chwila dodatkowy koc będę musiała z pawlacza wyjąć.
UsuńTy też działaj, bo ciekawa tego torbacza jestem:-)
no nie ma, ciepło, okna pootwierane, za ciepło wciąż :-P ale ja od lipca chcę listopad, to wiesz :-D
UsuńWiem, wiem, a tymczasem wrzesień daje każdemu po trochu - były chłody, teraz znów zapowiada się gorąc. To może ściągnę te skarpetki;-)
Usuń*prgnie założyć skarpetki* na razie wciąż śpi pod prześcieradłem, bah!
UsuńHa, ha:-) Ja przez 4 pory roku pod wełnianą kołdrą. Zazwyczaj zakopana po czubek nosa łącznie z głową. I tylko latem się trochę odkrywam;-)
UsuńJak ja dobrze Cię rozumiem...tak to już jest z tymi córkami:D
OdpowiedzUsuńNa tą niespodziewaną kontynuacje Millenium jestem zapisana w bibliotece. Mam nadzieję, że się nie zawiedziemy, bo rożne opinie czytałam.
Pozdrawiam:))
Potrafią nas podejść, bestyjki, prawda?:-D. Ale to wielka frajda robić dla kogoś, komu się podoba i kto to docenia:-)
UsuńU nas w bibliotece jeszcze nie ma tej książki (a jak by była, to pewnie z rok bym musiała na nią czekać, bo u nas w kolejce niby wszyscy równi, ale niektórzy równiejsi;-)), dlatego postanowiłam kupić. Zresztą mam na półce wcześniejsze części więc uznałam, że warto mieć całość. Liczę na dobre wrażenia i liczę, że się nie przeliczę:-)
Reniu - oczywiście, że zdrowie jest najważniejsze! A takie "lekarstwo" jest po prostu najlepsze na wszystko! Ten Tiftik jest prześliczny, a czapka, którą córka wybrała - super! Będzie śliczny komplet :) Ja na razie wyrabiam włóczki zalegające (wiadomo - wrzesień...). Ale to też cieszy, a to jest najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńMiłego dziergania!
Asia
W porównaniu z innymi kosztami leczania i tak mi tanio wyszło:-)
UsuńNa zalegające u mnie też przyjdzie pora...
Ale[ż] "zazdraszczam", pozytywnie, taakich umiejętności. U mnie względem dziergania tylko ości i [zł]ości i się ostały. "Zapomniane" miałam nawet zakupić, ale przeczytawszy, dowiedziawszy się, że to nie takie znów zapomniane, ochota "mię" przeszła, [od]eszła i nie wróciła.Simony jestem ciekawa, czy to nie humbug jaki, ale polecam również wydaną w tym samym wydawnictwie, o ile się nie mylę, "Striptiz neurotyka" o Mrożku. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFaktycznie, może nie całkiem zapomniane, ale część z nich z pewnością wyszła już z użycia. Ciekawa jestem ile wśród nich byłoby całkowicie obcych dla mojej córki (rocznik 94). Założę się, że jednak sporo.
UsuńSimonę polecała blogerka, do której mam pełne zaufanie w tej kwestii, a poza tym interesują mnie losy rodziny Kossaków więc chętnie czytam wszelkie materiały na ich temat:-)
O Mrożku postaram się pamiętać, neurotycy zawsze mnie fascynowali:-)
Myślę, ale może się mylę, że "Zapomniane" to niestety humbug.
UsuńDo książki o Mrożku podchodziłam jak do jeża, ale warta uwagi, chyba to samo wydawnictwo nawet wydało ją co książkę o Simonie.
Mam nadzieję, że napiszesz coś jak już przeczytasz--- wszystkie trzy.
Pewnie, że napiszę, lubię o ksiażkach pisać. Szczególnie, gdy mi się podobają:-)
UsuńZapomniane... zobaczymy. Lubię słowa, dlatego ksiażka o słowach bardzo mnie intryguje:-)
PS. I dzięki za "humbug", nie znałam tego słowa wcześniej:-)
UsuńProszę, ja też lubię słowa!
UsuńPewną mięsistość, geometrię, rytm, nie zawsze rym.
Chętnie porozmawiam z Tobą o książkach, mogę coś polecić jeśli lubisz czytać i sobie życzysz, by coś polecić. :)
U siebie o książkach piszę rzadko, w pojęciu klasycznych recenzji, ale i tak bywa.
Nie umiem dziergać, ale imponuje mi ta umiejętność u kogoś.
Mnie imponuje, gdy ktoś potrafi dziergać słowami:-)
UsuńMnie także to imponuje. :-)
UsuńNo tak, zimowy zapas prezentuje się okazale. Czytałam Millenium i też jestem ciekawa dalszej części, ale chwilowo mam inne czytelnicze plany. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa, gdy tylko skończę bieżącą lekturę, natychmiast biorę się za Millenium, choć zastanawiam się, czyby nie przypomnieć sobie ostatniej części Larssona, bo trochę mi się treść zakurzyła w pamięci;-)
UsuńFajne zakupy :) Wcale Ci się nie dziwię. Takie "Mamusiu kochasz mnie? " zawsze mnie rozczula.
OdpowiedzUsuńI zawsze skutkuje! No, prawie zawsze;-)
UsuńWspaniałe zakupy :-) Cudne moteczki w pięknych kolorach.
OdpowiedzUsuńKsiążki bardzo ciekawe... sama z przyjemnością bym je przeczytała :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Będę się dzielić wrażeniami, a spodziewam się samych dobrych:-)
UsuńReniu, zimno-szara chandra Ci nie grozi przy takich zapasach :))))) Będą piękne dziergotki i juz czekam na oglądanie ich.
OdpowiedzUsuńU mnie pytanie brzmiało mniej więcej tak: mamusiu, zapytam cię o coś tylko mi obiecaj, że się zgodzisz.
Pozdrawiam serdecznie :)
"Obiecaj, że się zgodzisz" miało u mnie małą skuteczność, natomiast takie emocjonalne rozmiękczanie działa doskonale:-)
UsuńMam właśnie nadzieję, że mnie chandra ominie. Póki jeszcze świeci słońce, jest w porządku, nieprzyjemnie zrobi się dopiero, gdy zacznę wracać po pracy po ciemku, naprawdę tego nie znoszę!
Włóczki i książki to też raj dla mojej duszy. Bez tych rzeczy nie umiałabym się już obejść w życiu. " Simonę" bym pożarła na dzień dobry.
OdpowiedzUsuńJa dopiero na dobry wieczór;-) Bo muszę skończyć to, co teraz czytam. A czytam bez presji, bo to też bardzo dobra lektura. Mam nadzieję, że dobre wrażenia utrzymają się do końca:-)
UsuńSłyszałam o kontynuacji Millenium. Ponieważ bardzo podobała mi się trylogia Larssona, to nie omieszkam przeczytać ciągu dalszego. Tylko czy rzeczywiście odnajdzie się w niej jego "duch"- okaże się po przeczytaniu tej książki. Czytałam już kilka kontynuacji znanych utworów, chociażby "Przeminęło z wiatrem", "Trylogii" Henryka Sienkiewicza czy wcześniejsze losy Ani z Zielonego Wzgórza. Nie zawsze dobrze wypadają takie książki, te pierwsze dwie nie przypadły mi do serca, natomiast "Droga do Zielonego Wzgórza" Budge Wilson już bardziej.
OdpowiedzUsuńPiękny zakup dokonałaś - będą wspaniałe robótki! Dobrze, że Twoja córcia lubi włóczkowe rzeczy.
Serdecznie pozdrawiam:))
Kontynuacja "Przeminęło z wiatrem" też mi się nie podobała, choć ja nie książkę czytałam, tylko serial oglądałam... A jak będzie z Millenium? Zobaczymy, ale mam dobre przeczucia:-)
UsuńWow ile cudownych włóczek ! Bankowo cudne dodatki z nich wyczarujesz ;-) Również jestem ciekawa kontynuacji Millenium, część I i II podobała mi się ale ostatnia III mocno mnie niestety znużyła. Pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńMnie chyba najbardziej podobała się pierwsza część, choć była tylko przygrywką do kolejnych... Ale całą serię też bardzo dobrze oceniam, czytało się rewelacyjnie:-) Nie wiem, czy przed kontynuacją nie przypomnieć sobie, tak na szybko, tych poprzednich...
UsuńA włóczki.... może przerobię je w ten długi sweter z kwadratów, który pokazałaś u siebie, mam na niego chrapkę:-)
No nie powiem całkiem spoko zapasy:) Ciekawe ile masz kg zachomikowane;) Dzisiaj mój wuja przyniósł mi ponad kg różnych wełenek - będzie co robić:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNigdy nie liczyłam więc nie wiem, ile mam wszystkich włóczek, ale wydaje mi się, że w porównaniu z innymi dziergaczkami, które znam z blogów, to moje zasoby nie są jeszcze aż takie wielkie:-)
UsuńWujo zrobił Ci fantastyczny prezent!
Dziecku nie mogłaś odmówić, a to, co przy okazji kupiłaś wygląda zachęcająco i na pewno wyczarujesz z tych moteczków coś pięknego. Gorąco pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJeśli o moje rękodzieło chodzi, to nigdy dziecku nie odmawiam:-)
UsuńŚciskam!
Super włóczki... wyczarujesz z nich świetne rzeczy
OdpowiedzUsuńOby tak było:-)
UsuńMoja córa jak chciała żebym jej ekspresowo kieckę nad morze wydziergała użyła innej karty przetargowej " to ja będę sprzątać i gotować w tym czasie" - no i jak tu nie ulec :D
OdpowiedzUsuńCiekawe książki, ta najgrubsza interesuje mnie najbardziej, zwłaszcza, że jestem w połowie III części trylogii "Millennium" Larssona.
Fajne niteczki zakupiłaś mają cudne kolorki, takie jak lubię. Ciekawe co z nich powstanie.
Pozdrawiam słonecznie Dorota
Twój układ z córką jest zdecydowanie korzystniejszy! Ja w zamian dostaję tylko uściski i uśmiechy;-).
UsuńKontynuację Millenium mogę Ci przywieźć na październikowe spotkanie, chyba, że do tej pory ksiażka trafi do Ciebie w inny sposób:-)
Takie pytania zawsze są podchwytliwe :D
OdpowiedzUsuńKolorystycznie jestem na tak. Bardzo satysfakcjonujące zestawienie. Powodzenia w pracy!
I te książki! Bardzo dobry wybór! (Kontynuacji trylogii nie czytałam, więc wypowiadam się tylko o Simonie i słowach.)
Simonę od razu zabrała mi Mama. Ona czyta teraz Opowieści Kołymskie (rzecz o łagrach) więc Simona przyda jej się na ocieplenie nastroju. Ja przeczytałam tylko pierwszą stronę i obejrzałam zdjęcia, i naprawdę ciekawie się zaczyna. A Słowa... czytam sobie wyrywkowo, w tak zwanym międzyczasie i też dzięki temu ostrzę sobie na nie apetyt. "Co nas nie zabije" leży sobie na widoku jak deser, który kusi, a człowiek sobie odkłada przyjemność zjedzenia na później. A to wszystko dlatego, że moja bieżąca lektura też jest bardzo dobra, ciepła i wzruszająca, choć rzecz się dzieje w śniegach Alaski...
UsuńI naprawdę nie wiem, co bardziej mnie cieszy: włóczki, czy książki...