niedziela, 8 marca 2015

Zaginiona dziewczyna

Najpierw przeczytałam, potem obejrzałam... I jestem zachwycona! Świetna historia i doskonale opowiedziana. Zarówno książka, jak i film, który jest jej wierną adaptacją.

Książka
Rozkręca się powoli. Drażniło mnie na początku, że jest taka... psychologiczna - nie tyle opowiada co się dzieje, ile co dzieje się w głowach bohaterów. Wspomnienia i emocje. Mnóstwo słów. Wypowiadanych ustami obojga bohaterów. Mąż opowiada co innego, żona co innego. Aż ciśnie się do głowy pytanie: czy ci ludzie w ogóle się znają??? Narracja bohaterki trochę irytująca, wydawała się taka... Boję się napisać, żeby nie zdradzić. Bo niedługo okazuje się, że wszystko to ma dla tej historii znaczenie, a czytelnik nie raz będzie musiał zrewidować swój stosunek do bohaterów...

Opis z okładki:
Jest upalny letni poranek, a Nick i Amy Dunne obchodzą właśnie piątą rocznicę ślubu. Jednak nim zdążą ją uczcić, mądra i piękna Amy znika z ich wielkiego domu nad rzeką Missisipi. Podejrzenia padają na męża. Nick coraz więcej kłamie i szokuje niewłaściwym zachowaniem. Najwyraźniej coś kręci i bez wątpienia ma w sobie wiele goryczy – ale czy rzeczywiście jest zabójcą? Z siostrą Margo u boku próbuje udowodnić swoją niewinność...

Film.
Doskonały dreszczowiec w reżyserii Davida Finchera i według scenariusza samej autorki powieści, co tłumaczy fakt, że film nie stanowi jakiejś luźnej wariacji na temat książkowej historii, tylko jest jej naprawdę wierny. Czyli tak jak lubię:-). Oczywiście parę skrótów i przeinaczeń musiało się zdarzyć, ale dla opowiedzianej historii nie mają one większego znaczenia. 
Realizatorom udało się perfekcyjnie zbudować napięcie i przyciągnąć uwagę - dwuipółgodzinny obraz nie nudzi ani przez chwilę. Znając fabułę byłam nim równie zainteresowana, co reszta mojej rodziny, dla której historia była nowością.
Doskonale dobrani aktorzy. O Benie Affleck'u mówią, że jego aktorstwo jest drewniane... Nawet się się z tym zgadzam, ale w tej roli wypadł świetnie. Rosamund Pike nie znałam wcześniej, albo jej po prostu nie zapamiętałam. Po tej kreacji zapamiętam na pewno! Wredną, taplającą się w sensacji i manipulującą faktami dziennikarkę gra Missi Pyle - ta sama, która w podobnej roli występuje w "Mentaliście":-).

Naprawdę, jeden z lepszych filmów, jakie ostatnio widziałam. Niestety, nie do opowiedzenia osobom, które go jeszcze nie oglądały - obawiam się, że cokolwiek powiem, mogę zepsuć frajdę z odkrywania precyzyjnie uknutej intrygi. Dlatego o fabule nie powiem już nic więcej. Warto natomiast napisać jeszcze kilka słów o autorce książki i scenariusza. Przepisuję z okładki:

Gillian Flynn urodziła się w 1971 roku w Kansas City. Jest amerykańską pisarką i publicystką telewizyjną. Współpracowała między innymi z magazynem "Enterntainent Weekly". Jest autorką trzech bestsellerowych powieści kryminalnych: "Ostre przedmioty" z 2006 roku, "Mroczny zakątek" z 2009 roku oraz "Zaginiona dziewczyna" z 2012. Za swoje powieści wielokrotnie nagradzana. Książki Flynn cieszą się popularnością także poza USA. Przetłumaczono je i z sukcesem wydano w wielu krajach świata.

Po niesamowitym wrażeniu, jaki zrobiła na mnie "Zaginiona dziewczyna", na pewno sięgnę po inne powieści tej autorki:).

38 komentarzy:

  1. Jakoś skrupulatnie omijałam ten film do tej pory. Po Twojej recenzji na pewno go obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie:-) Przeczytaj komentarze poniżej - film robi wrażenie. Nawet nie sądziłam, że jest taki znany:-)

      Usuń
  2. Zachęciłaś mnie do obejrzenia filmu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, czy sięgnę po książkę, ale film już od jakiegoś czasu za mną chodzi. Kiedyś go dopadnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście cieszę się zarówno z przeczytania, jak i obejrzenia, z przeczytania może nawet bardziej - przyjemność trwała dłużej:-)

      Usuń
    2. Ja z czytaniem jestem tak bardzo do tyłu, że kolejna książka w kolejce doprowadzi mnie do histerii :) Czekam na jakieś wakacje i będę czytać do upadłego. Może wtedy sobie przypomnę o tej.

      Usuń
  4. Oglądałam, potwierdzam, że jest rewelacyjny. A zakończenie? wkurzyłam się bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przeżyłam chwilę szoku i niedowierzania, ale potem uśmiechnęłam się szeroko - to zakończenie idealnie pasuje do tej historii:-) Może z ksiażki to lepiej wynika niż z filmu.

      Usuń
  5. Jestem zaintrygowana. Nie wiem czy sięgnę po książkę, ale film obejrzę z pewnością, bo David Fincher jest jednym z moich ulubionych, czego nie mogę powiedzieć o Affleck'u.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym filmie Ben Affleck doskonale się sprawdził, bardzo polecam, nie zawiedziesz się:-)

      Usuń
  6. Na pewno wypożyczę książkę. Lubię trochę psychologii, a Twoja recenzja Reniu jest, hmmmm.... taka tajemnicza :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, bo nie chciałam niczego zdradzić:-) Sama przeczytałam ksiażkę nie znając wcześniej żadnych opinii na jej temat i czytało mi się doskonale - to niesamowita historia, a intryga jest tak precyzyjna, że łatwo jednym niepotrzebnym słowem zepsuć zaskoczenie. Polecam film, ale to książka sprawiła, że ta historia tak mi się spodobała:-)

      Usuń
  7. Film mam na liście do obejrzenia, więc po Twojej recenzji, czy zachęcie raczej, podkreśliłam, że koniecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książki nie czytałam, ale film sobie obejrzałam. To prawda co piszesz, że dwie i pół godziny zleciały jak z bicza strzelił. Niesamowity jest ten film i wszystko w nim jest inaczej niż się zdaje. Kilka razy zmieniałam zdanie na temat głównych bohaterów. Na pewno przeczytam sobie książki tej autorki, bo mnie bardzo zachęciłaś:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już sprawdziłam w naszej bibliotece - mają "Ostre przedmioty", będę o tym pamiętać przy najbliższej wizycie:-)

      Usuń
  9. Oglądałam film, był hipnotyzujący i zaskakiwał. Ale coś tam z tym zakończeniem mi się nie podobało. Jakby o jedno zaskoczenie za daleko :) Aktorka fantastyczna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może z książki lepiej to wynika, że takie zakończenie tej histori jest jak najbardziej odpowiednie. Ja po pierwszym szoku bardzo je doceniłam:-)

      Usuń
    2. Chyba się skuszę na książkę :) :)

      Usuń
  10. Uwielbiam filmy Finchera, głównie za świetną rozrywkę, której mi dostarczają, bez poczucia niedosytu lub rozczarowania. Do zaginionej dziewczyny podchodziłam z dystansem po przeczytaniu dostępnych w sieci notek, ale film okazał się być prawdziwą ucztą. co prawda obcięłabym w filmie ostatnie 10 min. ale i tak uważam, że przez cały film akcja i napięcie budowane są w sposób graniczący z perfekcją. Po Twojej recenzji raczej po książkę już nie sięgnę, skoro film jest dość wierną adaptacją, ale innych pozycji tej autorki z przyjemnością poszukam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko ksiażka warta przeczytania - odsłania trochę więcej niż film i myślę, że czytałoby się ją z niemniejszą przyjemnością nawet znając już zakńczenie:-)

      Usuń
  11. gdyby to się działo w kosmosie za 250 lat... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłoby fantastycznie;-)

      Usuń
    2. ja ja bym łyknęła w 1 wieczór, a tak się na razie nie zabiorę bo w kindlu mam jakieś 250 oczekujących, a tu sweter prawie zrobiony trza było spruć i się robi od nowa,,, ych :D
      dobrze, że seriali w internetach do wyboru do koloru ;-)
      uściski, Kochana!

      Usuń
    3. A ja właśnie wczoraj skończyłam prute i poprawiane poncho. Tak mi dało w kość i nie przyniosło żadnej satysfakcji, że chyba tymczasem skończę z dzierganiem ubrań. Mam dość. Gdyby nie książki i seriale, to nie wiem na czym leczyłabym stresy niepowodzeń;-)

      Usuń
  12. Jak tylko się natknę na ten film na pewno obejrzę. Podsuwasz mi kolejnego autora(kę) i kolejne ciekawe pozycje książkowe do przeczytania.
    Uzbierał mi się już dość zgrabny spis książek do wypożyczenia.
    Cieplutko pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem z doświadczenia, że takie listy zawsze frustrująco się wydłużają, ale też je robię:-) Na razie przyjęłam zasadę, żeby czytać to, co mam w domu, bo dostaję ksiażki przy różnych okazjach, a potem mi się wydaje, że skoro je mam, to zawsze zdążę przeczytać więc ważniejsze są te z biblioteki... Dlatego na razie koniec z biblioteką. "Zaginiona dziewczyna" była pierwsza z mojej półki ksiażek nieprzeczytanych i choć zaraz po niej chciałam biec do biblioteki po kolejną pozycję tej autorki, to się opamiętałam. Czytam kolejną "domową";-)

      Usuń
  13. Dzięki za polecenie nie znam ani książki ani filmu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym mocniej polecam:-)
      (po komentarzach pod tym wpisem już myślałam, że byłam ostatnią osobą, która wcześniej nie słyszała tego tytułu;-))

      Usuń
  14. Też tak zrobię, najpierw książka, bo po filmie do książki się nie zabiorę. A jak widać warto przeczytać tę książkę. Właśnie rozpoczynam czytanie :). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniałych wrażeń!
      (aż Ci zazdroszczę, że masz je jeszcze przed sobą;-))

      Usuń
    2. Niebywałe zakończenie akcji:). Świetna książka.

      Usuń
  15. Zawsze zaczynam od książki, ale w tym wypadku to chyba najpierw skusiłabym się na obejrzenie filmu. Zaintrygowałaś mnie tą recenzją, a literatura psychologiczna, (zapewne z wątkiem sensacyjnym w tej powieści) to moje ulubione klimaty.
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że w tym przypadku kolejność nie będzie miała znaczenia, polecam obie wersje:-) Choć książka jest bardziej psychologiczna niż film...

      Usuń
  16. Mało kiedy mogę powiedzieć, że film podobał mi się bardziej od książki. W tym przypadku tak było. Książka wydała mi się mało dynamiczna, choć sam pomysł na napisanie tej historii niesamowity.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dynamika była taka, że pierwszą połowę ksiażki czytałam przez dwa tygodnie, a drugą dwa dni;-). Ale myślę sobie, że ta druga połowa nie zrobiłaby tak genialnego wrażenia, bez tej pierwszej, powoli rozkręcajającej się:-)

      Usuń
    2. Zgodzę się z Tobą, ale dla mnie jak się przez sto stron nic nie dzieje to mnie nie zachęca do przeczytania kolejnych ponad pięćset . Chyba za mało samozaparcia we mnie:)

      Usuń