Jesienią zawsze łapią mnie dołki. Mam osobowość skłonną do melancholii: poczucie smutku, bezsensu, zaniki motywacji... towarzyszą mi od dzieciństwa. Kiedyś bywało gorzej i skutkowało destrukcyjnymi zachowaniami. Teraz radzę sobie dużo lepiej. Nawet bez tych najbardziej typowych polepszaczy nastroju jak słodycze, alkohol, zakupy...itp. (prócz skłonności do melancholii mam też skłonność do uzależnień więc muszę uważać;-)). Zresztą te polepszacze rujnują zdrowie, a ja, od jakiegoś czasu pasjonatka zdrowego żywienia, zdecydowanie eliminuję ze swojej kuchni niezdrowe produkty. Jednak, gdy na dworze szaro i mokro, a dni coraz krótsze i chłodniejsze... Na dodatek niedzielna robótka jakoś nie idzie, serialowi bohaterowie giną lub odchodzą, a w perspektywie kolejny bury poniedziałek... Jakoś trzeba się bronić przed chłodem na duszy i spadkiem nastroju.
Oto moje sposoby (kolejność przypadkowa):
1. Zacznij dzień od śmiechu. Umysł ludzki jest skomplikowany, ale zaskakująco łatwo go oszukać. Śmiejemy się, gdy nam wesoło, ale odwrotnie też działa: gdy się śmiejemy (nawet wymuszenie) robi nam się prawdziwie wesoło:-).
2. Głaskaj kota. Niektórzy twierdzą, że można też psa lub innego futrzaka, ale moje doświadczenie wskazuje, że kot działa najlepiej. Głównie dlatego, że mruczy. Zanurzenie dłoni w miękkie, wibrujące futro i obserwowanie błogiego kociego spojrzenia jest niezwykle odprężające i po prostu musi wywołać uśmiech. Jeśli nie masz kota, odwiedź kogoś kto ma. Ale jeśli tylko nie dokucza ci alergia na kocią sierść i nie ma innych obiektywnych przeciwwskazań - zachęcam do sprawienia sobie własnego egzemplarza:-). Poprawisz sobie humor podwójnie: zrobisz dobry uczynek, bo dasz dom i miłość kociemu nieszczęśnikowi i jednocześnie zapewnisz sobie nieograniczony dostęp do najskuteczniejszego leku na codzienny stres i depresję.
3. Ruszaj się. Co prawda ostatnią rzeczą, na którą ma ochotę człowiek w depresji jest aktywność, ale warto się przemóc. Nie chodzi od razu o jakiś ekstremalny wysiłek. Mnie pomaga nawet kilkukrotna przebieżka w domu po schodach, tam i z powrotem, albo szybkie odkurzanie. Jednak, jeśli tylko dopisuje pogoda, lepszy jest ruch na świeżym powietrzu. Uniwersalny jest spacer. Wiadomo, że wysiłek fizyczny zwiększa wydzielanie endorfin, ale myślę sobie, że pomaga też to, że podnosi nam się ciśnienie i robi cieplej. Poza tym, w ten sposób też można trochę oszukać umysł - jeśli: im bardziej mi się nie chce, tym bardziej się nie ruszam, to: im bardziej się ruszam, tym bardziej mi się chce:-).
4. Muzyka. Gatunek jest oczywiście kwestią gustu. Na mnie najlepiej działają dynamiczne, hip-popowo-dyskotekowe dźwięki, z elementami folk, z rytmicznie wystukiwanymi basami, które czuję aż w żołądku. Taka muzyka dodaje mi energii i sprawia, że chce mi się tańczyć, a taniec zawsze poprawia humor bo: patrz punkt powyżej:-).
5. Spraw przyjemność kubkom smakowym. To nieprawda, że będąc na zdrowej diecie nie można cieszyć się smakami. Można! A przyjemność jest tym większa, bo pozbawiona wyrzutów sumienia, że zapychamy się rujnującym zdrowie cukrem i tłuszczami trans. Takie na przykład pieczone jabłko z miodem i orzechami. Nie dość, że pysznie smakuje, to roboty z nim niewiele i zapach w domu po prostu boski. Same zalety. Poza tym mogę polecić słodkie kaszotto z bakaliami, wykwintne Rafello z kaszy jaglanej, albo bogatą kutię nie tylko z okazji Wigilii.
Co dobrego do picia? Herbata z cytryną i imbirem to klasyka. Dobrze na samopoczucie robi też zielona kawa, którą gotuję z przyprawami: kardamonem, cynamonem, imbirem - pachnie nieziemsko, a kawa gotowana podobno nie zakwasza organizmu (mam nadzieję, że to prawda, bo piję codziennie rano...). Kubek gorącego kakao również godny jest polecenia. Puryści zalecają na wodzie, bo podobno mleko zwierzęce niszczy wszystkie dobroczynne składniki kakao. Wierzę, ale na razie jeszcze nie mogę oprzeć się mlecznemu dodatkowi. Tylko odrobina, a sprawia, że kakao staje się jedwabiste i pełne w smaku. Posłodzone miodem gryczanym smakuje wybornie, rozgrzewa i wyraźnie podnosi nastrój. Jednak tego napoju nie zalecam na wieczór: nastrój jest podniesiony tak bardzo, że nie ma mowy o spaniu;-). Na wieczór dobry jest kubek ciepłego mleka z miodem, czosnkiem i odrobiną masła - uwielbiam ten smak! Wiem, wiem, ta propozycja jest dość mocno kontrowersyjna, bo nie dość, że mleko krowie, to jeszcze śmierdzący czosnek... Nie mniej jednak, na mnie napój ten działa bardzo odprężająco:-).
Co dobrego do picia? Herbata z cytryną i imbirem to klasyka. Dobrze na samopoczucie robi też zielona kawa, którą gotuję z przyprawami: kardamonem, cynamonem, imbirem - pachnie nieziemsko, a kawa gotowana podobno nie zakwasza organizmu (mam nadzieję, że to prawda, bo piję codziennie rano...). Kubek gorącego kakao również godny jest polecenia. Puryści zalecają na wodzie, bo podobno mleko zwierzęce niszczy wszystkie dobroczynne składniki kakao. Wierzę, ale na razie jeszcze nie mogę oprzeć się mlecznemu dodatkowi. Tylko odrobina, a sprawia, że kakao staje się jedwabiste i pełne w smaku. Posłodzone miodem gryczanym smakuje wybornie, rozgrzewa i wyraźnie podnosi nastrój. Jednak tego napoju nie zalecam na wieczór: nastrój jest podniesiony tak bardzo, że nie ma mowy o spaniu;-). Na wieczór dobry jest kubek ciepłego mleka z miodem, czosnkiem i odrobiną masła - uwielbiam ten smak! Wiem, wiem, ta propozycja jest dość mocno kontrowersyjna, bo nie dość, że mleko krowie, to jeszcze śmierdzący czosnek... Nie mniej jednak, na mnie napój ten działa bardzo odprężająco:-).
6. Miej pasję. To niby oczywistość, ale czasem pasja nie skutkuje. Szczególnie, gdy jest to pasja realizowana od lat, dobrze znana, oswojona i nie stawiająca wyzwań. Wtedy warto poszukać czegoś nowego. Czegoś co będzie miało urok nowości, co wciągnie i zajmie uwagę. Bo choć zwykle nie chce nam się wykraczać poza własną strefę komfortu, to gdy już to zrobimy, czujemy zadowolenie. Bo człowiek lubi przekraczać własne granice, bo lubi czuć satysfakcję z poznawania czegoś nowego. Satysfakcja z opanowania nowej sztuki, z rozwiązania jakiegoś zadania jest jednym z najskuteczniejszych sposobów na podniesienie nastroju, choć też jednocześnie chyba jednym z najtrudniejszych do realizacji.
7. Motywujące i/lub pocieszające cytaty. Tak, ja wiem, to strasznie banalne, ale naprawdę znajduję otuchę w tych oklepanych, a jednocześnie pełnych prawdy treściach. Na przykład:
Wszystko mija, nawet najdłuższa żmija. (Stanisław Jerzy Lec).
Jeśli jesteś w dołku, to przede wszystkim przestań kopać dalej.
Życie to męka. Najlepiej się wcale nie urodzić. Ale to szczęście ma jeden na tysiąc. (Julian Tuwim)
Jakoś to będzie. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było.
A jakie są Twoje sposoby na jesienną chandrę?
Zostawiam koty, pasję i ruch i mi to wystarczy:) Lubię zmienność naszej pogody a nudzą mnie dopiero wielodniowe upały czy ulewy:) Co ciekawe nie nudzą mnie śnieżyce bo bardzo lubię zimę:) Dużo zdrowia życzę:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChciałabym na chwilę wskoczyć w Twoją skórę, żeby zobaczyć jak to jest, gdy się lubi zimę;-)
UsuńDziękuję!
Poczekaj niech napada śniegu to ci napiszę co można robić:) A dzisiaj zaczęło sypać:)))
UsuńSię już zwierzył człwk na fejsbókó, że kocha tylko łóżko, zatem tak: łóżko. Moja największa miłość po 11h w robocie i absolutnie NIE mam innych umiłowanych ;-) Kakao owszem na mleku krowim, ale bez cukru. Moje najnowsze odkrycie - pyszne jest. Jednak to prawda, że cukier zabija smak napoju (każdego!).
OdpowiedzUsuńZ aktywności fizycznej - chodzę do roboty 4 przystanki pieszo, kolejne 6 dojeżdżam i takoż wracam (chyba że akuratnie wściekle leje, to jednak wolę nie leźć...)
Nie mam żadnych sposobów, bo moja kochana choroba daje w rzyć tak pięknie, iż 3 metry, żeby umyć zęby to jak wyprawa na Marsa...
Łóżko tak! Nie ma nic bardziej błogiego niż wyciągnąć się w łóżku po ciężkim dniu...
UsuńRównież nie lubię słodzonych napojów, jak na razie to tylko kakao zdarza mi się posłodzić, ale jednak bardzo oszczędnie i miodem:-)
nie słodzę już prawie 30 lat i tylko to kakao, ale ponieważ nie mam cukru w domu, to spróbował człek bez i... ten cukier zbędny całkiem :-D
UsuńJa mam w domu miód więc czasem się skuszę posłodzić, ale rzadko, bo lubię pić ciepłe (gorące nawet) i szkoda mi miodu psuć w wysokiej temperaturze.
UsuńI tak, zgadzam się, że gdy człowiek przestaje słodzić, to z zaskoczeniem odkrywa, że napoje bez cukru smakują lepiej:-)
Jesiennie, nostalgicznie, ale nie depresyjnie - tak to u mnie wygląda:)) Moje trzy koty i czwarty dochodzący na balkon rekompensują mi moje braki radości, jeśli oczywiście w danej chwili mi jej brak. Oby do wiosny - zawsze przetrwamy te nieprzyjazne dla wrażliwych dusz pory roku.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
Potwierdzam, że koty są szalenie skuteczne:-)
UsuńPewnie że przetrwamy, to nie pierwsza jesień i zima... Oby tylko szybko poszło;-).
Pozdrawiam ciepło!
I tak strasznie zaciekawiłas mnie tą gotowana kawą, że aż przepadłam na stronach z jej przepisami:) może nawet się skusze na taką zabawę? tylko nie wiem jak przejdę to słodzenie miodem! nie potrafię przełknąć takiej kawy ani herbaty, a tu wręcz zalecają dodatek słodkiego.... kakao na wodzie :) - mnie to z kolei nie przeszkadza i smakuje, tak to określę. Natomiast mleko, w dodatku ciepłe....brr już mnie odrzuca(to pozostało z dzieciństwa) nie wspominając o reszcie. każdy jednak ma swój gust i upodobania :)
OdpowiedzUsuńach, i jeszcze jedno. Dziękuję, że przypomniałas o rafaello!
Wcale nie trzeba słodzić, ja nie słodzę. Do swojej gotowanej kawy zielonej dodaję tylko odrobinę mleka. Jeśli mam. Jeśli nie mam, to piję bez dodatków. Zielona kawa jest bardzo łagodna w smaku, nie ma tej charakterystycznej palonej goryczki. Zawartość imbiru lekko szczypie w język:-). Naprawdę smakowity i pobudzający napój:-)
UsuńMasz całkowitą rację. A ułożenie twarzy w uśmiech naprawdę poprawia humor! (i odwrotnie, opuszczone w dół kąciki ust wprowadzają w smutek bez szczególnego powodu, a że powodów jest zawsze sporo, więc nie można opuszczać w dół kącików ust:))
OdpowiedzUsuńDziś, wbrew swoim radom, wstałam marudna i od rana klnę w duchu. Że poniedziałek, że leje, że znów do nocy w pracy... Ale w poniedziałki sobie pozwalam, bo naprawdę ich nie cierpię i nie potarfię się oszukać, że jest inaczej...
UsuńAle jutro spróbuję się zaczarować własnym uśmiechem;-).
Robię coś bezinteresownego, wysilam się dla innych ludzi. To zdecydowanie pomaga nie skupiać się na sobie i swoich problemach. A przynajmniej zachować dobrą perspektywę.
OdpowiedzUsuńPoza tym rzucam na twarz różne maski nawilżające i oczyszczające. I spędzam czas na grach planszowych z rodziną i przyjaciółmi.
Jesienią przypominam Smerfa Marudę, bo marudzę nawet nie mając ku temu obiektywnych powodów, taka moja natura... Ale walczę z nią wszelkimi spsobami;-)
UsuńJa przez cały rok jestem marudą, więc mając świadomość, staram się usilnie, żeby się nie wydało ;)
UsuńNależę do osbób, które ten czas napędza, czuję przypływ mocy w tym okresie. Najnardziej dołuje mnie to, że inni tak narzekają. Nie, że w netach, to na mnie nie działa. Ale blisko mnie są takie osoby, dołują bardzo. Najlepsze byłoby unikać, na ile można, kontaktu. Poza tym, mnogość problemów nie pozwala mi się skupiać nad takimi klimatami, trzeba działać.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tej mocy, ja mam ją wiosną i latem. Jesienią i zimą przeżywam emocjonalną hibernację... Chyba przyszłam na świat w nieodpowiedniej strefie klimatycznej;-).
UsuńPrzekazałaś mi niestety tę skłonność do melancholii! W tym roku pomógł mi remake pokoju i przedwczesne ubranie choinki. A w planach jest jeszcze przeczytanie nowej książki o marketingu. Muszę wziąć się w garść, bo za pasem rozkręcanie firmy i pisanie magisterki! Oj Mamo, te Twoje geny nie pomagają ;).
OdpowiedzUsuńO tak, weźmy się w garść, bo samo myślenie nam spraw nie załatwi;-)
UsuńCzasami jak człowieka dopadnie jesienna depresja to trzyma do wiosny :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam głaskać mojego sierściucha i to jest moje lekarstwo na tę jesienną dolegliwość ! Aż dziw ,że kot ma jeszcze sierść :):)
Oj pamiętam, miałam kiedyś cały taki depresyjny sezon, ale to było jeszcze w czasach przed kotem... Odkąd jest z nami sierściuszek jest duuużo lepiej:-)
UsuńKot to po pierwsze i drugie, bo jak tu się nie uśmiechnąć jak przychodzi budzić,siada prawie na głowie i mruczy.... zaczynamy nowy dzień, wstań leniu i wyczyść mi kuwetę, daj jeść, pobaw się troszkę no i jak musisz to idź do tej pracy....Pozdrawiam wesoło !
OdpowiedzUsuńDo mnie nie przychodzi, bo wie, że nic nie jest w stanie mnie obudzić, ale męża tak właśnie budzi:-). Straszny z niego spryciarz i na samą myśl o nim mi się buzia śmieje:D
UsuńHe, he, no na pewno nie głaskanie kota :)))
OdpowiedzUsuńMoje sposoby: porządki w szafach (w ogóle wszędzie, gdzie efektem będzie wywalanie góry niepotrzebnych rzeczy - wtedy mam wrażenie, że zrobiłam coś konkretnego :)), spacery pod górę (w moim miasteczku nie da się tego uniknąć) aż do spocenia, pisanie listów do znajomych i wypad gdzieś z rodziną.
Pobudzanie kubków smakowych niestety prowadzi w efekcie końcowym do wzrostu melancholii - szczególnie przy mijaniu lustra w przedpokoju.
No i hobby też jest dobre.
Czasami sobie przypominam te czasy, kiedy pisałam po dwadzieścia wpisów w miesiącu ...
Eee, nie, to też mnie wpędza w kiepski nastrój.
Gdyby nie te koty, to bym się podpisała rękami i nogami.
A cytaty cudne!
Uściski.
He, he, ja wiem, że Ty jesteś wyjątkiem w sprawie kotów, ale wyjątki zawsze potwierdzają regułę;-)
UsuńSpacery pod górę - myślę, że i u mnie by się sprawdziły, gorzej jest, gdy z góry trzeba zejść: tego już nie lubię.
Porządki w szafie mam przed sobą: robię je 2 x do roku wymieniając garderobę z letniej na zimową i odwrotnie, strasznie tego nie lubię, choć gdy już uporządkuję, to jestem zadowolona... W ogóle porządek dobrze na mnie działa, wprost przeciwnie do działalności w tym celu;-)
Głaskanie kota, w moim przypadku kotów:), to jeden z lepszych sposobów na jesienną deprechę, a do tego szklanka gorącej herbaty owocowej i już mi lepiej.
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu ruszam się ewidentnie za mało (problemy zdrowotne), ale zmuszam się jak mogę.
Punkt piąty bardzo mi się spodobał; chętnie skorzystam z przepisów na zdrowe, słodkie pyszności :):)
Pozdrawiam ciepło
W naszym przypadku obecnie też "kotów", bo nam się rodzina powiększyła:-)
UsuńTeż się ruszam zbyt mało, powinnam wrócić na basen, ale na samą myśl o wejściu do zimnej wody mam dreszcze...
Świetnie Cię rozumiem. Dokładnie z tego samego powodu nie chce mi się uczęszczać na basen :D
UsuńPozdrawiam
Mogła bym się pod tym podpisać..no może oprócz jednego-nie lubię zielonej kawy:))))za to mogę wygłaskać wszystkie koty :))))
OdpowiedzUsuńZielona kawa rzeczywiście ma dość specyficzny smak, ale ja zaczęłam ją pić po dłuższym niepiciu kawy w ogóle, więc nie odczułam tak bardzo tego smakowego szoku. Ale chwilę musiałam pokombinować z dodatkami, żeby znaleźć najlepszy dla siebie smak:-).
UsuńRzadko mam chandrę. Na serio. Nie nudzę się nigdy, a nuda to główny powód do depresji. Jednak czasami nachodzą mnie refleksje i lubię się zdołować, porównując się z innym, przy których czuje się gorsza.
OdpowiedzUsuńJak jestem zła, to wychodzę z psem. Mam dużo czasu na myślenie, ale krótka rozmowa ze spotkanym psiarzem potrafi skutecznie zmienić mój nastrój. Działka jest super na depresję. W niedzielę, zamiast siedzieć w domu, malowałam ściany narzędziówki. Na szczęście nie było wiatru.
Też się nie nudzę i w ogóle teoretycznie to jestem książkowym przykładem człowieka, który, obiektywnie rzecz biorąc, nie ma prawa do dołków. A borykam się z nimi całe życie... To musi być jakiś defekt chemiczny w mózgu;-). Albo wciaż jeszcze nie znalazłam dla siebie odpowiedniego miejsca w świecie...
UsuńSami sobie dajemy przyzwolenie na nastroje jesienne, to od nas samych zależy najwięcej.
OdpowiedzUsuńMetody o których piszesz, wszystkie są godne naśladowania.
Grunt to pomysł na siebie samego...w tedy w najgorszą pluchę słońce nam zaświeci:))
Pozdrawiam ciepło:)
A kieliszka nalewki, to sobie nie odmawiaj. Ja mojej produkcji wszelakie nalewki traktuje jak talizmany rozgrzewające:DD
Coś w tym jest, że nasz nastrój zależy od nas samych...
UsuńAle ja po prostu nie lubię zimna. Gdybym mogła zimę przesiedzieć w domu, bez konieczności wychodzenia do pracy w każdą pluchę, zamieć, czy najgorszą gołoledź... to czuję, że inaczej patrzyłabym na tę porę roku;-).
O dobroczynnych właściwościach nalewek słyszałam, ale mimo to podziekuję, jestem ideologiczną abstynentką:-)
Fajne sposoby uśmiech zawsze wskazany, a głaskanie pupila to zastrzyk energii jakże pozytywny ;) hmmm mleko wskazane i to bardzo chyba, że ktoś nie lubi to zamienniki, ale my jesteśmy narodem gdzie nabiał czyli laktoza jest nam potrzebna nie wyjaśnię fachowo w programie wiem co jem o tym było ;) Najlepiej na poprawę nastroju codziennie coś innego by za natto nuda się nie wkradła :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Moja Mama jest technikiem technologii przemysłu mleczarskiego, więc nabiał u mnie zawsze był podstawą żywienia. Teraz dopiero trochę sfolgowałam po tych wszystkich lekturach na temat zdrowego żywienia, ponoć krowie mleko w wersji słodkiej, znaczy niesfermentowanej, wcale człowiekowi nie służy...
UsuńTo prawda, różnorodność jest dobra:-)
Och, ta jesienna chandra... dobrze, że rzadko mnie odwiedza, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI oby tak zostało, albo nawet, żeby całkiem przestała odwiedzać, na co komu taki gość;-)
UsuńU mnie to jednak pies mnie nastraja pozytywnie do życia od rana, kot bywa często mocno bojowy, a pies da się zagłaskać i zaprzytulać z wzajemnością:)
OdpowiedzUsuńA próbowałaś kakao na mleku kokosowym?
Nasz Maniek tak złagodniał, że jest po prostu wzorcowym kotem terapeutycznym:-)
UsuńNa mleku kokosowym jeszcze nie próbowałam. Ale jak go wykorzystać? Jako dodatek, czy jako podstawę gotowania?
To zależy jakie gęste jest, jak domowe, to na samym mleku, a jak kupisz gęste, taką śmietankę, to możesz rozcieńczyć.
UsuńW tym roku przechodzę chandrę wyjątkowo łagodnie. Chyba nie mam na nią czasu. Mimo wszystko wiem o czym piszesz. Fajne sposoby..Trzeba się cieszyć chwilą. Być TU i TERAZ. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPróbuję praktykować to cieszenie się chwilą, własną chwilą, ale utrudniają mi to informacje z kraju i ze świata, które budzą lęk... Mam wrażenie, że wszystko wymyka się kontroli, a przyszłość jest tak niepewna, że...
UsuńOlać to! Jakoś to przecież będzie;-)
No właśnie, wiadomości to już unikam jak ognia. Niemal same negatywne treści, które też napawają mnie strachem. Jak nieraz coś przez przypadek usłyszę to do wieczora a nieraz i następnego dnia chodzę chora.
UsuńTV nie oglądam i staram się nie słuchać (mąż ogląda, więc niestety coś tam zawsze do mnie doleci), ale mam problem, żeby odciąć się od wiadomości w internecie, poza tym w pracy rozmawiają o aktualnych wydarzeniach... Nawet jakbym się bardzo starała nie wiedzieć, to i tak się dowiem;-(
UsuńEch...ja też mam tendencje do zapadania się w dołki. Zawsze boję się jesieni i tego ponurego mroku. Źle to na mnie działa i tylko myślę żeby jakoś do wiosny przetrwać. Mnie zwykle pomagają książki jakieś afirmujące, podnoszące na duchu, coś zabawnego w tv, pokrzepiająca muzyka a przede wszystkim jakieś zajęcie. Najlepiej wciągające i dające pozytywne efekty.
OdpowiedzUsuńNa mnie, sądzę, że gorzej od mroku działa zimno.
UsuńI tak, coś zabawnego, coś optymistycznego, do obejrzenia lub przeczytania to bardzo skuteczna opcja:-)
Świetne sposoby na poradzenie sobie z kiepskim nastrojem :) Mnie na szczęście w tym roku jesienna chandra jeszcze nie dopadła, ale dobrze mieć pod ręką Twoje sposoby na poradzenie sobie z nią :) Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńOby nie dopadła w ogóle, zresztą młodej żony chyba nie ma prawa żadna chandra dopadać:-)
Usuń