W drugi dzień świąt planowaliśmy odwiedzić moją przyjaciółkę z rodziną. Nie chciałam jechać z pustymi rękami, więc zaplanowałam sobie, że zrobię naszyjnik, taki jak w TYM wpisie, który kiedyś bardzo się przyjaciółce spodobał. Nawet specjalnie w tym celu kupiłam włóczkę w czerwono-buraczkowym odcieniu. Bo miało być popielato - czerwono właśnie...
Tymczasem buraczkowa włóczka (Elian Elegance) ze względu na dużą zawartość moheru okazała się kompletnie nie nadawać do szydełkowania koralików. Na szybko musiałam więc plany zweryfikować, a właśnie mijało południe pierwszego świątecznego dnia! Ale nie uległam panice, nie odpuściłam sobie i wcale nie uznałam, że już na wszystko za późno... Przez następne godziny, uparcie oczko za oczkiem (z przerwą na jedzenie i siku) dziergałam szal:)
O drugiej w nocy mogłam zadowolona, choć z lekkim bólem nadgarstków, pójść spać. Rano wyprałam, wysuszyłam w ręczniku na kaloryferze (dzięki czemu szalik zaskakująco ładnie się zblokował) i jeszcze zdążyłam sfotografować przed zachodem słońca:
Dane techniczne:
niecały motek Elian Elegance (50 g)
trochę popielatej Mimozy Opus
druty nr 5
opis wykonania: Sandra Extra nr 5/2011
Wyszyte kokardki i pomponiki są z resztek Elian Elegance.
Córcia taka śliczna, że dech zapiera! Wiadomo po Kim ;-)
OdpowiedzUsuńprezenty genialne! i szalenie mi się łapki podobają :-)
No pewnie, że wiadomo po kim... Po tatusiu przecież! Córcia-cwaniara wzięła od każdego z nas to, co najlepsze:)
Usuńi bardzo dobrze! tak przecież powinien wyglądać dobór naturalny ;-P
Usuńrozpisuję zygzakową czapę w 2 językach, najdalej jutro powinien być wzór. na chustę jeszcze chwilę trzeba poczekać, bo muszę swoje bazgroły z zeszytu przenieść do komputera, a przepisywanie jest taaaaaaakieeeeeeeee nuuuuuuuuuuuudneeeeeeee i ciężko mi się zebrać ;-P
poza tym czekam na słońce! dziś mi kulega parę fotek zrobił, coś tam nawrzucam ;-) ale jeszcze nie dziś, dziś sprzedany zestaw szachisty ;-)
uściskuję!
Popieram Lenę MadHatter w 100%. Wszystko jest śliczne i powstało w ekspresowym tempie. Podziwiam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Nie mając nic innego na głowie mogłam sobie pozwolić na ekspresowe dzierganie. Fajnie tak, ale po dziesięciu godzinach nadgarstki jednak zaczynają troszkę dokuczać;)
UsuńPiekny szal Ci się udał. Mitenki też świetne. Bardzo udane robótki świąteczno-noworoczne.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, Antonino:) Świąteczno-noworoczny urlop sprzyjał ekspresowej pracy:) Teraz za to mam wrażenie, że się strasznie ślimaczę...
UsuńPrezenty od serca i rąk własnych - bezcenne :)
OdpowiedzUsuńFajny kształt szala. I kolory na mitenkach - nigdy nie robiłam!
Dzięki:) Ja bardzo lubię wszelkie falbanki, więc stosuję je namiętnie niemal do wszystkiego. A mitenki/rękawiczki polecam - chyba żadne inne robótki w ostatnich czasach nie dostarczyły mi tyle satysfakcji:)
UsuńRozglądam się po Twoim blogu i stwierdzam, że uzdolniona z Ciebie kobitka. Rękawiczki urocze, chętnie bym takie nosiła, bo ciągle marzną mi ręce :)
OdpowiedzUsuńRęce marzną szczególnie, gdy się w nich książkę trzyma, prawda?:) Moja przyjaciółka jest również namiętną czytelniczką i właśnie skarżyła się, że podczas czytania najbardziej marzną jej dłonie... Mam nadzieję, że już teraz nie będą:)
UsuńDziękuję:))
Piękne... wszystko i "udziergi", i córka. Robienie prezentów na akord znam, ale mimo wszystko mam wielkie poczucie satysfakcji, że robię coś dla kogoś, nawet jeśli robię to galopem :)))
OdpowiedzUsuńOj, ja też! Dziękuję:)
Usuńrękawiczki wspaniałe!!!
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło:)
UsuńCo to jest talent? Zamiłowanie plus ogrom pracy i nie ważne ile czasu się temu poświęca i czy w nocy czy w dzień. Super jak dla mnie te łączenia kolorów i włóczek, że tak powiem fachowo. Mistrzostwo po prostu.
OdpowiedzUsuńGrarzynko, rzeczywiście, na ulubionych czynnościach czas tak przyjemnie leci i wcale się nie dłuży, choćby nawet i dwanaście godzin bez przerwy... Czasem tylko ciało daje nieśmiało znaki, że może by tak już dość było... Mnie już nie raz zdarzyło się po nocy nad drutami siedzieć i to niekoniecznie dlatego, że tak strasznie mi się z robótką śpieszyło, tylko zwyczajnie trudno się oderwać:)
UsuńPowiem Ci Renia jesteś niesamowita. Każdy by chyba odpuścił mając tak mało czasu, a Ty dałaś radę. Szalik jest cudny.Mitenki bardzo ładne i te kolorki fajne mają. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHa, ha, ha, przerobiłam parę rzędów, przeliczyłam oczka na czas i wyszło mi, że dam radę. Przy wyliczeniach nie wzięłam pod uwagę zmęczenia materiału, przez co końcówka nieco mi się wydłużyła, ale najważniejsze, ze się udało:)
UsuńSzalik niczym Morze Czerwone jest fantastyczny. Bardzo mi się ostatnio takie faliste przedmioty podobają. I kolory! Idealna kombinacja :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że rękawiczki nie tylko kolorami ogrzeją dłonie, ale pozytywnie na temperaturę wpłynie również obecność pomponów.
A modelka najlepsza z możliwych. Śliczna dziewczyna!
Podoba mi się nadawanie nazw swoim wyrobom, ale ja mam do tego zdecydowanie za mało wyobraźni... "Morze Czerwone"... bardzo mi się podoba:)
UsuńA pomponiki lubię, bo zawsze nadają rzeczom zabawny i figlarny charakter, a jeszcze czerwone... mnie kojarzą się z nosem klauna:)
Coś ostatnio za późno wpadam do Ciebie i pozostaje mi tylko powielić zachwyty poprzedniczek:D
OdpowiedzUsuńRękawiczek do czytania nie znałam - może opatentujesz pomysł?:)
Sowo dziękuję:) A mitenki domowe świetnie też nadają się do pracy przy komputerze:)
UsuńFajny szal a mitenki bomba :) ewa
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ta bomba, to pewnie zasługa pomponików:)
Usuńświetne rękawiczki :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że się podobają:)
UsuńIle tu pięknych rzeczy! Dobrze, że natrafiłam na Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i bardzo się cieszę:)
UsuńBardzo, bardzo mi miło! Cieszę się, że mogłam zainspirować i naprawdę wdzięczna jestem za Twoje serdeczne słowa:)
OdpowiedzUsuńNa Nowy Rok życzę zatem mnóstwa kolorowych rajstop i zwariowanych spódnic, bo w końcu życie zaczyna się po czterdziestce!
Ależ śliczności powstały :))
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuń