Strasznie sponiewierały mnie emocjonalnie moje kuchenne fronty. Po
jeszcze kilku próbach naklejania motywów (inaczej wyciętych, z inaczj
podmalowanym tłem) i zamalowywania ich z niezadowoleniem, gdy mój mąż
zaczął się śmiać, że przez moje zabiegi fronty podwoją swoją grubość,
poddałam się.
Zamiast motywów z serwetek wykorzystałam stary szablon. Jest ładnie,
podoba mi się, choć czuję się zawiedziona, że z dekupażem mi się nie
udało. Może gdyby to była inna kuchnia, inne fronty, inne kolory, inne
motywy serwetkowe i może przede wszystkim inna głowa z pomysłami, to
może by coś więcej z tego wyszło.
Ale, żeby nie było, że tylko narzekam, to są i zalety takiego rozwiązania sprawy frontów - teraz mam dużo mniej pracy z nimi.
Kuchenne fronty cz.2.
Komentarze
2011/02/16 19:08:20
Co z tego, że z dekupażem nie wyszło skoro tak jest lepiej:)
Czasem się człowiek namęczy, żeby na koniec stwierdzić, że prostsze rozwiązanie okazuje się lepsze;)
Ja nie przepadam za ozdóbkami, ale ta wersja mi się podoba:)
Czasem się człowiek namęczy, żeby na koniec stwierdzić, że prostsze rozwiązanie okazuje się lepsze;)
Ja nie przepadam za ozdóbkami, ale ta wersja mi się podoba:)
2011/02/17 09:31:37
O sponiewieraniu dekupażowym wiem dużo. A fronty są bardzo ciekawe i na pewno nauczyłaś się przy nich więcej niż myślisz.
Pozdrawiam
Grażyna
Pozdrawiam
Grażyna
2011/02/17 14:33:02
Dzięki dziewczyny:) !!!
I w takiej formie moje fronty już pozostaną. Nic już nie będę zmieniać. Rodzinie też się takie podobają.
I w takiej formie moje fronty już pozostaną. Nic już nie będę zmieniać. Rodzinie też się takie podobają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz